Kobieta w Sytuacji

tablicaodjazdowhome.wordpress.com 16 godzin temu

Cały dzień gdzieś mi zginął.

Rano wydawało się mi się, iż mam cały dzień, calutki i taki świeżutki, wstałam bowiem całkiem wyspana o 8.30, gdyż dzisiaj szkoła mojej córki ma szkolenie, więc uczniowie zostali w domu, a my mogłyśmy się z Mo wyspać. Tak się składa, iż lubię spać z moją córeczką, wiem, nie bardzo dorośle. (Śpimy razem, bo Mi wyjechał się szkolić, tym razem do Portugalii).

Ale po wyspaniu zaczęłam biec i nie wiem jak to się stało, iż skończyłam bieg o godzinie 19, a niby miałam cały dzień wolny, oprócz jednego jedynego wykładu o 10 i to w dodatku online. No więc tak, po wykładzie pogadałam z Kobietą w Potrzebie, potem odwiozłam Mo do koleżanki, potem się wykąpałam i upiękniłam, bowiem w planach miałam zrobienie profesjonalnych zdjęć na stronę kliniki. Zdjęcia robić mi miała inna koleżanka, która mieszka blisko i jest fantastycznym fotografem, u koleżanki wypiłam kawkę, oczywiście, pogadałyśmy i zrobiła mi zdjęcia, a wtedy okazało się, iż zapomniałam już jak ja naprawdę wyglądam, no fotogeniczna to ja nie jestem. Do tego wydaje mi się, iż mam coś takiego w twarzy jakby obronnego, lekko drwiącego wręcz w oczach, powiedziałabym, próbowałam się zatem patrzeć do kamery AUTENTYCZNIE i NAPRAWDĘ CIEPŁO, ale kurcze blade spróbujcie sobie sami tak patrzeć, ni huhu, nie da się. Cały czas mi ten sarkazm wychodzi centralnie na facjatę. No nic, mam zatem zdjecia z sarkazmem, no co zrobisz jak nic nie zrobisz. (Mi mówi, iż muszę zrobic sobie zdjęcie po miłości, wtedy się ładnie uśmiecham). Ale w ogóle zdjęcia to tragedia! Czy ktoś w ogóle lubi sobie robić zdjęcia?? Po zdjęciach i kawce machnęłam w domu drobne porządeczki i nagle zrobiła się szósta i trzeba było odebrać Mo. I tak cały dzień myk myk myk i go nie ma.

Weekend zapowiada się deszczowy i snujący, zziębnięty i mglisty, ale od kiedy minęła mi para-grypa (po szczepionce) stawiam czoło wyzwaniom aktywnie i z werwą. W pracy nasz zorganizowany wtorkowy event, z prezentacjami członkini parlamentu Irlandzkiego, aktywistki LGBT oraz Mi i mojej byłej studentki okazał się naprawdę sukcesem, a my ciaptaki choćby nie zrobiliśmy zdjęć! Rekiny marketingu, no naprawdę. Dostałam nieoficjalną propozycję ponownego zostania szefową naszej małej komóreczki, ale to jeszcze zależy czy komóreczka w ogóle przetrwa najnowsze trzęsienia ziemi w korpo. Jak widać chwalę się dziś jak najęta. Ale w poniedziałek zawaliłam istotną sprawę, więc muszę się podbudować, ale spuśćmy już na to zasłonę milczenia.

Z rzeczy wciągających po godzinach śledzę aferę Kąckiego i nie mogę uwierzyć, jak można być takim gościem, który robi coś takiego i tak bardzo nie rozumie, a równocześnie uważa się za króla reportażu. Dwa lata temu Mi dostał jego książkę pod choinkę, a potem shit hit the fan i już nigdy nie zostanie przeczytana. Kiedyś Mi uratował mnie od takiego właśnie jednego oblecha, jeszcze wtedy nie był moim mężem, tylko kolegą z roku i wystarczyło jedno pytanie do mnie ‚Czy ty tego chcesz?’ kiedy wszedł do pokoju i zobaczył niedwuznaczną sytuację, czyli mnie 19-latkę pijaniutką leżącą na sofie i gościa, który się do mnie dobierał. A kiedy pokręciłam głową, iż nie, bo z powodu pijaności byłam w stanie tylko to zrobić, wziął gościa za fraki i wywalił z pokoju.

Idź do oryginalnego materiału