Krzysztof Zalewski – ZGŁOWY – recenzja albumu

popkulturowcy.pl 3 tygodni temu

Cztery lata po wydaniu Zabawy Krzysztof Zalewski serwuje nam ZGŁOWY. Na najnowszym krążku usłyszymy akcenty rapowe, rockowe, punkowe oraz spokojne, kojące ballady. Refleksyjne teksty, osobiste wyznania i spostrzeżenia na temat współczesności z pewnością chwycą słuchaczy za serce.

ZGŁOWY jest bardziej szczera, bardziej rockowa i bardziej surowa niż moje poprzednie płyty. Ale przede wszystkim bardziej bezpośrednia. Słuchacz raczej nie będzie musiał zadawać sobie pytania „co autor miał na myśli”. Płytę nagraliśmy w dużej mierze „na setkę” – na żywo, żeby zbliżyć się jak najbardziej do koncertowej energii. Liczę na to, iż w erze identycznych, pisanych od linijki piosenek z komputera, ludzie docenią niedoskonały, „ludzki” sznyt tej płyty.

– Zalewski o ZGŁOWY

ZGŁOWY to naprawdę dobry, bardzo zróżnicowany album. Zalewski nie ogranicza się w nim jedynie do rockowych melodii czy ballad. Na najnowszym krążku znajdziemy również elementy punkowe, rapowe i funky, co sprawia, iż każda piosenka jest inna, specyficzna i ciekawa. Dzięki szczerym, refleksyjnym tekstom słuchacz ma szansę się z nimi utożsamić lub wynieść z nich jakąś lekcję.

Album rozpoczyna się rockową melodią tytułowego ZGŁOWY, którego zwrotki zdominowane są przez rap. Co jakiś czas są one przełamywane mocnym, krzykliwym refrenem. Utwór stanowi szczere wyznanie autora, który wylicza, z czym musiał się w życiu mierzyć: młodość spędzoną bez ojca, chorobę i śmierć matki, problemy z używkami oraz inne problemy aż do założenia rodziny. Zaraz po tym zadziornym kawałku mamy okazję wsłuchać się w zupełnie inną, łagodną wersję Zalewskiego. Kochaj to spokojna, kojąca ballada o miłości, gdy następna, Edith Piaf, jest radosnym numerem, który pokazuje odbiorcom, iż nie warto niczego żałować. Zdecydowanie to mój ulubieniec, którego melodia i refren chodzą mi po głowie od pierwszego odsłuchu.

Nastolatek zwraca na siebie uwagę ciekawymi, gitarowymi riffami. Kawałek opowiada o wojnach na świecie, m.in. o sytuacji w strefie Gazy i Iranie. Usłyszymy tutaj energiczny wokal Zalewskiego i dziecięcy chór wykonujący kilka partii wraz z autorem albumu. Gdy muzyka cichnie, nadchodzą Roboty, czyli mieszanka punku z rockiem, która pokazuje, iż Ziemia bez miłości nie będzie w stanie istnieć. Do tego mamy szybki, ekspresyjny, głośny wokal, krzyki i genialną, dynamiczną muzykę.

Podczas słuchania Uciekaj przyglądamy się melancholijnemu obrazowi Polski i pokusie, jaką są narkotyki. A to wszystko przy pięknym, delikatnym akompaniamencie fortepianu. Następna, O deszczu, znów przybliża nam temat miłości. Melodia i wokal trochę przypomina mi Radio Gaga zespołu Queen. Myślę, iż może być to fajny, przemyślany zabieg, który wyszedł Zalewskiemu idealnie. Piosenka wydaje mi się troszkę zbyt długa, ale nie oznacza to wcale, iż mnie nuży czy męczy. Z każdym odsłuchem podoba mi się coraz bardziej.

W Nienasyceniu przyglądamy się żądzy, która często bywa mylona z miłością. Melodia jest radosna, przeważają w niej dźwięki gitary i perkusji. Drugą, obok ZGŁOWY, niezwykle osobistą piosenką jest utwór Mamo – wzruszająca piosenka utrzymana w konwencji funky. Zalewski zastanawia się, czy po śmierci jego mama jest szczęśliwa, czy jej nie wieje, czy w końcu ją na wszystko stać. Artysta czuje, iż kobieta patrzy na niego oczami 8-letniej dziewczynki ze zdjęcia. Końcówka tej piosenki łączy się ze swoim poprzednikiem motywem żądzy, który stanowi pewnego rodzaju klamrę kompozycyjną.

Sztormy i ulewy to kolejna kojąca, melancholijna ballada, której towarzyszą dźwięki gitary elektrycznej. Podmiot liryczny mierzy się z utratą pewności siebie po telefonie nieproszonej osoby. Ostatni utwór, Da Capo al Fine, mimo iż jest najkrótszy z całej płyty, zaskoczył mnie najbardziej. Zalewski śpiewa w języku włoskim, a wspaniałego klimatu dodają stonowane dźwięki gitary klasycznej. To naprawdę interesujący akcent, który kończy płytę i wyróżnia się spośród pozostałych.

ZGŁOWY to album na miarę Fryderyków. Znajdziemy w nim genialny wokal, piękną, wpadającą w ucho muzykę i szczere, emocjonalne teksty, czyli wszystko, czego pragnie fan polskiej muzyki popularnej. Dzięki różnorodnym gatunkom i stylom słuchacz nie ma prawa się nudzić czy też pominąć jakiś utwór. Ta płyta jest po prostu rewelacyjna i zdziwię się, jeżeli nie zostanie chociaż nominowana do nagrody albumu roku.


Fot. główna: Kutnowski Dom Kultury
Idź do oryginalnego materiału