Niespodziewany zwrot w karierze Wojciecha Szczęsnego. Kto by pomyślał
Świat nie zdążył jeszcze dobrze ochłonąć po informacji o zakończeniu kariery przez Wojciecha Szczęsnego, a światowej sławy bramkarz już znalazł nową pracę. I to nie byle gdzie, bo w jednym z najlepszych klubów - FC Barcelonie; tym samym, w którym triumfy święci jego reprezentacyjny kolega, Robert Lewandowski. "Lewy" miał zresztą mocno przyczynić się do owego głośnego transferu.Reklama
"(...) Odegrał sporą rolę w tym transferze, bo był pierwszą osobą, która w ogóle przyszła do mnie z pomysłem, by przekonać mnie do transferu. To Robert do mnie zadzwonił i zapytał, czy ten ruch jest możliwy do zrealizowania" - mówił lokalnym dziennikarzom pracującym w oficjalnej stacji katalońskiego zespołu.
Golkiper przez długi czas umiejętnie wodził za nos dziennikarzy i fanów. Na wszelkie spekulacje odnośnie do nowego miejsca pracy odpowiadał ironicznie: "Nikt Wam marzyć nie zabroni". W końcu jednak gwiazdor futbolu przyznał, iż coś faktycznie jest na rzeczy.
"Byłoby brakiem szacunku z mojej strony, gdybym nie wziął pod uwagę tej opcji. Barcelona to jeden z najlepszych klubów na świecie. Tak, prowadzę teraz rozmowy i rozważam transfer do Barcelony" - mówił w wywiadzie dla hiszpańskiego portalu sport.es.
I jak wiadomo, zakończyły się one sukcesem. Szczęsny ma już za sobą pierwsze treningi z nową drużyną, a na murawie zadebiutuje najpewniej już w niedzielę, 20 października w meczu z Sevillą.
Wojciech Szczęsny miał skupić się na rodzinie. Barcelona pokrzyżowała mu plany
Podobnie jak poprzednią decyzję o zakończeniu kariery, także i tę niespodziewaną ofertę Szczęsny omówił z bliskimi. Przypomnijmy, iż odejście ze świata piłki motywował wcześniej chęcią skupienia się na rodzinie, która dopiero co się powiększyła. Na początku lipca do sześcioletniego Liama dołączyła bowiem Noelia.
O ile najbliżsi próbowali przekonać zniechęconego Wojtka do kontynuowania gry w piłkę nożną, o tyle w tym przypadku wszyscy byli zgodni - takiej propozycji, jaką otrzymał od FC Barcelony, po prostu się nie odrzuca.
"Nie byłem pewny, czy jestem gotowy na nowe wyzwania. Rozmawiałem jednak z rodziną i przyjaciółmi, którzy powiedzieli mi, iż byłbym głupi, jeślibym tego nie zaakceptował" - przyznał w rozmowie z hiszpańskimi dziennikarzami z oficjalnej stacji katalońskiego klubu.
Wielkim wsparciem była dla niego oczywiście Marina Łuczenko-Szczęsna, która - choć niezbyt wylewnie - dawała temu wyraz w mediach społecznościowych. Kolejny sezon spędzony przez męża na boisku oznacza dla wokalistki ciąg dalszy "samotnego" macierzyństwa i odwleczenie w czasie powrotu do własnych zawodowych projektów.
Kuba Wojewódzki nie gryzł się w język nt. Szczęsnego. Wystarczyły cztery zdania
Niespodziewany zwrot w historii Szczęsnego spotkał się z dużym entuzjazmem jego fanów. W internecie znalazło się jednak i sporo uszczypliwych, żartobliwych komentarzy dotyczących niechęci bramkarza do prowadzenia bardziej rodzinnego stylu życia. Wtórował im Kuba Wojewódzki, który w niezbyt oryginalny sposób adekwatnie jedynie przelał je na papier.
"A jednak stało się. Wojciech Szczęsny zrezygnował z piłkarskiej emerytury i dołączył do składu FC Barcelona. Wniosek z tego faktu jest jeden. Nic tak nie motywuje faceta jak dwa miesiące spędzone z żoną w domu" - napisał "król TVN-u" w swojej kolumnie "Mea Pulpa" w tygodniku "Polityka".
Zasady, jakimi rządzi się prasa drukowana, sprawiają, iż komentarze prezentera przychodzą zwykle nieco poniewczasie. W krótkich wstawkach showman w ostrych słowach ocenia to, co dzieje się w rodzimym show-biznesie. Ostatnio oberwało się na łamach tygodnika m.in. Norbiemu, Smolastemu czy Monice Goździalskiej.
Zobacz też: