Kobieta Życie Wolność

filmweb.pl 6 miesięcy temu
Zaczyna się od spowijającej ekran czerni, sugestywnej ciszy oraz napisów zdradzających wieloznaczność tytułowej świętej figi. W pnącej się po drzewach roślinie można dostrzec metaforę władzy: uciskającej obywateli i wysysającej z nich ostatnie siły. Nasiono słodkiego owocu to natomiast nic innego, jak zalążek wielkiej zmiany, która, niczym korzenie figi wrastające w szczeliny choćby najtwardszych skał, tkwi głęboko w zbiorowej świadomości Irańczyków. Dla zbiegłego niedawno z kraju reżysera Mohammada Rasoulofa, premiera jego najnowszego filmu w Cannes jest czymś więcej niż łechtającym ego wyróżnieniem. To symbol zwycięstwa wolności słowa nad odbierającym mu głos opresyjnym systemem. "The Seed of the Sacred Fig" zaskakuje wielopoziomowością historii oraz gatunkowym zwrotem akcji. To odważny i bezkompromisowy hołd dla buntujących się wobec reżimu kobiet.

Laureat Złotego Niedźwiedzia wrzuca widza w sam środek politycznego tornada, pokazując prawdziwe oblicze Teheranu w dobie eskalującej przemocy. W centrum opowieści umieszcza jedną z wysoko postawionych rodzin, w której dochodzi do światopoglądowego rozłamu. Gdy protestujące na ulicach miasta siostry dowiadują się, iż ich ojciec to pracujący dla rządu sędzia śledczy, w domu zapanowuje chaos. Z szuflady Imana (Missagh Zareh) znika służbowa broń, ale do jej kradzieży nie przyznaje się nikt z podejrzanych – ani wspierająca go żona Najmeh (Soheila Golestani), ani buntujące się przeciwko niemu nastoletnie córki Rezvan (Mahsa Rostami) i Sana (Setareh Maleki). Rosnący niepokój obezwładnia kobiety, a napięcie sięga zenitu, gdy popadający w paranoję Iman zamienia dom w salę przesłuchań. "Nikt nie nauczył nas prześwietlać swojej własnej rodziny" – mówi Imanowi kolega z pracy, widząc w sytuacji mężczyzny emocjonalne rozdarcie. O zaginionym pistolecie, czytaj: strzelbie Czechowa, będziemy myśleć przez cały seans.

Postacie Rezvan i Sany kumulują w sobie siłę i upór tysięcy irańskich kobiet, które w 2022 roku tłumnie sprzeciwiły się rządom terroru śmierci po skatowaniu przez "policję moralności" Mahsy Amini – to jedna z wielu kobiet, którą teokratyczna oraz patriarchalna władza ukarała za “nieprawidłowe” noszenie hidżabu w miejscu publicznym. Choć imię Mahsy nie pojawia się w filmie, to właśnie brutalne aresztowanie jednej z irańskich kobiet sprawia, iż siostry nie mogą już dłużej godzić się na otaczający ich horror. Jedną z najmocniejszych scen ponad trzygodzinnego "The Seed of the Sacred Fig" jest ta, w której Rezvan konfrontuje się z fundamentalistycznym ojcem przy kolacji. Iman oskarżą najstarszą córkę o to, iż ulega złudnej propagandzie, przekonując ją, iż śmierć zamordowanej przez funkcjonariuszy dziewczyny była tak naprawdę następstwem udaru oraz jej problemów zdrowotnych. Gdy mężczyzna próbuje udowodnić sprzeciwiającej się mu nastolatce, iż jako pracujący od trzydziestu lat urzędnik "wie lepiej", Rezvan krzyczy ile sił w płucach "Nie! Jesteś częścią systemu, dlatego za wszelką cenę zawsze będziesz chciał go chronić".

Jak na zaangażowaną politycznie produkcję, "The Seed of the Sacred Fig" ma w sobie zaskakująco dużo sytuacyjnego humoru oraz scenariopisarskiej lekkości - chroni to film przed pułapkami fałszu oraz patosu. I choć rzecz momentami się dłuży, sprawiając wrażenie skończonej naprędce, to konspiracyjne warunki, w jakich Rasoulof reżyserował, wydają się wystarczającym usprawiedliwieniem niezbyt wyszukanej inscenizacji oraz postprodukcyjnych niedociągnięć. Wiele wynagradza również poruszający pokaz talentu głównych aktorek: Soheila Golestani (niestety nieobecna na premierze w Cannes) z charyzmą portretuje chroniącą swoje córki matkę-siłaczkę, a Mahsa Rostami i Setareh Maleki jako niepokorne siostry przekonująco oddają głęboko skrywane lęki dziewcząt dorastających w atmosferze politycznego ucisku.

"The Seed of the Sacred Fig" z rodzinnej psychodramy nieoczekiwanie przemienia się w feministyczne kino zemsty, które trzyma w napięciu do samego końca. Twórca nie ucieka zresztą od kina faktu, akcję filmu wzbogacając nagranymi telefonami i krążącymi po Instagramie i TikToku świadectwami okrucieństw, których władza dopuszcza się wobec własnych obywateli. Ojciec, początkowo reprezentujący bezpieczeństwo oraz tolerancję, okazuje się tragiczną ofiarą teokratycznej władzy – zepsutą i straumatyzowaną przez oportunizm. Losy terroryzowanych przez Imana Najmeh oraz jej odważnych córek odzwierciedlają z kolei sytuację dziesiątek rodzin, w których zapanowała tyrania oraz religijny ekstremizm. Im wszystkim Rasoulof dedykuje swoje dzieło. Z jego perspektywy wszystko jest jasne: rewolucja należy do kobiet. I choć są w tej sytuacji osamotnione, nadzieja na wyzwolenie umiera ostatnia.
Idź do oryginalnego materiału