Lokalna gazeta przypomniała mi o tegorocznym book crawl. Nie mam wielu książek do oddania, bo trzymam je do wymiany w biblioteczkach, ale trochę mnie kusi odwiedzenie tych odległych, do których nie chciało mi się jechać w ubiegłym roku. Jest na liście jedna nowa w miarę blisko, ale dzisiaj zamknięta więc wybrałam inną. Byłam pewna, iż nigdy w tym miasteczku nie byłam, nie rozpoznałam dojazdu, ale jak zobaczyłam kościół to przypomniałam sobie, iż oczywiście byłam/widziałam.
Przemeblowano wnętrze zmieniając usytuowanie lady. Pani była dużo milsza niż w ubiegłym roku, (kto wie może zmieniło się kierownictwo) dała mi większy wydruk paszportu i życzyła miłego odwiedzania.
Poszłam na zwiedzanie miasteczka, tym razem w drugą strone gdzie trafiłam na najgorsze skrzyżowanie. Światła dla pieszych niby były, ale doczekać się na ich działanie to inna historia. Na odcinku 100 metrów były trzy kościoły i jeszcze więcej sklepów z piwem i winem. Zachęcona szyldem chciałam zajść do kawiarni, ale okazało się, iż to browarnia serwujaca kawę, zrezygnowałam.
Przy jednym z kościołów jest komunalny ogród, bardzo zadbany.




![Bezpieczeństwo – fałszywa narracja władzy o granicy [SŁOWA]](https://cdn.oko.press/cdn-cgi/image/trim=192;0;204;0,width=1200,quality=75/https://cdn.oko.press/2025/11/SA-220325-1000_6.jpg)
