Kochasz? Nie kochasz? Czy tylko siebie?

newsempire24.com 3 tygodni temu

Kocha? Nie kocha?.. A może tylko siebie?

– Jak to nie możesz się zdecydować? – Kinga spojrzała na szkolną przyjaciółkę z takim oburzeniem, jakby ta właśnie przyznała się do morderstwa. – jeżeli wahasz się między dwoma facetami, to znaczy, iż żadnego nie kochasz. To przecież jasne jak słońce.

– Tobie może jasne, ale mnie już nie bardzo – westchnęła ciężko Ania. – Obaj mi się podobają. Każdy na swój sposób. I obaj są fajni.

– Po prostu lubisz siebie bardziej niż ich, więc ciągniesz obu za sobą – stwierdziła Kinga z przekąsem. – Kiedy kogoś kochasz, nie bawisz się jego uczuciami. To nie fair. To podłość.

– Łatwo ci oceniać – odwróciła się Ania. – Nie każdy jest taki święty jak ty. Dopiero się uczę kochać. Nie mam doświadczenia. W poniedziałek wydaje mi się, iż ten pierwszy – to on. We wtorek na pewno ten drugi. W środę znowu pierwszy. Nie umiem się zdecydować. To wcale nie jest śmieszne. Obaj są dobrzy. I obaj są mi bliscy.

– Rzuć monetą, skoro nie potrafisz – mruknęła Kinga. – I tak lepiej niż to wieczne miotanie się między młotem a kowadłem. Przynajmniej sumienie będzie czyste.

– Dzięki za radę. Idź se swoje monety do fontanny wrzuć, może ci przyniosą szczęście. I pamiętaj, iż ty może nigdy nie miałaś wyboru. Albo nie było z kim wybierać?

– Ja bym nigdy nie była w stanie tak długo kłamać! – wybuchnęła Kinga. – Ja mam Kamila. On mnie kocha, ja kocham jego. I wszystko u nas gra.

– No tak. Życzę wam szczęścia – ironicznie uśmiechnęła się Ania.

Minęły trzy lata. Kinga siedziała sama w półpustym barze i szlochała. Przed nią stała kieliszek z już ciepłym winem. W głowie kołatała się tamta dawna rozmowa.

*”Nigdy nie mów nigdy”* – kto by pomyślał, iż sama znajdzie się w tej samej sytuacji. Tylko teraz to ona nie mogła wybrać między dwoma mężczyznami… Ona. Ta sama Kinga, która kiedyś rozdawała rady na lewo i prawo.

Z Michałem byli razem już ponad rok. Wszystko wydawało się idealne. On – solidny, mądry, troskliwy. Prawdziwy wymarzony facet. I co najważniejsze – z poważnymi zamiarami.

Ale nagle w jej życiu znów pojawił się Kamil. Tak, ten sam. Były. Ten, z którym kiedyś była. Który odszedł, bo zaczął być zazdrosny, podejrzliwy, wkurzał się o byle co.

Rozstali się, kiedy stało się jasne – już na nią nie patrzył jak na ukochaną. Kinga stała się dla niego niewidzialna. Wszystko było “nie tak”: nie to powiedziała, nie to założyła, nie tam spojrzała… A potem – cisza. Koniec. Ból. Miesiące samotności.

I nagle – telefon. *”Cześć, co u ciebie? Nie mam z kim porozmawiać. Spotkajmy się…”*

Poszła. Tak, z przyzwyczajenia. Tak, żeby się upewnić – to już przeszłość.

A tam – zagubiony Kamil. Samotny, złamany. Bez pracy, z chorą matką, nikogo nie znalazł. I mówił. Mówił bez przerwy. A ona słuchała. I żal jej go było.

Nie powiedziała, iż ma kogoś innego. Że może jest szczęśliwa. Że ktoś na nią czeka.

Kamil zaczął pisać. Dzwonić. Zapraszać. Spotykali się. Niewinnie. Ale coraz częściej.

Z Michałem wszystko było jak dawniej. Był blisko. Dbał. Dawał prezenty. Delikatnie dotykał jej dłoni. Patrzył… tym spojrzeniem. Ciepłym, kochającym. Zawsze.

Ale Kamil… To było jak powrót do przeszłości. Imprezy, wspólni znajomi, koncerty, wyjazdy. Z nim – jakby wróciła do czasów studenckich. Michał tego nie rozumiał. On – poważny, zajęty. Introwertyk.

Kinga rozrywała się w środku. Serce pękało. Michał – ten, z którym można budować przyszłość. Kamil – ten, którego wciąż żal. I może… kocha?

W kółko analizowała w głowie możliwości. Jak powiedzieć prawdę? Jak wybrać?

I pewnego wieczoru, gdy już nie mogła wytrzymać, wybrała numer tamtej Ani. Żeby przeprosić. Poprosić o wybaczenie za tamte słowa.

– Wybacz mi tamtą rozmowę… teraz rozumiem, jak się wtedy czułaś.

– Za co mam ci wybaczyć? – szczerze zdziwiła się Ania. – choćby nie pamiętam, między kim się wtedy wahałam. To było tak dawno.

– A ja teraz jestem na twoim miejscu. Pomiędzy dwoma. Nie umiem wybrać. Boję się. Bardzo.

– Naprawdę myślisz, iż jeżeli kochasz, to możesz być “pomiędzy dwoma”? Po prostu nie kochasz żadnego. Za to siebie – owszem. A gdyby ktoś tak robił z tobą? Chodził z dwoma naraz, kogo byś kochała – jego?

– Nikogo – szepnęła Kinga.

– No właśnie. Nikogo. Bo tak postępują tylko ci, którzy kochają tylko siebie. Kinga, jeżeli jeden z nich jest ci naprawdę drogi – popatrz na niego. Wyobraź sobie, iż go nie ma. Że odchodzi. Że nigdy już nie zobaczysz, jak się do ciebie uśmiecha, jak trzyma cię za rękę…

– Michał – wyrwało się Kingi.

Poczuła dreszcze. Wyobraziła to. Bez tych oczu, bez tego ciepła. Bez jego cierpliwości. Bez jego miłości.

I wtedy zrozumiała – wie, kogo kocha.

P.S. Czasem, żeby usłyszeć swoje serce, wystarczy przestać okłamywać samą siebie.

Idź do oryginalnego materiału