– Krystyno, uwierzysz w te bzdury? To przecież fotomontaż! – oczy męża zaczęły błądzić

przytulnosc.pl 1 miesiąc temu

Krystyna zauważyła, iż mąż ciągle odbiera jakieś telefony. Zazwyczaj, gdy rozmawiał przez telefon, nie miał problemu, żeby robić to przy niej, choćby w sprawach prywatnych i zawodowych. Teraz zaczął wychodzić do innego pokoju. Kiedy pytała, kto dzwonił, stawał się drażliwy i odganiał ją od odpowiedzi.

Byli razem dwadzieścia lat, jeszcze od czasów szkolnych, wychowywali dwie córki, które wyjątkowo dobrze się dogadywały. Ogólnie rzecz biorąc, ich rodzina była wzorcowa. choćby przyjaciółki były zdziwione – jak to możliwe, iż ta para prawie nigdy się nie kłóci, a dzieci są takie zżyte?

Pewnego dnia Krystynie zadzwoniła koleżanka i poprosiła o pilne spotkanie.

– Coś się stało? – zaniepokoiła się Krystyna. Koleżanka pracowała na zmiany i dobrze wiedziała, iż Krystyna miała stałe godziny pracy od poniedziałku do piątku. zwykle spotykały się w weekendy. A tu nagle taki telefon, i do tego jej głos drżał, jakby wydarzyło się coś strasznego.

– Tak, musimy się spotkać. Wszystko ci opowiem i pokażę. Spotkajmy się dzisiaj zaraz po pracy. Będę czekać w kawiarni – głos koleżanki był zdecydowanie zaniepokojony.

– Naprawdę? Czy to jest aż tak poważne?

– Sama zobaczysz – usłyszała wzdychnięcie z drugiej strony.

Po pracy Krystyna pojechała do kawiarni, gdzie umówiła się z koleżanką, i usiadła przy jej stoliku. Koleżanka patrzyła na nią niespokojnie, a potem unikała jej wzroku, wpatrując się w stół.

– Boże, nie trzymaj mnie w niepewności. Co się stało? Wyglądasz, jakby świat się skończył – Krystyna nie mogła już wytrzymać.

– Oto, co się stało – koleżanka westchnęła i podała jej telefon z kilkoma zdjęciami.

Krystyna wzięła telefon, żeby dokładnie przyjrzeć się zdjęciom, i nagle poczuła, jak wszystko w niej zamiera. Na zdjęciach jej mąż siedział w restauracji z nieznajomą kobietą, obejmował ją i całował. Wyglądali na szczęśliwych, dobrze się bawili.

– Co to ma znaczyć? – Krystyna nie mogła uwierzyć własnym oczom i patrzyła pytająco na koleżankę. Jej twarz zaczynała sztywnieć.

– Po co pytasz, skoro sama widzisz? – koleżanka westchnęła i spuściła wzrok. – Wiem, iż to nie moja sprawa, ale na twoim miejscu chciałabym wiedzieć, kim jest ta kobieta. choćby zadzwoniłam do niego, żeby się upewnić, iż to on. I to był on. Widziałam, jak spojrzał na telefon i odrzucił połączenie.

– Dziękuję, iż mi powiedziałaś – Krystyna wstała od stołu, nie mrugając okiem.

Szła przed siebie, patrząc w dal, nie mogąc uwierzyć w to, co się wydarzyło. Przecież wszystko było w porządku, ich życie rodzinne było idealne. Co poszło nie tak?

– Wyślij mi te zdjęcia – powiedziała ledwo słyszalnym głosem.

Kilka dni Krystyna była jak w transie. Nie wiedziała, co zrobić. Udawać, iż nic się nie dzieje? Czy złożyć pozew o rozwód? Jak wytrzymać codziennie obok tego człowieka, leżeć z nim w jednym łóżku, wiedząc, iż w jego życiu jest inna kobieta? Znosić ten ból było nie do zniesienia. Ale co z dziećmi?

W końcu podjęła decyzję.

Kiedy Krystyna wróciła do domu, Żenia już tam był.

– Dziś późno wróciłaś – powiedział, uśmiechając się. – Przedłużyło się w pracy? – wyglądał na szczęśliwego.

Ona milcząc podała mu telefon ze zdjęciami i obserwowała jego reakcję. Jego źrenice się rozszerzyły, twarz zaczerwieniła.

– Co to? Żart jakiś? – jego głos zadrżał, a oczy zaczęły błądzić.

– Żenia, rozwodzimy się – Krystyna przeszła w butach do pokoju.

Jego oczy rozszerzyły się z przerażenia.

