Kochanie, mógłbyś po mnie przyjechać z pracy? – Zadzwoniła do męża, licząc na uniknięcie męczącej, czterdziestominutowej podróży komunikacją publiczną po ciężkim dniu.

newsempire24.com 14 godzin temu

Kochanie, mógłbyś mnie odebrać z pracy? Zadzwoniła do męża, licząc, iż uniknie męczącej czterdziestominutowej podróży komunikacją miejską po ciężkim dniu.

Jestem zajęty odpowiedział sucho Bartosz. W tle grał telewizor, jasny znak, iż siedzi w domu.

Kasia poczuła głęboki smutek. Ich małżeństwo rozpadało się na kawałki, a ledwie pół roku temu Bartosz obiecywał nosić ją na rękach. Co tak gwałtownie się zmieniło? Nie potrafiła tego zrozumieć.

Dbała o siebie, spędzając długie godziny na siłowni. Gotowała wyśmienicie nic dziwnego, iż pracowała w popularnej restauracji. Nigdy nie prosiła o pieniądze, nie urządzała scen, zawsze była gotowa spełnić każde życzenie męża

Zmęczysz go takim zachowaniem mówiła jej matka, słysząc skargi. Nie można mężczyzny rozpieszczać na każdym kroku.

Ja go po prostu kocham odpowiadała Kasia z bezradnym uśmiechem. A on kocha mnie

*****

W końcu się zmęczył pomyślała Kasia, gryząc wargi, gdy przeglądała historię przeglądarki. Okazało się, iż Bartosz spędzał cały wolny czas na portalach randkowych, rozmawiając z różnymi kobietami jednocześnie. Dlaczego po prostu ze mną nie porozmawiał? Zrozumiałabym i pozwoliłabym mu odejść. Po co się męczyć, żyjąc z kobietą, której nie kocha, i dręczyć ją swoim zachowaniem?

I tak doszło do rozwodu. Była silna, poradzi sobie. Ale nie pozwoli mu odejść bez małej zemsty

Tej samej nocy zarejestrowała się na tym samym portalu i zaczęła z nim rozmawiać. Wybrała jakieś zdjęcie z internetu, lekko je poprawiła i była pewna, iż Bartosz wpadnie w pułapkę. I wpadł.

Wymiana wiadomości była intensywna. Bartosz zapewniał, iż nie jest żonaty, iż gotów jest na poważny związek i dzieci. Chwalił się swoim wspaniałym charakterem, co rozśmieszało Kasię do łez. Wiedziała przecież, jak trudno z nim wytrzymać.

Spotkajmy się napisała Kasia, czekając z napięciem na odpowiedź.

Chętnie odpowiedział w sekundę. Ale moja siostra tymczasowo mieszka u mnie, przygotowuje się do egzaminów. Możemy się więc spotkać na neutralnym gruncie, a potem pójść do hotelu.

Serio? Kasia szepnęła do siebie, czytając wiadomość. Skąd pewność, iż kobieta od razu się na to zgodzi? Każda normalna osoba byłaby urażona! Ale cóż to mi pasuje.

Może u mnie? Mieszkam w domku na obrzeżach, sama. Nikt nam nie przeszkodzi Zastanawiała się, czy się zgodzi.

Świetny pomysł! Bartosz wyraźnie był zadowolony. Pewnie dlatego, iż nie musiał wydawać dodatkowych pieniędzy. Podaj adres i godzinę. Przylecę na skrzydłach miłości.

Ul. **** 25, o dziesiątej wieczorem. Pasuje?

Oczywiście! Czekaj na mnie.

O dziewiątej Bartosz udawał, iż został wezwany do pracy. Nie mógł znaleźć kluczy do samochodu i niechętnie zapytał żonę, czy je widziała.

Były na stole Kasia spojrzała na niego niewinnie, ściskając klucze w kieszeni. Może kot je schował?

Ale Kasia nie zamierzała na niego czekać. Dlaczego? Wykorzystała czas na spakowanie swoich rzeczy. Na szczęście miała własne mieszkanie, odziedziczone po babci. Jedyną rzeczą, którą zostawiła, był wniosek o rozwód, leżący na stole w widocznym miejscu.

Bartosz wrócił do domu dopiero nad ranem, wściekły. Nie tylko podróż zajęła ponad godzinę, ale ta Ania z portalu w ogóle się nie pojawiła.

Adres był prawdziwy, dom też. Tylko iż nie mieszkała tam piękna dziewczyna ze zdjęcia. Drzwi otworzyła kobieta dwa razy od niego większa, w półprzezroczystym szlafroku. Bartosz oddałby wszystkie pieniądze, by zapomnieć ten widok.

Ledwie się od niej uwolnił! Musiał wzywać taksówkę, czekać w cienkiej kurtce na mrozie. Kierowca był dziwny i zawiózł go najpierw w zupełnie inne miejsce To była niezła noc.

Dopiero gdy wrócił do mieszkania i zobaczył wniosek o rozwód, zrozumiał, kto stał za tym wszystkim. A obok leżała kartka z wiadomością napisaną szminką:

*Ta słodka zemsta*

Idź do oryginalnego materiału