Kleks i wynalazek Filipa Golarza – recenzja filmu

popkulturowcy.pl 13 godzin temu

Maciej Kawulski ponownie zaprasza widzów do Akademii w nowym, uwspółcześnionym stylu. Niestety Kleks i wynalazek Filipa Golarza – tak samo jak poprzednik – to beznadziejny korpoprodukt, którego bym nie polecił żadnemu rodzicowi.

Jak już wiadomo, Kawulski nakręcił za jednym razem obie części. Dlatego też nie musieliśmy czekać długo (raptem rok), by poznać kolejne przygody Ady Niezgódki. Tym razem bohaterowie filmu będą musieli zmierzyć się z nowym zagrożeniem – Filipem Golarzem. Grana przez Janusza Chabiora postać z powodu nieszczęśliwej miłości opuszcza pewnego dnia Akademię. Jednak powraca on, by zniszczyć cały świat bajek. Zamierza to zrobić dzięki technologii oraz swojego robota ze wbudowaną sztuczną inteligencją. Ada wraz ze swoimi przyjaciółmi musi go powstrzymać, zanim będzie za późno.

Fabule Akademii Pana Kleksa z 2023 roku można zarzucić wiele, ale trzeba przyznać, iż próbowała być choć trochę wierna powieści Jana Brzechwy. Mieliśmy tam naprawdę dobrze przedstawione lekcje pana Kleksa i niezwykle charyzmatycznego Tomasza Kota. Może i w jedynce był duży chaos, ale można było wyczuć potencjał w tej całej intrydze. Kontynuacja niestety tego potencjału nie wykorzystuje, a plusów naprawdę trudno się dopatrzyć. Historia prawie w ogóle nie skupia się na Akademii, a świat bajek nie jest w praktycznie żaden sposób rozwijany. Najgorszym elementem jest jednak wynikający z tego wszystkiego morał. To tytuł, który ekstremalnie krytykuje jakąkolwiek technologię, co jest po prostu szkodliwe. Dzieciom jak najbardziej mogą towarzyszyć wszelakie urządzenia elektroniczne, które wspomagają w edukacji, tylko trzeba to robić z odpowiedzialnością. Mamy 2025 rok – takie narzekanie na telefony itp. jest po prostu żenujące.

Kleks i wynalazek Filipa Golarza powiela te same błędy, jeżeli chodzi o bohaterów. Scenariusz z niepowodzeniem próbuje rozwinąć postacie Ady i Alberta, dając słaby i żmudnie napisany wątek romantyczny oparty na najprostszych schematach. Tajemniczo-zabawny profesor zostaje naiwnym głupkiem, którego losy w tej części są dla nas naprawdę mało interesujące. Film też nie kończy prawie żadnego wątku, a bezczelnie pozostawia wszystko otwarte dla kolejnej produkcji z tej serii.

fot. kadr z filmu

Jeśli chodzi o stronę wizualną filmu… żadnego postępu względem poprzedniej części nie ma. Niestety Kleks i wynalazek Filipa Golarza wygląda po prostu brzydko. Efekty CGI wypadają wręcz słabo, a krajobrazy są bardzo sztuczne, zwłaszcza świat Akademii, który powinien tętnić życiem oraz niezwykłą magią, a jest po prostu pusty i mało ciekawy. Do tego jakość montażu pozostawia wiele do życzenia, przez co wiele scen ogląda się na dużym ze straszliwą męką. Szkoda także, iż piosenek – w drugiej części są naprawdę rozczarowujące. W poprzedniku mieliśmy takich artystów jak Artur Rojek, Mrozu czy Zuzę Jabłońską. W Wynalazku Filipa Golarza natomiast twórcy próbują uderzyć w klimaty dzieci i młodzieży, dlatego też piosenki śpiewają takie persony jak Palion, Julia Żugaj czy Wersow. Jak można się spodziewać, poziom tych utworów nie jest za wysoki…

Jednak nowy obraz Kawulskiego to nie same minusy. Jest jeden mały, ale szczególny plus filmu – Janusz Chabior. Gdy pojawia się on, to po prostu czuć, jak bardzo bawi się swoją rolą. Niezwykle charyzmatyczna kreacja, dzięki której z przyjemnością patrzymy na złe występki Filipa Golarza. Niestety tego samego nie można powiedzieć o reszcie obsady. Zwłaszcza smutnym przypadkiem jest Monika Brodka, której postać dostała (jako jedyna!) swój własny plakat. Jednak jej czas ekranowy jest zaskakująco krótki, a ona sama wypowiada tylko parę zdań. A był w tej bohaterce niemały potencjał, którego z jakiegoś powodu Kawulski nie wykorzystał.

fot. kadr z filmu

Kleks i wynalazek Filipa Golarza nie jest niczym innym jak słabym filmem, który jest pozbawiony jakiejkolwiek magii czy kreatywności. Jako miłośnik powieści Jana Brzechwy czuję się wręcz obrzydzony tym obrazem, bo czuć, iż Maciej Kawulski nie ma w sobie chęci dostarczenia dobrej i edukacyjnej rozrywki dla młodszych, a niestety tylko wynikające z box office’u zyski. Potwornie puste dzieło, a informacja, iż franczyza będzie kontynuowana, jest po prostu smutna.


Źródło obrazka głównego: materiały prasowe

Idź do oryginalnego materiału