…który nie wychodzi z cienia,
gdyż nie wychodzi z domu.
Będąc człowiekiem przesadzonym
mówię i robię na wyrost.
Nie pachnę jak narcyz,
ale odbijam się w każdym swoim obrazie.
Sam rzucam cień, w którym pozostaję.
Razem nam raźniej.
Każda kolejna wystawa staje się
zwycięstwem dezintegracji pozytywnej.
Napędzana jest poczuciem beznadziei
wytwarzania sztuki w czasie nadmiaru.
Inspirują mnie te biedactwa, które płodzi pani AI,
najedzona moimi zdjęciami sprzed ponad 35 lat.
Miło patrzeć jak zmurszała już „reprezentacja”
rozpada się na kawałki robiąc miejsce nowemu.
Zastanawia mnie żywotność motywu, zwłaszcza tego,
który jest emblematem, np. Collegium Anatomicum,
Kondycja Ludzka, cykl Kuwet czy Potrójny Pokłon.
Wystawa jest latencją śmierci motywu.
Kolekcje czy muzea przypominają mi Collegium A.
Dziękuję