Millie Bobby Brown i Stranger Things - narodziny fenomenu
Gdy w 2016 roku widzowie poznali Jedenastkę - cichą dziewczynkę o nadprzyrodzonych mocach - nikt nie spodziewał się, iż świat właśnie przygląda się narodzinom jednej z największych gwiazd młodego pokolenia. Millie Bobby Brown miała zaledwie 12 lat, ale już wtedy zachwyciła dojrzałością aktorską, której nie powstydziłaby się niejedna weteranka kina.
Jej kariera eksplodowała z dnia na dzień. Serial "Stranger Things" zdobył status kultowego, a odtwórczyni roli Jedenastki stała się międzynarodową sensacją. Jednak zanim pojawiła się na ekranach Netflixa, rodzina Millie przeszła długą drogę - z Hiszpanii, przez Wielką Brytanię, aż po Florydę, gdzie młodziutka aktorka zaczęła stawiać pierwsze kroki w branży.Reklama
Droga do Hollywood i statusu gwiazdy
Brown zadebiutowała w produkcjach takich jak "Intruzi" i "Agenci NCIS", ale prawdziwy przełom nadszedł wraz z pierwszym sezonem "Stranger Things". To była rola, która nie tylko dała jej sławę, ale też otworzyła drzwi do największych projektów Hollywood.
Wkrótce pojawiły się kolejne role - w "Godzilla II: Król potworów" i jego kontynuacji, a także w "Enoli Holmes", gdzie zagrała u boku Henry’ego Cavilla. Młoda aktorka przekształciła się w producentkę, aktywistkę i influencerkę z ponad 63 milionami obserwatorów na Instagramie.
W wieku 14 lat znalazła się na liście 100 najbardziej wpływowych ludzi świata magazynu "Time". Ale - jak przyznała - dorastanie pod światłami reflektorów miało swoją cenę.
Millie wielokrotnie podkreślała, jak trudne bywa życie młodej kobiety w show-biznesie. W jednym z emocjonalnych wpisów na Instagramie przyznała, iż musiała mierzyć się z komentarzami, które naruszały jej poczucie bezpieczeństwa. Apelowała o zmianę pokoleniową - większą empatię i zrozumienie w świecie online.
Z czasem nauczyła się wyznaczać granice, ale przyznała też, iż w pewnym momencie życia potrzebowała wsparcia terapeutycznego. W rozmowie z Miley Cyrus wyznała, iż z powodu silnych napadów lękowych zdecydowała się na psa terapeutycznego, który miał ją wspierać podczas podróży.
Miłość z Instagrama. Jak poznała Jake’a Bongioviego?
Historia ich związku to gotowy scenariusz na film. Millie Bobby Brown i Jake Bongiovi - syn legendarnego muzyka, Jona Bon Joviego - poznali się... na Instagramie. Zaczęło się od obserwacji, potem przyszły rozmowy na FaceTime, aż w końcu - spotkanie w realu.
Ich znajomość gwałtownie nabrała tempa. Wspólne święta, randki w Nowym Jorku, romantyczne wyjazdy, a w końcu czerwony dywan. Jake towarzyszył Millie podczas premiery czwartego sezonu "Stranger Things" oraz wielu branżowych wydarzeń. Gdy w kwietniu 2023 roku aktorka pokazała pierścionek zaręczynowy, internet oszalał.
Sekretne wesele i decyzja, która zaskoczyła fanów
W maju 2024 roku para powiedziała sobie "tak" podczas prywatnej ceremonii w gronie najbliższych. Media informowały o ślubie dopiero kilka dni później, a największe zaskoczenie wzbudziła decyzja Millie... o zmianie nazwiska.
Aktorka przyjęła nazwisko męża i od dzisiaj oficjalnie posługuje się nazwiskiem Bongiovi. Nie zabrakło też drugiej, większej imprezy ślubnej - z wieloma kreacjami, gośćmi i odrobiną hollywoodzkiego przepychu.
Choć dla Millie i Jake’a był to logiczny krok, niektórzy komentujący uważali, iż są zbyt młodzi na małżeństwo. Przeciwników gwałtownie uciszył Jon Bon Jovi, który w radiowym wywiadzie stwierdził, iż wiek nie ma znaczenia - liczy się wspólna droga i dojrzałość emocjonalna.
Millie potwierdziła, iż decyzja była poprzedzona długimi rozmowami. "Rozmawialiśmy o polityce, marzeniach, wartościach i rodzinie. Chcieliśmy mieć pewność, iż to prawdziwe partnerstwo" - mówiła w wywiadzie dla "Vanity Fair".
Zobacz też:
Nikt nie spodziewał się, iż ich przyjaźń przetrwa tyle lat! Zaskakujące ile przeszły
Brad Pitt w filmie za 300 mln dolarów. Recenzje wskazują na nowy hit?
Był wyśmiewany, dziś jest gwiazdą! Kim jest nowy idol nastolatek z USA?