KIBIC. Kiedy za marzenia trzeba płacić życiem kibola

film.org.pl 5 godzin temu

Może się wydawać, iż najnowszy Kibic to serial o ruchu kibolskim, ale nic bardziej mylnego. Produkcja Łukasza Palkowskiego zostawia daleko w tyle analizy, czy kibolstwo jest dobre, czy złe, a skupia się raczej na odpowiedzi, dlaczego może być interesującą alternatywą dla młodych ludzi. Brakowało na naszym medialnym rynku takiego serialu, który próbowałbym ugryźć środowisko kibiców od tej strony nie kryminalnej, ale socjologicznej. Zadziwiająco dobrze jak na polski serial złożyła się ta układanka w całość – wizerunki bohaterów, może i kibicowskie, ale najważniejsze, iż są ludzkie, nie pozbawiono ich postępowania uzasadnienia, którym bynajmniej nie jest wiara w barwy klubowe. jeżeli więc nie boicie się mocnego kina, Kibic na Netflixie może poszerzyć waszą wiedzę na temat młodych ludzi, którzy dla swoich marzeń dają się wykorzystywać przez tych zepsutych i starych, którzy wcale nie są kibicami.

Jak już wspominałem, kibolstwo, bycie kibolem, to, jak się rodzi ta umysłowa pomroczność, to dalekie tło tego, co dzieje się z bohaterami serialu, czyli Kubą (Grzegorz Palkowski), Blanką (Mila Jankowska) i Michałem (Karol Pocheć). Ich problemy życiowe zostały oczywiście związane ze środowiskiem kibiców, ale historia rozwija się w związku z wykorzystaniem przestępczej działalności pseudokibiców pod wodzą Zygi (Wojciech Zieliński), czyli trochę prześmiewczo i kryminalnie dla tej organizacji. Dostrzegamy jako widzowie mechanizmy funkcjonowania kibiców niejako od środka. Są one z detalami zaprezentowane, ale o wiele ważniejsze jest dla nas to, co dzieje się z bohaterami nie jako kibicami. Oni są ludźmi, którzy chcą przynależeć, a przez to odegnać ze swoich nic nie znaczących globalnie egzystencji widmo samotności, beznadziei, w tym tej finansowej, braku szans na zmianę, itp. To wcale nie usprawiedliwienie, iż wszyscy kibole są tacy samotni, dlatego są tacy, jacy są, a na dodatek zajmują się gangsterką. Ale generalnie wejście w jakąkolwiek organizację przestępczą zwykle (są wyjątki) nie następuje dlatego, iż ktoś ma takie hobby. Decyduje tu wiele czynników – rodzinnych, kulturowych, finansowych, socjologicznych. Oczywiście, iż również tych osobowościowych, ale człowiek z natury nie jest przestępcą. Staje się nim, i o tym jest serial Kibic, a iż akurat kluczowym elementem, tworzącym świat przedstawiony jest środowisko pseudokibiców, bo tak się złożyło, iż jest ono kryminogenne.

Nie byłem nigdy kibicem piłki nożnej, ale choćby więcej niż trochę czasu w stadionach spędziłem z racji czysto zawodowych, więc obecność kibiców, w tym tych ultra, wcale mnie nie dziwi, ani nie odstręcza. To ludzie faktycznie realizujący swoje marzenie o czuciu się bezpiecznym w grupie i byciu w niej docenianym. Bycie kibicem jest więc w pewnym sensie terapeutyczne, niezależnie od tego, iż owa terapia może wyrządzać krzywdę innym. W czasie takiego seansu ludzie faktycznie oddają się naturalnym instynktom, tracąc wszelkie hamulce. Z jednej strony to dobrze, iż potrafią, z drugiej bardzo źle, iż nie potrafią jednak w dłuższej perspektywie życiowej tej agresji kontrolować i muszą w końcu wejść na drogę przestępczą. Wiem, iż oczekuję czegoś osobliwie niemożliwego, żeby kibole potrafili dokonać refleksji nad swoimi instynktami, ale ci, którzy nimi sterują, o wiele mądrzejsi niż szara kibolska masa, właśnie takiej wyrachowanej refleksji dokonują. Dokonał jej serialowy Zyga, tworząc organizację przestępczą, złożoną ze społecznych wyrzutków, których połączył ideą klubowej wspólnoty, żeby móc ich wykorzystywać do handlu narkotykami. Serial doskonale pokazuje ten mechanizm wciągania młodego człowieka coraz głębiej w struktury przestępcze, bo czuje on się jak w potrzasku, nie widzi innej drogi, żeby osiągnąć cel, znaleźć się tam, gdzie są właśnie ci inni, bardziej wyrachowani, którzy znają cenę.

Chętnie poleciłbym serial Patrykowi Vedze, żeby pokusił się kiedyś jeszcze o powrót do tematyki kibolskiej. Jego wizja pełnometrażowa nie była aż tak zła, ale produkcja Łukasza Palkowskiego, odważnie napisana przez Klaudiusza Kusia i sugestywnie sfilmowana kamerą Łukasza Gutta, mogłaby pogłębić Vegowskie rozumienie bycia kibolem, a tak w istocie bycia człowiekiem, którego jedyną alternatywą na w jakimś sensie szczęśliwe życie okazała się wspólnota kibiców. Nie jest łatwo wejść w ten świat, dlatego twórcy musieli znaleźć sposób, żeby widz zaakceptował ten pełen bluzgów słownik, przemoc, dewaluację idei sportu dla zarabiania pieniędzy i wszechobecną degrengoladę społeczną. Sposobem okazały się trudne losy dwójki młodych ludzi, z którymi może niektórzy z nas mogą się utożsamić, pamiętając smutne blokowiska z czasu przemian ustrojowych i ten marazm każdego dnia, który naprawdę przerażał. Świat nie był kolorowy, a szaliki owszem, a emocje ludzi na stadionach gorące. A potem już tylko chwila na zrobienie tego kroku w ciemność, który zdecyduje o wielu potencjalnie straconych latach. Jak być kibicem i się nie stracić? I dlaczego to piłka nożna okazała się właśnie tym kibolskim sportem? Może i na te pytania serial odpowiada?

Idź do oryginalnego materiału