Kiedy pierwszy raz zepchnięto mnie z łóżka, pomyślałam, iż to przypadek — teraz żądam rozwodu

polregion.pl 2 tygodni temu

Gdy po raz pierwszy zepchnął mnie z łóżka, pomyślałam, iż to przypadek – ale teraz składam pozew o rozwód.

W małym miasteczku pod Poznaniem, gdzie zimowe wiatry wyją jak zwiastuny nieszczęścia, moje życie, które miało być spełnieniem marzeń, zamieniło się w koszmar. Nazywam się Kinga, mam 27 lat i zaledwie miesiąc temu wyszłam za mąż za Jakuba. Ale to, co wydarzyło się w nasz pierwszy wspólny Nowy Rok, stało się ostatnią kroplą. Postanowiłam się rozwieść, a moje serce pęka z bólu i determinacji.

Baśń, która okazała się pułapką

Gdy poznałam Jakuba, myślałam, iż odnalazłam swoją drugą połówkę. Był czarujący, troskliwy, z iskrą w oku. Spotykaliśmy się przez rok, a każdy dzień wypełniały śmiech i plany na przyszłość. Obiecywał mi rodzinę, przytulny dom, dzieci. Wierzyłam mu całym sercem. Ślub był skromny, ale pełen ciepła – nasi bliscy się cieszyli, a ja czułam, iż jestem na szczycie świata. Ale już tydzień po ślubie zaczęłam zauważać w Jakubie dziwne zachowania, które początkowo tłumaczyłam zmęczeniem lub stresem.

Pierwszy alarm zabrzmiał, gdy na imprezie ze znajomymi, będąc pijanym, odepchnął mnie z warknięciem, gdy próbowałam zabrać go do domu. Uznałam, iż to wyjątek, iż po prostu przesadził z alkoholem. Ale potem takie „wypadki” zaczęły się powtarzać. Jakub potrafił podnieść na mnie głos, jeżeli zrobiłam coś nie po jego myśli. Jego czułe słowa zamieniły się w chłód, a uściski – w obojętność. Starałam się wmówić sobie, iż to tylko etap, iż musimy się do siebie przyzwyczaić. Ale pierwszy dzień nowego roku rozwiał wszystkie moje złudzenia.

Koszmar pierwszego stycznia

31 grudnia świętowaliśmy Nowy Rok we dwoje. Przygotowywałam uroczystą kolację, dekorowałam mieszkanie, marząc, iż to początek naszego wspólnego szczęścia. Jakub był w dobrym humorze, piliśmy szampana, śmialiśmy się. Ale około północy pił coraz więcej, a jego wesołość przerodziła się w agresję. Gdy zasugerowałam, żebyśmy poszli spać, warknął: „Nie psuj mi święta!” Wyszłam do sypialni, mając nadzieję, iż się uspokoi.

Rano 1 stycznia obudził mnie gwałtowny szarpnięcie. Jakub, z zaczerwienionymi od alkoholu oczami, dosłownie zrzucił mnie z łóżka. Uderzyłam o podłogę, ból przeszył całe ciało, ale jeszcze bardziej zabolały mnie jego słowa: „Przeszkadzasz mi spać, wstawaj i zajmij się czymś pożytecznym!” Zamarłam, nie wierząc własnym uszom. To nie był mój Jakub, nie ten mężczyzna, za którego wyszłam. Spróbowałam coś powiedzieć, ale tylko machnął ręką i odwrócił się do ściany.

Prawda, która zabija

To nie był odosobniony incydent. W ciągu miesiąca małżeństwa zrozumiałam, iż Jakub nie jest tym, za kogo się podawał. Jego „przypadkowe” popychanie, ostre słowa, brak zainteresowania moimi uczuciami – to nie były błędy, tylko jego prawdziwe oblicze. Potrafił upokorzyć mnie przy znajomych, nazywając „niezdarą”, jeżeli obiad nie był wystarczająco dobry. Wymagał, żebym dostosowała się do niego, ignorując moje potrzeby. A ja, mając 27 lat, czułam się jak staruszka zamknięta w klatce.

Moja mama, Elżbieta, płakała, gdy opowiedziałam jej prawdę. Błagała: „Kinga, małżeństwo to trudna praca, daj mu czas”. Ale jak znosić kogoś, kto cię nie szanuje? Jak budować związek z kimś, kto widzi w tobie tylko służącą? Próbowałam rozmawiać z Jakubem, ale tylko się śmiał: „Nie dramatyzuj, jesteś przewrażliwiona”. Jego obojętność dobijała mnie.

Decyzja, która mnie ocali

Wczoraj podjęłam decyzję: składam pozew o rozwód. Boję się – nigdy nie myślałam, iż w wieku 27 lat zostanę sama, ze złamanym sercem i rozbitymi marzeniami. Ale jeszcze bardziej przeraża mnie życie z kimś, kto mnie niszczy. Nie chcę budzić się ze strachem, iż następne „zepchnięcie” będzie mocniejsze. Nie chcę się zastanawiać, czy moje życie to pomyłka.

Moje przyjaciółki mnie wspierają, ale niektóre, tak jak mama, mówią: „Zastanów się, może on się zmieni?” Ale ja wiem: Jakub się nie zmieni. Jego maska opadła, zobaczyłam, kim naprawdę jest. Zasługuję na więcej – na miłość, szacunek, bezpieczeństwo. Wolę zostać sama, niż tkwić w związku, który mnie zabija. choćby jeżeli ludzie będą szeptać za moimi plecami, wybieram siebie.

Krok w nieznane

Rozwód to nie koniec, tylko początek. Wierzę, iż znajdę siłę, by zacząć od nowa. Może wrócę do marzeń o projektowaniu wnętrz, może wyjadę w podróż. Jestem młoda, mam czas. Mój ból to cena za wolność – i jestem gotowa ją zapłacić. Jakub myślał, iż może mnie złamać, ale się pomylił. Nie jestem jego ofiarą – jestem kobietą, która zna swoją wartość.

Ta historia to mój krzyk o godność. Wyszłam za mąż z miłości, ale odchodzę z determinacją. Pierwszy styczień stał się dla mnie koszmarem, ale też otworzył mi oczy. Nie pozwolę, by ktokolwiek zrzucał mnie z łóżka – ani z mojego własnego życia. Wybieram siebie.

Idź do oryginalnego materiału