Sony's Spider-Man Universe to franczyza, która obejmuje filmy o superbohaterach oparte na komiksach o Spider-Manie. W jej skład wchodzą wszystkie trzy części "Venoma" z Tomem Hardym ("Peaky Blinders"), "Morbius" z Jared Leto ("Requiem dla snu") i "Madame Web" z Dakota Johnson ("Suspiria"). W grudniu 2024 roku do niewielkiej rodziny komiksowych adaptacji dołączy "Kraven Łowca", w którego wciela się mocny kandydat na kolejnego Jamesa Bonda, Aaron Taylor-Johnson ("28 lat później").
Sergei Kravinoff (aka Kraven) został wymyślony przez Steve'a Ditko i Stana Lee w latach 60. XX wieku. Postać urodziła się w Rosji, ale większość swojego życia spędziła w Afryce, gdzie nauczyła się polować. Gołymi rękami potrafi zabić potężne zwierzę, ma wyostrzone zmysły, posiada zwierzęcą intuicję i nadludzką siłę.
Krytycy zmiażdżyli film "Kraven Łowca" z Aaronem Taylorem-Johnsonem
Za kamerą "Kravena Łowcy" stanął J.C. Chandor ("Rok przemocy" i "Chciwość"), a scenariusz do niego napisało trio: Art Marcum, Matt Holloway i Richard Wenk. Przede wszystkim film miał przedstawiać genezę kultowego wroga Petera Parkera. Młody Sergei został porzucony przez swojego ojca podczas ataku lwa. W dorosłości tytułowy antagonista wkracza na drogę zemsty.
– Zawsze wyzwaniem jest nakręcić tak wspaniały filmu, jak tylko możesz. Każdego dnia budzisz się i myślisz: "Co mogę zrobić, aby historia, którą próbuję opowiedzieć, była lepsza?" – mówił Chandor w wywiadzie z portalem Screen Rant.
Niestety pierwsze recenzje krytyków filmowych wskazują, iż Chandorowi nie udało się nakręcić wybitnego dzieła, a pretendenta do tytułu najgorszego filmu roku. Aiden Kelley z Collidera podsumował akcyjniaka z Taylorem-Johnsonem takimi słowami: "Ostatnie, bezzębne polowanie Sony".
Aktualnie "Kraven Łowca" cieszy się jedynie 14 proc. pozytywnych recenzji w serwisie Rotten Tomatoes (z 56 artykułów). "Widziałem znacznie gorsze filmy komiksowe niż tego o Kravenie, ale najlepszym sposobem na podsumowanie moich odczuć względem tej produkcji jest wyznanie, iż nie zostałem, aby sprawdzić, czy jest scena po napisach" – napisał Owen Gleiberman z amerykańskiego tygodnika "Variety".
Recenzenci tłumaczą, iż dialogi w filmie są nafaszerowane niepotrzebną ekspozycją, a efekty komputerowe, razem ze scenami walki, wyglądają przezabawnie.
"Szczerze mówiąc, Chandor i Aaron Taylor Johnson zasługują na coś lepszego, niemniej oboje też przeczytali ten scenariusz i zdecydowali się pod nim podpisać" – dodał Rodrigo Petez z The Playlist. "To niewątpliwie zabójczy strzał, który Sony samo sobie zadało. (...) Aaron Taylor-Johnson (...) na papierze wygląda jak gwiazda filmowa. Na ekranie ma jednak tendencję do wysysania powietrza z każdej sceny, w której gra" – oznajmił David Fear z czasopisma "Rolling Stone".