– Krystyno, uwierzysz w te bzdury? To przecież fotomontaż!

Krystyna spojrzała na męża z pogardą.

– Nie można podejmować decyzji tak od razu. Działasz impulsywnie! Mamy przecież dzieci! – mąż nerwowo chodził po pokoju.

– Żenia, składam pozew o rozwód. I to nie podlega dyskusji. Widziałam, słyszałam i znosiłam już wystarczająco – Krystyna poszła do łazienki i zamknęła się tam, żeby nikt nie słyszał jej płaczu.

Po rozwodzie czuła się zdruzgotana, upokorzona i zdradzona. Pojawiły się problemy finansowe. Na szczęście dzieci były już na tyle duże, iż pomagały w domu.

Oczywiście rodzicom nie mówiło się szczegółów dotyczących rozstania. Powiedzieli tylko, iż mama i tata postanowili pójść własnymi drogami i teraz będą mieszkać osobno. Żenia na początku widywał się z dziećmi, ale z czasem ich kontakty się urwały.

Krystyna popadła w apatię. Nic jej się nie chciało. Jedynym pragnieniem było spać. Spać i kiedyś obudzić się, uświadamiając sobie, iż to był tylko koszmar.

Ale każdy poranek przynosił rozczarowanie.

Pewnego dnia poszła z dziećmi do szkoły. Jej starsza córka grała w szkolnym teatrze, a matka nie mogła przegapić takiego wydarzenia. Spektakl był interesujący, Krystyna w końcu mogła się odprężyć. Po przedstawieniu uczniowie wraz z rodzinami zostali w klasie, by świętować sukces.

Wtedy poznała jego.

Denis był wujkiem jednej z dziewczynek i ogólnie bardzo aktywną i towarzyską osobą. Pomagał przy spektaklu, a choćby wykonał część rekwizytów. Rozmawiali o przedstawieniu i próbach, a na koniec wieczoru Denis zaprosił Krystynę na spotkanie w weekend.

Czuła się dziwnie. Nie była na randce od ponad dwudziestu lat i nie pamiętała, jak zachowywać się z obcym mężczyzną. Zupełnie zapomniała, jak to jest – poznawać nową osobę, czerpać świeże wrażenia z nowej znajomości. Całe jej życie było monotonne – ten sam mąż, ci sami koledzy, ci sami przyjaciele, to samo miejsce na wakacje, to samo mieszkanie.

Teraz zdała sobie sprawę, iż ta cała jej stabilność była szarym, jednostajnym bagnem.

Na myśl o czymś nowym, serce zaczęło jej bić szybciej, a oddech przyspieszył.

Na randce rozmawiali o różnych ciekawych rzeczach, odwiedzili wystawę dziwnych prac, spacerowali po mieście i dużo się śmiali. Krystyna poczuła, jakby znów wróciło do niej życie.

Spotykali się coraz częściej. Denis prawie wprowadził się do jej mieszkania. Dobrze dogadywał się z dziećmi, co nie było dziwne. Starsza córka i tak go uwielbiała.

Pewnego dnia, gdy cała rodzina i Denis szykowali się na wspólną wycieczkę rowerową, zadzwonił dzwonek do drzwi.

– Kogoś zaprosiliśmy? – zapytał Denis. Myślał, iż dziewczynki zaprosiły koleżanki, ale one pokręciły głowami.

– Ja

też nikogo nie spodziewam się – Krystyna wzruszyła ramionami i otworzyła drzwi.

Na progu stał Żenia z kwiatami, szeroko uśmiechając się.

Zapadła cisza. Wszyscy patrzyli na siebie zszokowani. Na widok obcego mężczyzny, uśmiech gwałtownie zniknął z twarzy Żeni.

– Co tu się dzieje? – zapytał.

– Mogę zadać to samo pytanie – odpowiedziała Krystyna chłodnym tonem. – Co tu robisz, jeszcze bez zaproszenia?

– Chcę porozmawiać z moją żoną. Dziwne, prawda?

– Byłą żoną – poprawił go Denis. Wiedział, jak skończyło się ich małżeństwo i gardził mężczyzną, który zniszczył wszystko. – Jak widzisz, nie jesteś tu mile widziany. Proszę wyjść.

Żenia chwilę milczał, oceniając sytuację, potem rzucił kwiaty na podłogę i odszedł. Córki, które były świadkami tej sceny, zaczynały rozumieć, iż rodzice nie rozstali się bez powodu.

Żenia przyszedł znowu następnego dnia.

– Czego chcesz? – zapytała Krystyna. Postanowiła z nim porozmawiać.

