Kobo Libra Colour to czytnik inny niż wszystkie i choć może brzmieć to jak mało kreatywny slogan, w tym przypadku jest to stwierdzenie jak najbardziej prawdziwe. Oto relacja z moich pierwszych chwil z tym urządzeniem!
Czytnik marki Rakuten Kobo trafił w moje ręce wraz z ryskiem oraz etui Notebook SleepCover, które nie tylko chroni urządzenie, ale dzięki magnesom ułatwia także bezpiecznie przechowywanie stylusa. Taki zestaw pozwala w pełni wykorzystać możliwości, jakie oferuje Libra Colour, bowiem wygodne czytanie to tylko jedna z form spędzania czasu z tym sprzętem.
Libra Colour to najnowsza pozycja w ofercie wciąż egzotycznej na polskim rynku marki Rakuten Kobo. Sama historia tego brandu jest interesująca. Rakuten to platforma e-commerce, założona pod koniec lat 90' w kraju kwitnącej wiśni, często nazywana japońskim Amazonem. Ja o istnieniu tej firmy po raz pierwszy dowiedziałem się w 2017 roku, gdy jej logo pojawiło się na koszulkach FC Barcelony. Kobo natomiast, to kanadyjskie przedsiębiorstwo produkujące czytniki ebooków już od kilkunastu lat. Co ciekawe, „Kobo”, choć brzmi jak słowo pochodzące z jednego z dalekowschodnich języków, jest akronimem angielskiego „book”. Jak zatem układa się japońsko-kanadyjska współpraca?Kobo Libra Colour – elektronicznie i kolorowo, ale z troską o planetę
Jakoś tak mam, iż jeżeli chodzi o elektronikę, jakość i wykonanie opakowania produktu jest dla mnie niemal tak samo ważne jak solidność samego sprzętu. Do takiego podejścia przyzwyczaiło mnie Apple, a ostatnio poprzeczkę tylko delikatnie, ale jednak poniósł Sonos. Wracając jednak do omawianego czytnika, muszę przyznać, iż marce Rakuten Kobo należą się słowa pochwały. Oprócz przykrywającej ekran urządzenia folii (która pochodzi z recyklingu), pudełko jest wolne od jakichkolwiek innych plastików. Producent bardzo poważnie traktuje ochronę planety, o czym świadczy to, iż po pierwsze tworzywo sztuczne, z którego wykonano czytnik, pochodzi z recyklingu, po drugie opakowanie wyprodukowano z przetworzonej makulatury (informuje o tym choćby dno wytłoczki na rysik), a po trzecie samo urządzenie, jak deklaruje Kobo, jest łatwe w naprawie i skonstruowane w taki sposób, by jego cykl życia trwał jak najdłużej. [caption id="attachment_250978" align="aligncenter" width="2560"]

Odpakowanie
Libra Colour jest dostępna w dwóch kolorach, czarnym lub białym. Do mnie trafiła ta pierwsza odmiana. Matowo wykończona obudowa sprawia, iż czytnik jest przyjemny w dotyku, a dzięki niecentralnie umiejscowionemu ekranowi i charakterystycznym wyprofilowaniu prawej krawędzi urządzenie świetnie leży w dłoni. Jest lekkie (waży tyle, co dwie tabliczki czekolady), ale nie na tyle, by mieć wrażenie niesolidności. Wręcz przeciwnie, jak bardzo kolokwialnie to nie zabrzmi, „czuć jakość premium”. Na uwagę zasługuje też niecodzienna faktura tylnej części obudowy. W pudełku oprócz czytnika i instrukcji szybkiego startu znajduje się także przewód USB, którego obecność ucieszyła mnie niestety tylko w połowie. Jeden z jego końców to oczywiście wtyczka typu C, niestety jednak po drugiej stronie znajduje się szeroka końcówka typu A. [caption id="attachment_250984" align="aligncenter" width="2560"]
Pierwsze kroki
Tuż po uruchomieniu, na ekranie czytnika włącza się przewodnik prowadzący użytkownika krok po kroku przez proces instalacji. Kolejnych etapów nie ma wiele, konfiguracja jest banalnie prosta i przyjemna. Oprogramowanie umożliwia aktywację bezpośrednio na urządzeniu, ale jeszcze łatwiej jest zrobić to z pomocą komputera, ponieważ wymagane jest założenie konta na stronie Rakuten Kobo. Po zalogowaniu się do sieci Wi-Fi i potwierdzeniu konta wyświetla się seria praktycznych wskazówek jak korzystać z urządzenia, co jest bardzo praktyczne. Muszę powiedzieć, iż jestem pod wrażeniem wysokiej responsywności dotykowego ekranu i szybkości działania systemu operacyjnego. Zastosowanie rozdzielczości 1264 × 1680 pikseli na ekranie rozmiaru 7 cali sprawia, iż wyświetlany tekst jest ostry i wyraźny.
Przeczytajmy coś, poróbmy notatki!
Libra Colour obsługuje chyba wszystkie formaty plików, jakie mogą zawierać słowo pisane i obrazy: EPUB, EPUB3, FlePub, PDF, MOBI, JPEG, GIF, PNG, BMP, TIFF, TXT, HTML, RTF, CBZ, CBR. Kilka chwil po uruchomieniu czytnika sięgnąłem po rysik. Z informacji dostępnych w opakowaniu dowiedziałem się, iż akcesorium należy aktywować, przez podłączenie do zasilania. Faktycznie, gdy tylko znalazłem wolny port USB, stylus zaczął działać. Szkoda, iż przy tej okazji, na ekranie czytnika nie pojawiła się żadna informacja, w menu urządzenia nie znalazłem też przewodnika po funkcjach rysika, więc trochę metodą prób i błędów odkryłem, do czego służy fizyczny przycisk i jak zmieniać wirtualne końcówki stylusa, by pisać lub zakreślać. Chcąc otworzyć swoją pierwszą książkę, skierowałem się do sklepu Rakuten Kobo znajdującego w zakładce „Discover”. Kilka chwil później zorientowałem się niestety, iż oferta platformy jest dość uboga z perspektywy polskiego czytelnika. Po paru nieudanych próbach odnalezienia interesujących mnie pozycji skorzystałem z serwisu WolneLektury i pobrałem udostępnione tam wydanie „Rozmyślań” Marka Aureliusza. [caption id="attachment_250997" align="aligncenter" width="2560"]

