Wściekły Byk Martina Scorsese jest uznawany za jeden z ostatnich, udanych projektów „Nowego Hollywood”, a więc nurtu w amerykańskim kinie, który został symbolicznie zapoczątkowany przez takie produkcje jak Bonnie i Clyde (1967), Absolwent (1967) czy Swobodny jeździec (1969). Był to czas, gdy Hollywood opowiadało o amerykańskich problemach, odchodząc od systemu studyjnego i bombastycznych produkcji typu Spartakus czy Kleopatra. W tym czasie obrodziło w wiele świeżych filmów, a jednym z nich był właśnie Scorsese. Wściekły Byk powstał 13 lat po jego pełnometrażowym debiucie i takich produkcjach, jak Ulice nędzy oraz Taksówkarz. Historia o Jake’u LaMottcie była czwartą współpracą tego twórcy z Robertem De Niro (w sumie nakręcili razem dziesięć filmów) i drugą (po Taksówkarzu) z Paulem Schraderem, który napisał scenariusz. Na początku tego tekstu jestem skłonny stwierdzić, iż to najlepsza rola De Niro w historii jego występów u Scorsese.
Od premiery Wściekłego Byka minęło już 45 lat i nie będzie przesadą stwierdzenie, iż Scorsese było pisane nakręcenie biografii Jake’a LaMotty. Bronx, włoskie pochodzenie i pełni dumy oraz honoru faceci – to wszystko znał sam reżyser, gdyż urodził się i dorastał w czasach, gdy LaMotta toczył swoje walki. Biorąc na tapet autobiograficzną książkę „Byka z Bronxu”, Scorsese mógł opowiadać o ludziach i świecie, z którego się wywodził. Na szczęście nie zdecydował się na skrótowe opowiedzenie całej historii amerykańskiego pięściarza. Reżyser przybliżył najważniejsze etapy z jego kariery sportowej oraz życia prywatnego. Spośród 106 walk stoczonych na przestrzeni zaledwie 13-letniej kariery, widzimy tylko kilka z nich – pierwszą przegraną, legendarne starcia z Rayem Robinsonem czy potyczki o upragnione mistrzostwo świata. Większość opowieści skupia się na życiu prywatnym LaMotty, jego relacji z bratem Joeyem (Joe Pesci), drugą żoną Vickie (Carthy Moriarty) i próbą odnalezienia się w bokserskim półświatku, który bardziej przypomina organizację mafijną, niż poważną federację sportową.

Robert De Niro stał się LaMottą, czyli opowieść o szaleństwie i odkupieniu w ringu
Jake LaMotta w wykonaniu De Niro jest skończonym (tutaj można wstawić sobie każde, mało pochlebne słowo na temat zaborczego i przemocowego mężczyzny). Poznajemy go na ringu, przy okazji kontrowersyjnej przegranej na punkty z Jimmym Reevesem. Później film przedstawia nam pięściarza w domu rodzinnym, gdy bez szacunku odnosi się do swojej pierwszej żony Idy. Jej postać obecna jest tylko przez chwilę, co nie dziwi – ich małżeństwo trwało zaledwie rok. W oko LaMottcie, ale także innym hardym facetom z Bronxu, wpadła wspomniana wyżej Vickie, która nie była wtedy choćby pełnoletnia. Ostatecznie, zanim LaMotta sięgnie po upragniony pas mistrza świata, zdobywa inne „trofeum” – rękę Vickie. Postać Carthy Moriarty dobrze wpisuje się w figurę bohaterek Scorsese z filmów gangsterskich, gdyż jest tylko dodatkiem do mężczyzny, a nie równorzędną osobą. To patriarchalny świat z szumnymi wartościami, które są jednak tylko fasadą do życiowej hipokryzji prezentowanej przez LaMottę. Jego chorobliwa zazdrość i nagminne sugerowanie, iż żona go zdradza, stoją w sprzeczności z tym, co sam zrobił i zrobi.
Braterska i z pozoru pełna szacunku relacja Jake’a z Joeyem wisi na włosku, który może momentalnie zerwać nagły wybuch głównego bohatera. LaMotta w przypadku postaci Joe Pesciego jest podejrzliwy, iż ten chce się układać w sprawie jego mistrzowskiej walki i może czyhać na Vickie. Postać Joeya to też pierwsza tak duża rola Pesciego w karierze i ma wszystko, z czym ten niepozorny aktor jest dzisiaj utożsamiany: awanturniczość, charakterność, porywczość z obowiązkową sceną furii i rozbijania głów. Jednocześnie relacja bohaterów De Niro i Pesciego jest wstępem do tego, co obaj zagrają w jednym z kolejnych filmów Scorsese – Kasynie. Tam będą „tylko” przyjaciółmi, a nie braćmi, ale tematy interesów i kobiet także mocno namieszają w ich relacjach.

