Piosenkarka i aktorka nigdy nie ukrywała, iż osobom z jej środowiska i jej samej obce były zasady dyktowane przez system, nakazujące opłacanie składek emerytalnych i ubezpieczenia zdrowotnego.
Katarzyna Skrzynecka nie miała innego wyjścia. ZUS nie jest dla niej hojnyWielu celebrytów w wieku emerytalnym lub zbliżających się do wieku uprawniającego do pobierania świadczeń emerytalnych, w rozmowie z mediami wskazuje na bardzo niskie kwoty emerytur otrzymywanych co miesiąc lub prognozowanych na przyszłość.
Jak zagram spektakl – zarabiam, gdy nie gram – nie mam żadnej pensji. Przy takiej pracy nie mamy świadczeń zdrowotnych i emerytalnych, więc każdy z nas musi sam opłacać jakieś zabezpieczenie na przyszłość - wyjaśniła w rozmowie z mediami.Jak informuje Goniec, Katarzyna Skrzynecka ujawniła wysokość, podawanych jej przez lata prognoz wysokości emerytury, argumentując tę dwucyfrową liczbę brakiem możliwości opłacania składek emerytalnych. Dlatego już dawno temu wzięła sprawy w swoje ręce i zabezpieczyła siebie i bliskich na przyszłość.
Korzystam z różnych funduszy ubezpieczeniowych, które gwarantują mi to zabezpieczenie. Mam trzy różne fundusze emerytalne, na które w każdym miesiącu odkładam pieniądze na moją przyszłość, żeby moja rodzina była zabezpieczona. Ja akurat mam swoją firmę artystyczną od wielu lat z szerokim spektrum działalności i dzięki temu, jako osoba prowadzącą działalność gospodarczą, mam opłacane wszystkie świadczenia i ZUS-y, które są w obecnych czasach horrendalne i bywają wyższe, niż nasze podatki. Ale to są takie czasy, iż płacić trzeba i być zabezpieczonym na przyszłość - skwitowała stanowczo.Prowadząc własną firmę artystyczną, Katarzyna Skrzynecka uiszcza wszelkie należności żądane przez Państwo, a ich kwoty — jak oceniła piosenkarka — są potwornie wysokie, dlatego dziwi ją emerytura w kwocie 34 złote miesięcznie, której prognozy od dawna utrzymują się na podobnym pułapie.
