Kompromitacja ojca Miley Cyrus na balu inauguracyjnym Donalda Trumpa. Zawiodło wszystko
Zdjęcie: Billy Ray Cyrus na balu inauguracyjnym Donalda Trumpa nie uniknął problemów technicznych
Weteran sceny country, Billy Ray Cyrus stanął w obliczu surowej krytyki po swoim występie na Liberty Ball w Washington Convention Center. Wydarzenie to miało miejsce z okazji inauguracji prezydenta Donalda Trumpa, ale dla 62-letniego artysty z Kentucky, zamiast triumfu, przyniosło serię niefortunnych zdarzeń. Nie dość, iż jego forma wokalna pozostawiała wiele do życzenia, to nie zadziałały także wzmacniacze, a muzyk nie słyszał swojej gitary. "Chcecie, żebym jeszcze śpiewał, czy po prostu chcecie, żebym zszedł ze sceny?" — mówił zgromadzonym podczas niespełna 12-minutowego występu.