KRAINA MROKU. Między snem dziecka a koszmarem dorosłych [RECENZJA]

film.org.pl 1 tydzień temu

Drugi dzień Splat!FilmFest przyniósł jedno z najbardziej oczekiwanych wydarzeń tegorocznej edycji – polską premierę Krainy mroku (Dust Bunny), pełnometrażowego debiutu Bryana Fullera. Twórca znany z zamiłowania do estetyki łączącej piękno ze śmiercią (Gdzie pachną stokrotki, Hannibal) po raz pierwszy przeniósł swoją wyobraźnię na wielki ekran. Stworzył mroczną baśń, w której dziecięca fantazja staje się zarówno tarczą, jak i pułapką. Z miejsca, które wszyscy znamy – spod łóżka – wyłania się potwór, a wraz z nim cała niepewność i niepokój codziennego życia.

Główną bohaterką filmu jest 10-letnia Aurora (Sophie Sloan), która wierzy iż pod podłogą ukrywa się wyjątkowo głodny potwór pożerający w całości każdego, kto zakłóca jego spokój. Gdy bestia zabija jej rodziców, dziewczynka postanawia wynająć tajemniczego sąsiada, którego widziała w brawurowej akcji w Chinatown. Sąsiad spod 5B (Mads Mikkelsen) istotnie zajmuje się zabijaniem, ale jest kimś w rodzaju Leona zawodowca, a nie Wiedźmina – bierze na cel ludzi, a nie potwory z dziecięcych fantazji. Decyduje się pomóc Aurorze z poczucia winy – jest przekonany, iż śmierć jej rodziców była tragiczną pomyłką, gdyż to on jest celem zabójców.

Kraina mroku wyróżnia się mocno stylizowaną stroną wizualną – niemal w każdej klatce widać bogactwo plastyczne, w czym jest też sporo z wizualnej wrażliwości Nicole Hirsch Whitaker, kobiety zajmującej się techniką operatorską. Wnętrza budynków, korytarze, uliczki pełne są surrealistycznych elementów, które sugerują, iż cały ten świat jest przefiltrowany przez dziecięcą wyobraźnię. A jednak w tym świecie potwory nie są czymś naturalnym, dorośli w nie nie wierzą, więc dziecko pozostaje osamotnione w swojej traumie. Fuller wraz z dyrektorką zdjęć operują światłem i cieniem w sposób malarski, kontrastując ciepłe przytulne przestrzenie z mrocznymi klaustrofobicznymi kątami.

Na osobne wyróżnienie zasługują efekty wizualne – wspomagano się technologią CGI, ukazując potwora płynnie wtapiającego się w podłogę, ale w zbliżeniach wykorzystano też dużą lalkę zaprojektowaną przez artystę komiksowego Jona Wayshaka i wykonaną przez Legacy, profesjonalne studio FX. Dzięki temu połączeniu potwór zyskuje zarówno „realistyczną” fizyczność, jak i dynamiczny płynny ruch, co sprawia, iż każda jego obecność na ekranie wzbudza niepokój, a zarazem pozostaje wiarygodna w kontekście świata przedstawionego.

W zamierzeniu twórców to raczej nie miał być film, który straszy w tradycyjnym sensie. Reżyser skupił się na budowaniu atmosfery niepokoju i emocjonalnej więzi między dwójką głównych bohaterów – Aurorą i jej sąsiadem. To opowieść jedynie podszyta horrorem, gdzie potwory – zarówno realne, jak i wyobrażone – odzwierciedlają wewnętrzne lęki bohaterów. Ale Kraina mroku nie pozbawiona jest również akcentów humorystycznych. Scena w Kościele, w której Aurora kradnie pieniądze z kościelnej tacy, aby zapłacić zabójcy za usługę – to nie jedyny (choć najmocniej zapadający w pamięć) moment filmu wywołujący szczery śmiech. A przy okazji także perełka wizualno-muzyczna.

W tym groteskowo-baśniowym świecie doskonale odnaleźli się aktorzy. Mads Mikkelsen w roli tajemniczego sąsiada łączy chłodną precyzję i surowość zawodowego zabójcy z ciepłem i empatią wobec 10-letniej Aurory. Surowość i dystans, ale bez empatii pokazuje zaś postać grana przez Sigourney Weaver, która wprowadza do filmu kontrastową, autorytatywną część dorosłego świata. Odkryciem Bryana Fullera jest Sophie Sloan, stanowiąca serce filmu, sprawiająca, iż widz w pełni angażuje się w losy młodej bohaterki. Z równą naturalnością odgrywa ciekawość dziecka, jego lęki i determinację w obliczu zagrożenia.

Film nie straszy, ale hipnotyzuje oraz pozostawia widza z uczuciem zachwytu nad wykreowaną rzeczywistością i wizualnym przepychem. Elementy fantastyki i grozy świetnie współgrają z rzeczywistymi problemami. Aurora wierzy, iż potwory zabijają jej rodzinę – nie jedną, a kilka rodzin zastępczych – ponieważ ona sama jest zła i nie zasługuje na miłość. Ten moralny ciężar dodaje historii niezwykłej psychologicznej głębi. Widz śledzi jej wewnętrzną walkę – lęk, wyrzuty sumienia i narastające poczucie samotności w obliczu przerażającego świata. Kraina mroku udowadnia, iż kino grozy może być piękne, emocjonalne i poetyckie. To był zdecydowanie satysfakcjonujący seans – film nie zawiódł choćby przy wysokich oczekiwaniach, pozostawiając wrażenie dzieła dopracowanego w każdym szczególe.

Idź do oryginalnego materiału