– Czy to nie oczywiste? Chcę odbudować naszą rodzinę. Zrozumiałem, iż popełniłem straszny błąd i chcę wszystko naprawić – były mąż patrzył jej prosto w oczy, pewny siebie i zdecydowany.

– Chyba żartujesz? – wybuchnęła. – Nie pojawiałeś się w naszym życiu przez pół roku, nie interesowałeś się życiem dziewczynek. Mnie możesz zapomnieć, ale dzieci? Co się stało, iż tu przyszedłeś? Nie gotują ci, nie piorą, nie sprzątają? Potrzebujesz gosposi? Poszukaj na stronie z ogłoszeniami.

– Nie. Kocham swoją rodzinę i chcę, żeby wszystko było jak dawniej – Żenia przechylił głowę na bok.

– Nic nie będzie jak dawniej. Jesteś dla nas obcy. Rozumiesz? Pół roku to długo. Wszystko się zmieniło – serce Krystyny biło jak oszalałe.

Ale Żenia nie chciał się poddać.

– Nie pozwolę ci tak po prostu wyrzucić mnie z życia i zastąpić mnie jakimś innym mężczyzną. On jest jak błazen! Jeszcze do córek się zaleca. A może w ogóle patrzy na nie z pożądaniem? Myślałaś o tym? – oczy byłego męża błyszczały jak u wilka.

Krystyna zamknęła drzwi przed jego nosem.

Zaczęły się prześladowania.

Dzwonił do niej i córek, przychodził do domu, wysyłał listy i prezenty, które lądowały w śmietniku.

Córki bały się tej obsesji ojca. Stał się kimś innym, kimś, kogo nigdy nie znały i teraz poważnie się go bały. Ale Żenia nie chciał się poddać.

W końcu doszło do gróźb.

Denisa martwiła ta sytuacja – przeprowadził się do ich mieszkania, zaczął odprowadzać i odbierać dziewczynki ze szkoły, a Krystynę z pracy.

– Musimy iść na policję – oznajmił Denis. – Mogę z nim porozmawiać po męsku, ale to się źle skończy – powiedział kiedyś przy kolacji.

– Tak, musimy to rozwiązać jak cywilizowani ludzie – zgodziła się Krystyna.

Nie chciała, żeby przez jej problemy z byłym mężem Denis trafił za kratki. Złożyła na Żenię doniesienie, całą rodziną zebrali dowody jego prześladowań i przekazali je policji.

Ale to nic nie dało. Policja odmówiła przyjęcia zgłoszenia.

Wkrótce doszło do pierwszej bójki między Żenią a Denisem, potem do drugiej. A potem ofiarą padły dziewczynki. Ojciec zaatakował starszą córkę pod szkołą i groził jej, iż ją ukarze, jeżeli będzie się spotykać z “błaznem”.

Krystyna znowu poszła na policję, a córka potwierdziła groźby ojca.

Dopiero wtedy organy ścigania wystosowały ostrzeżenie do Żeni, ale to znowu nie pomogło. Przyszedł do mieszkania byłej żony i wyśmiał ją.

Denis zrozumiał, iż to nie może być rozwiązane w sposób łagodny. niedługo zaproponował pewne rozwiązanie.

– Myślę – powiedział Denis przy kolacji – iż to mieszkanie jest za małe dla nas czworga, a i miasto też.

Matka i córki patrzyły na niego z zaskoczeniem.

– Co masz na myśli? – starsza córka zmarszczyła brwi.

– Znalazłem mały domek. Nie za daleko stąd. Kilka tysięcy kilometrów. Będziemy musieli zmienić szkoły i pracę. Ale morze jest blisko – Denis obserwował reakcję Krystyny. – Jest tam duża kuchnia i salon, cztery sypialnie i garaż na dwa samochody.

– Proponujesz wynająć dom? – Krystyna spojrzała na niego pytająco.

– Nie, oczywiście iż nie. Proponuję go kupić – podsumował Denis.

Wszyscy zamarli z niedowierzaniem. Denis sięgnął do kieszeni i coś z niej wyciągnął.

– Krystyno, wyjdziesz za mnie? – wyjął mały pierścionek i szeroko się uśmiechnął.

Córki zaczęły piszczeć tak głośno, iż dorosłym zadzwoniło w uszach. Krystyna wstrząśnięta, prawie płacząc ze szczęścia, energicznie pokiwała głową.

Denis nie zawiódł. Domek naprawdę był piękny i przestronny.

Jak dobrze, iż wakacje jeszcze się nie skończyły, bo remont to długa, ale przyjemna praca. Przed nimi było dużo czasu, żeby urządzić nowe gniazdko nad morzem.

Idź do oryginalnego materiału