Największym wstrząsem dla twórców będą z pewnością wyniki zakończonej właśnie kontroli w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich w sprawie wydatkowania funduszy z tantiem. Czyli z pieniędzy za każde udostępnienie – w kinie czy w telewizji – efektów ich pracy. SFP w 1995 r. uzyskało licencję organizacji zbiorowego zarządzania ich prawami. Powołany przez stowarzyszenie Związek Autorów i Producentów Audiowizualnych (SFP-ZAPA) ściąga tantiemy i ma je wypłacać filmowcom, odliczając koszty swojej działalności i przekazując 10 proc. z całej puli na rzecz Stowarzyszenia – na ściśle określone cele: socjalne, kulturalne i edukacyjne.
Że pieniądze idą nie tam, dokąd powinny, wyszło na jaw kilka miesięcy temu podczas nadzwyczajnego walnego zgromadzenia SFP (opisaliśmy ten historyczny zjazd w POLITYCE 28). Tam padł po raz pierwszy zarzut, iż korzysta z pieniędzy Jacek Bromski jako prezes SFP. Bromski po 28 latach stracił wówczas prezesurę, a Zbigniew Domagalski, szef Komisji Rewizyjnej, nie dostał absolutorium, przez cały czas tym szefem pozostaje. Dotychczasowy wiceprezes został nowym prezesem, zapał do wewnętrznych rozliczeń osłabł. Nie był to jednak koniec.
Toast z dostawą do domu
Po tym, co padło na walnym, Hanna Wróblewska, ministra kultury i dziedzictwa narodowego, postanowiła skorzystać ze swoich uprawnień nadzorczych nad SFP.