Z samochodu wysiadła piękna kobieta z kwiatami i mąż Oli; od razu się ukryłam, żeby mnie nie zauważyli

przytulnosc.pl 3 godzin temu

Było już późno i ciemno. Tego dnia wracałam z pracy, gdzie zatrzymałam się z powodu pilnych terminów. Czekałam na swój autobus i zauważyłam samochód Marka, męża mojej dobrej przyjaciółki, zaparkowany nieopodal. Już miałam zamiar podejść do samochodu (mieszkamy w sąsiednich blokach), ale zauważyłam, iż ktoś wysiada i zatrzymałam się.

Z samochodu wysiadła piękna kobieta w sukience i na obcasach, z dużym bukietem kwiatów. To na pewno nie była Ola, jego żona, i gdy to sobie uświadomiłam, natychmiast się zatrzymałam i szczelniej owinęłam szalikiem, żeby Marek, który wyszedł odprowadzić “damę serca”, mnie nie zauważył.

Do domu wracałam zupełnie rozbita. Zawsze wydawali się szczęśliwi w małżeństwie, a tu taka tajemnica. Opowiedziałam wszystko mężowi, a on poradził mi, żebym nie wtrącała się w cudzą rodzinę, bo oni sami najlepiej wiedzą i się dogadają. Zgodziłam się z nim i nie powiedziałam nic Oli.

Pewnej soboty spotkałam Olę w sklepie i zaprosiła mnie na herbatę. Bez wahania się zgodziłam. Omówiłyśmy wszystko, co tylko możliwe. I wtedy zaczęła opowiadać mi o swoich relacjach z mężem.

– Nie poznaję go ostatnio. Ciągle wraca późno, jest zagubiony, przygnębiony i ciągle siedzi w telefonie. Jego praca go wykańcza, naprawdę. Już mu choćby proponowałam, żeby się zwolnił, ale on ciągle powtarza, iż to przejściowe trudności i niedługo wszystko wróci do normy. Z pieniędzmi też teraz ciężko, bo nie dostają żadnych premii ani dodatków. Już myślałam, żeby pójść do drugiej pracy, żeby żyło się lżej, ale on mnie od tego odwiódł. Poprosił, żebym jeszcze trochę wytrzymała.

Zrobiło mi się tak żal Oli, która szczerze wierzyła w kłamstwa Marka, iż nie wytrzymałam i opowiedziałam, co widziałam. Była wstrząśnięta tą wiadomością i poprosiła, żebym ją zostawiła samą.

Po kilku dniach dowiedziałam się, iż mąż złożył pozew o rozwód i próbowałam dodzwonić się do Oli, żeby jakoś ją wesprzeć i zaoferować swoją pomoc, ale nie odbierała telefonu. Po kilku dniach postanowiłam po prostu do niej pójść.

Ola otworzyła drzwi i patrzyła na mnie z góry. Do domu mnie nie wpuściła. Zapytałam, jak się czuje i czy wszystko u niej w porządku.

– W porządku? Chyba żartujesz? Zrujnowałaś moją rodzinę, a teraz o to pytasz? Powiedział mi, iż gdyby nie to wszystko, to by ją po prostu zostawił! Nie myślał o porzuceniu mnie i dzieci, a teraz to wszystko! Wierzyłabym mu dalej, gdyby nie ty!

Po tym przestała się ze mną witać i bardzo żałuję, iż nie posłuchałam rady męża, wtrąciłam się w cudzą rodzinę i straciłam przyjaciółkę.

Idź do oryginalnego materiału