Krystian Wieczorek gorzko o zarobkach aktorów: "Nie żyjemy w Niemczech". A co ze stawkami w "M jak miłość"? [WIDEO]

jastrzabpost.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Krystian Wieczorek - premiera spektaklu „La Bombe”


Krystian Wieczorek od lat występuje w serialu M jak miłość. W rozmowie z Jastrząb Post otworzył się nt. zarobków w produkcji i negocjowania stawek.

Krystian Wieczorek jest aktorem wykształconym na Wydziale Aktorskim we Wrocławiu krakowskiej PWST. Zaczynał na deskach teatru, a z czasem zaczął grać w filmach i serialach. Mogliśmy oglądać go w Czasie honoru, Komisarzu Alexie, AmbaSSadzie. Od 2008 roku kreuje postać mecenasa Andrzeja Budzyńskiego w uwielbianym przez Polaków M jak miłość.

Reporterka Jastrząb Post Karolina Motylewska porozmawiała z Krystianem nt. jego początków w serialu i… zarobków w tej produkcji, ale nie tylko.

Krystian Wieczorek o zarobkach w M jak miłość

Nasz rozmówca najpierw opowiedział nam o swoich początkach w serialu. Co rzuciło mu się w oczy?

Oczywiście, iż pamiętam. Byłem kompletnie zestresowany. Ja przeszedłem prosto z serialu, który się nazywał Czas honoru. (…) To, co mi się rzuciło w oczy, to, to, iż te seriale kostiumowe naprawdę wymagały czasu, więc kręciliśmy to bardzo wolno. Serial obyczajowy rządzi się swoimi prawami, więc ta praca była o wiele szybsza i to było dla mnie bardzo zaskakujące. Ale pamiętam, iż wszyscy byli życzliwi i – mimo wszystko – był czas, żeby się poznać, popracować, oswoić – wyjaśnił nam Krystian.

Jeszcze wówczas Krystian pracował w teatrze na Wybrzeżu, przez co po przyjeździe na plan serialu był wykończony.

Na plan przyjeżdżałem nocnymi pociągami z Gdańska. (…) Szedłem jak zombie do make-upu. Odsypiałem tę koszmarną nocną podróż, bo pociągi wtedy jeździły jakąś potworną długość czasu. Pierwszego dnia byłem „wczorajszy” po podróży – zdradził.

Co ciekawe, w 2004 roku zaliczył drobny epizod w telenoweli – zagrał pracownika firmy Badeckiej w jednym odcinku. Już wtedy przekonał się o tym, iż serial ma dużą „siłę rażenia”.

Kiedyś bardzo dawno temu zagrałem tam epizod z Joasią Koroniewską – zanim potem zostałem słynnym Andrzejem. Serial miał wtedy tak wielką „siłę rażenia”, iż przez ten epizodzik, gdzie ja tam powiedziałem jakieś jedno zdanie, dostałem tyle SMS-ów, co nigdy w życiu – otworzył się.

A co z zarobkami w M…?

Nikt nie pracuje dla idei, bo każdy ma do wykarmienia swoje dzieci i swoje rodziny – zaczął Krystian.

W branży aktorskiej każdy negocjuje we własnym zakresie i nie różni się to od innych zawodów. Nasz rozmówca, w pewnym momencie, pokusił się o ciekawe, choć celne porównanie.

Każdy negocjuje i każdy jest oceniany według zasług (…). Nasze serce i oddanie temu zawodowi i serialowi jest jakoś wymierne. Produkcje wyceniają to we własny sposób. Każdy też negocjuje jak w każdej branży. Ta branża nie odróżni się np. od branży dostawców pączków. Ten człowiek też negocjuje ze sklepem, za ile tego pączka sprzeda. Jest to tylko bardziej subiektywne, arbitralne, no bo sztuka jest generalnie nie do policzenia – wytłumaczył.

Krystian może zabierać głos tylko we własnym zakresie. On jest zadowolony z przebiegu negocjacji.

Ja złego słowa nie powiem. Jestem bardzo zadowolony. Negocjowałem tak jak każdy i tyle. Nie robiłbym z tego wielkiego halo ani wielkiej sprawy. Każdy w negocjacjach jest graczem we własnej sprawie – podsumował ten wątek.

Krystian Wieczorek rozprawia się z mitami nt. wysokich zarobków aktorów

Dodał także, iż plotki o bardzo wysokich zarobkach aktorów to nie do końca prawda:

To, co jest pompowane przez różnorakie media, to naprawdę włóżmy to między bajki. Naprawdę nie ma takich umów, nie żyjemy w Stanach Zjednoczonych, nie żyjemy choćby w Niemczech, gdzie aktorzy mogą sobie pozwolić na bycie w jednej produkcji. To naprawdę tak nie działa, a potem niestety tego typu plotki robią wiele złego, bo gdy ja jadę gdzieś na prowincje w dobrym tego słowa znaczeniu, spotykam się z ludźmi, to oni patrzą na nas przez pryzmat tych plotek i to stwarza dystans. A proszę mi uwierzyć, iż to nie są takie super pieniądze.

Jeśli pogłoski byłyby prawdziwe, artyści nie musieliby dorabiać.

Gdyby to były takie super pieniądze, to aktorzy nie braliby dubbingu, teatru, kina. To nie jest tak, iż mamy rozdmuchane wyobrażenia, żądania i potrzeby konsumpcyjne. Czasami naprawdę siadamy przy piwie z kolegami i się z tego śmiejemy, bo ja wolałbym być w jednym serialu M jak miłość, choćby na wyłączność, za naprawdę takie pieniądze, iż ja nie musiałbym chodzić i szukać roboty. Ale rynek jest taki, jaki jest – zauważył.

Oczywiście uwaga Krystiana nie odnosi się stricte do M…, tylko do polskiego rynku jako takiego.

I to nie jest kwestia M jak miłość. To jest kwestia w ogóle naszego rynku. Jest jaki jest. Inflacji raczej produkcji nie zauważają niż zauważają, więc te negocjacje na pewno nie są łatwiejsze, ale czy kiedyś były łatwe? Są takie jak zawsze. Jest to oczywiście jakiś pretekst do rozmów.

Co wy na to?

Idź do oryginalnego materiału