Kiedy syn przyprowadził synową do domu, matka na początku była bardzo uprzejma. Narzeczona Maria była dobrze wychowaną i życzliwą kobietą. Ale gdy Irena dowiedziała się, iż ma dziecko, od razu zareagowała negatywnie. – Nie chcę wychowywać cudzego wnuka! Ożenisz się z nią – możesz zapomnieć o drodze do tego domu! – krzyczała synowi przez telefon następnego dnia. niedługo jednak nieszczęście zapukało także do domu teściowej

przytulnosc.pl 4 godzin temu

Irena samotnie wychowywała dwoje dzieci: córkę i syna. Straciła męża po długiej chorobie. Córka, starsze dziecko, zaraz po ukończeniu studiów wyszła za mąż za kolegę z roku, natomiast syn, młodszy, przez cały czas mieszkał z matką i studiował.

Po paru latach znalazł pracę w swoim zawodzie i wyprowadził się do wynajmowanego mieszkania niedaleko matki. Irena rozumiała, iż syn dorósł, nie wypada mu już mieszkać z matką, a poza tym czas pomyśleć o własnej rodzinie. W końcu dziewczyny też nie będzie przyprowadzał do domu matki.

Córka miała już dziecko, które często przywoziła do babci, więc Irena nie nudziła się.

Po pewnym czasie syn znalazł narzeczoną. Wszyscy zrozumieli, iż to poważna sprawa, gdy postanowił przedstawić ją matce i starszej siostrze.

Na spotkanie zdecydowano się zebrać u Ireny. Narzeczona Maria zrobiła na wszystkich dobre wrażenie, wszyscy byli nią zachwyceni, dopóki nie wyszło na jaw, iż jest rozwiedziona i ma dziecko z poprzedniego małżeństwa.

Syn Ireny oczywiście o tym wiedział i był gotów zaakceptować dziecko swojej narzeczonej. Irena jednak nie mogła się z tym pogodzić.

– Nie chcę wychowywać cudzego wnuka! A co z genami? Ożenisz się z nią – możesz zapomnieć o drodze do tego domu! – krzyczała synowi przez telefon następnego dnia.

Minął tydzień, potem miesiąc, syn miał nadzieję, iż mama zmieni zdanie, ale Irena była nieugięta.

Nie chciała widzieć w synowej kobiety z „bagażem”. Nic się nie zmieniło choćby po ślubie. Irena, oczywiście, nie przestała kontaktować się z synem, ale uparcie udawała, iż nie ma synowej.

A rok później jak grom z jasnego nieba spadła wiadomość: córka Ireny się rozwodzi. Mąż zaczął zdradzać, córka wybaczyła i próbowała wszystko naprawić, ale z czasem sytuacja stała się jeszcze gorsza.

W końcu mąż odszedł, a córka Ireny została sama z dzieckiem.

Minęły trzy lata. Syn Ireny wciąż żyje w zgodzie z „rozwiedzioną” żoną, a córka nie może ułożyć sobie życia osobistego – nikt nie chce brać na siebie odpowiedzialności za nią i dziecko.

Irena oczywiście się tym przejmuje. Okazało się, iż bumerang wrócił za to, iż tak gardziła swoją synową z „bagażem”.

Idź do oryginalnego materiału