Co czeka Kendalla w finale „Sukcesji”? Jeremy Strong mówi, iż dla jego bohatera przyszedł czas na moment jak z „Gry o tron”, ale wszystko, co zrobi, będzie miało swoje uzasadnienie.
4. sezon „Sukcesji” nieubłaganie zbliża się do końca, przez nami wielki finał jednego z najlepszych seriali ostatnich lat. I choć został nam już tylko jeden odcinek, przez cały czas trudno powiedzieć, kto wyjdzie z niego zwycięsko – o ile zwycięsko wyjdzie ktokolwiek. Jeremy Strong bezspoilerowo zapowiada, iż nadchodzi kendallowe „dracarys”.
Sukcesja sezon 4 – Kendal ma moment à la dracarys
Jeremy Strong gościł w oficjalnym podcaście serialu „Sukcesja” i został zapytany, co po ostatnich wydarzeniach dzieje się w głowie Kendalla. O czym myśli, jakie są jego plany? Strong odpowiedział, sprawnie unikając spoilerów z finału i nawiązując do innego hitu HBO, „Gry o tron„.
— Dla Kendalla to trochę jak moment w stylu dracarys. Zaczynając od końcówki 6. odcinka, naprawdę uważam, iż on potrafi zobaczyć ostateczną rozgrywkę. Wiele rzeczy dzieje się w 9. odcinku. On czuje się obwiniany za wybory i jest winny dokonania swego rodzaju faustowskiego paktu, naprawdę całkowicie się skompromitował się i wie o tym. Myślę, iż jest wewnętrznie rozdarty. Myślę, iż jest w rozsypce. To, co widzimy w 8. odcinku, to prawdziwa porażka moralna.
Aktor dodał, iż Kendall praktycznie pozostał sam, zarówno na polu walki, jak i w życiu prywatnym – z miasta wyjeżdża jego była żona Rava (Natalie Gold) i choćby jego asystentka Jess (Juliana Canfield), której wierności był pewny, postanowiła od niego odejść po tym, co zobaczyła w siedzibie ATN w odcinku z wyborami.
— Ale Rava nazwała sprawę po imieniu i zabrała dzieci z miasta, a potem Jess również uciekła. W pewnym sensie jego asystentka Jess – która jest fantastyczną postacią, a Juliana Canfield jest genialną aktorką i super, iż dali jej tę wspaniałą scenę – w pewnym sensie ona jest jedną z niewielu osób, które pozostały Kendallowi. Wszyscy inni odeszli. Shiv jest w związku z Tomem, inne postacie też widzimy w relacjach z innymi ludźmi. A Jess jest w pewnym sensie jedynym miejscem, w którym Kendall czuje się bezpiecznie, więc to, iż do tego doszło, to dla Kendalla prawdziwa rana śmiertelna. On wciąż prze do przodu, ale myślę, iż tak naprawdę jest trochę zdezorientowany, co tylko zaostrza jego potrzebę zdobycia tego, czego chce. Więc myślę, iż on po prostu podwaja wysiłki.
Strong zauważa również, iż Ken w 9. odcinku ponownie pokazał, jak wiele ma z Logana i jakim jest bezwzględnym graczem, który potrafi pohamować swoje emocje. I uważa, iż w pewnym sensie ten odcinek wyraźnie wskazuje na niego, jako prawowitego następcę Logana (Brian Cox).
— Osią tego odcinka jest tak naprawdę to, iż Roman poniekąd wszystko schrzanił podczas przemówienia, a Kendall przejmuje ten obowiązek i to jest jego kolejny triumf. W pewnym sensie on rośnie w siłę i wszyscy zebrani to czują. I on to czuje. Żartują sobie z koronacji podczas katastrofy ale to faktycznie pogrzeb jego ojca i jednocześnie koronacja Kendalla. Wychodzę z tego kościoła i nastąpiła głęboka przemiana – od tego, w jaki sposób wszedłem do kościoła, do tego, w jaki sposób go opuszczam. Spiskowanie z Hugo. W tej postaci jest po prostu determinacja. Myślę, iż coraz częściej widzimy, iż jest synem Logana Roya, a Logan to jego drugie imię.
Czy Kendallowi uda się zdobyć pełną władzę, o której marzy? Doskonale wiemy, iż nie ma on już ochoty dzielić się swoimi wpływami z nikim, choćby z Romanem (Kieran Culkin), a już szczególnie po tym, jak pokazał on publicznie słabość i załamanie. Wszystkiego dowiemy się już w ostatnim odcinku „Sukcesji”. Finał „Sukcesji” nosi tytuł „With Open Eyes” i ma trwać aż 90 minut. Twórcami odcinka jest duet Jesse Armstrong (scenariusz) – Mark Mylod (reżyseria). Zobaczcie zwiastun finału „Sukcesji”.