Niezależnie jednak od tego, co widz może myśleć o Vickie czy Joeyu, to niemal zawsze tym „złym” w każdej scenie jest Jake LaMotta. Przez innych bohaterów pięściarz bywa nazywany „zwierzęciem” i to określenie oddaje pierwotny, a może choćby prymitywny charakter bohatera. Niezależnie od tego, czy jest rozebrany, ma na sobie biały podkoszulek, bądź garnitur – wystarczy czasem jedno słowo, żeby pobudzić jego agresję. Grożenie pobiciem, wyzywanie, rozwalanie drzwi? LaMotta to chodząca bomba, która kumuluje w sobie emocje w życiu prywatnym, żeby spróbować je uwolnić na ringu. To właśnie ta niewielka przestrzeń, którą dzieli dwóch spoconych, zmęczonych i zakrwawionych facetów jest miejscem, w którym nie ma czasu w myśli o ewentualnych zdradach żony czy interesach brata. W ringu LaMotta może się oczyścić ze wszystkich win, odkupić – chociaż na chwilę. choćby jeżeli nie wygra walki z Rayem Robinsonem, to może czuć się mentalnym zwycięzcą, bo nie skończył walki na deskach. „Nie powaliłeś mnie!” – krzyczy triumfalnie po jednej z przegranych walk. Jake czuje, iż może przegrać, ale wyłącznie na własnych zasadach. Gdy raz podkłada się rywalami, nie doznaje pożądanego oczyszczenia. Wpada w jeszcze większe poczucie winy, ale robi to w konkretnym celu – walki o tytuł. LaMotta nie zważa więc na relacje, zasady. jeżeli coś ma się wydarzyć po jego myśli, jeżeli ma się spełnić jego bokserski, amerykański sen, to wbrew własnym zasadom podłoży się rywalowi. jeżeli czuje, iż wokół zawiązywany jest spisek, to postąpi po swojemu, byle tylko uciszyć te myśli. Ta pewnego rodzaju paranoja doprowadzi do jego upadku. Upadku, który ostatecznie nie wywołuje w widzu współczucia.
Boks jako najbardziej filmowy sport na świecie
Szermierka na pięści to zdecydowanie jeden z najchętniej, a może i najchętniej wykorzystywany sport w historii kina, co nie może dziwić. Życiorysy prawdziwych bądź fikcyjnych pięściarzy mogą być pokiereszowane, mogą być opowieściami o odrodzeniu, upadku, odkupieniu czy walce o własny byt. Mogą być też prostą, politycznie-propagandową produkcją jak Rocky IV. Jednocześnie jest coś dojmującego, gdy dwójka ludzi w rękawicach staje naprzeciwko siebie niczym gladiatorzy w starożytnym Rzymie czy rewolwerowcy w samo południe w westernach. Nie liczy się nic innego. To test charakteru, wytrwałości i odwagi.
A tych cech bez wątpienia nie brakuje LaMottcie. W czarno-białych zdjęciach Michaela Chapmana wydobyta jest bezwzględność boksu z epoki przedtelewizyjnej, gdy pięściarze walczyli kilka razy w miesiącu. Zwolnione tempo, zmiany obiektywów i perspektywy, pojedyncze klatki niczym zdjęcia z fotoreportażu, kamera blisko twarzy obu zawodników – Scorsese bawi się i korzysta ze wszystkiego, niczym pięściarz z szerokiego repertuaru ciosów. Boks we Wściekłym Byku nie jest spiralą bomb z obu rąk i chlustania potem jak w Rockym czy finezyjnym pokazem godnym Muhammada Alego. Nie liczą się kibice i cała oprawa wokół. W tym świecie jest to pierwotna walka o przetrwanie, gdzie liczy się przede wszystkim silna szczęka i fizyczna wytrzymałość, a nie techniczne umiejętności. LaMotta je miał i widać to w tym filmie, gdy w jednej z walk znokautował rywala w ostatniej rundzie, chociaż przegrywał na punkty. Martin Scorsese w rozmowie z brytyjskim dziennikiem The Guardian przyznał, iż jednym z dwóch powodów użycia czarno-białej taśmy było oddanie realiów lat 40. i 50. Drugi był bardziej prozaiczny i praktyczny – po prostu reżyser uważał wtedy, iż kolorowe taśmy szybciej się zużywają. Wybitni reżyserzy mają tak, iż ich pomysły bronią się po latach, a w tym przypadku użycie czarno-białej taśmy było wybitnym posunięciem.

Gigantyczną siłą Wściekłego Byka jest to, iż można czytać go na wiele różnych sposobów: jako gorzką opowieść o amerykańskim śnie, jako historię o toksycznej męskości, dla której chwilowym ujściem jest zmierzenie się z drugim facetem w ringu, czy pewien zapis minionej epoki, w której mistrz świata wagi średniej nie był tak poważany jak czempion wagi ciężkiej – Joe Luis. W końcu sam LaMotta i jego brat mówią, iż Jake jest „za mały” (fizycznie i w przenośni) na taką walkę.
Powrót do tego filmu po latach okazał się też interesujący z perspektywy całej współpracy De Niro i Scorsese. W tym filmie aktor przechodzi imponujące metamorfozy fizyczne, stając się atletą, a także tyjąc, żeby ukazać starszego LaMottę. interesujące to kontrastuje z Irlandczykiem, w którym starszy już De Niro fizycznie zmieniał się dzięki efektów specjalnych, a nie treningów i ewentualnego objadania się. Dodatkowo film otwiera i zamyka scena w klubie komediowym, co zapowiada kolejną współpracę obu panów – Króla komedii. Co na koniec najważniejsze – Wściekły Byk wciąż emanuje tytułową furią, pozostaje najlepszą rolą De Niro w filmach Scorsese i nie traci nic ze swojej bezkompromisowości niczym Jake LaMotta w ringu i poza nim.
Korekta: Anna Czerwińska
Tekst powstał w ramach patronatu medialnego nad Timeless Film Festival Warsaw, który odbywa się w Warszawie w dniach 7-14.04.2025 r.