Karolina Pajączkowska od dawna związana jest z polskim show-biznesem. Na początku drogi zawodowej próbowała swoich sił jako modelka. Mogliśmy ją zobaczyć w programie "Top Model". Pojawiła się również na konkursie Miss Intercontinental. Następnie rozpoczęła karierę w telewizji. Najpierw pracowała w TVN24 BiS, a później związała się z Telewizją Polską - w czasach, gdy zarządzał nią Jacek Kurski. Publiczny nadawca zerwał umowę z prezenterką. W tym samym czasie rozpadł się też jej związek z Marcinem Nowakiem. Jakby tego było mało, wówczas Pajączkowska usłyszała diagnozę. Teraz dziennikarka opublikowała w sieci smutne przemyślenia na temat wszystkich tych sytuacji.
REKLAMA
Zobacz wideo Paulla o depresji. "Przechodziłam przez most i zastanawiałam się, co by było gdybym skoczyła"
Karolina Pajączkowska jest w remisji. Wylała żale ws. dawnego pracodawcy i byłego narzeczonego
Niegdyś Pajączkowska pracowała w serwisach informacyjnych, a teraz skupia się na karierze w sieci. Możemy ją zobaczyć na kanale "Super Ring" na YouTube. Prezenterka działa również prężnie w mediach społecznościowych. Na Instagramie wyznała prawdę o chorobie. Wspomniała również o dawnym pracodawcy, a także byłym narzeczonym. Miło nie było. "Dwa lata temu zachorowałam. Gdy przyszła diagnoza - choroba autoimmunologiczna, która w mojej rodzinie dotknęła wiele kobiet przede mną, rozpoczęłam leczenie. Zniknęłam. W tamtym czasie mój pracodawca i narzeczony porzucili mnie, a ja po prostu uciekłam. Mierzyłam się z chorobą za zamkniętymi drzwiami, czytając o sobie nierzadko ohydne komentarze" - napisała na InstaStories.
Od kilku miesięcy jestem w remisji. Stanęłam na nogi jeszcze silniejsza niż kiedyś, nauczona, iż nikt, nigdy nie wyciągnie do nas ręki w potrzebie. Mało tego, wiele osób będzie się cieszyć z naszej choroby i niepowodzeń
- gorzko podsumowała Pajączkowska. Jej wypowiedź znajdziecie w naszej galerii na górze strony.
Karolina Pajączkowska oburzona po mszy. Wszystko przez wybory prezydenckie
W niedzielę 3 stycznia prezenterka udała się na mszę. To, co zastała po niej, bardzo ją oburzyło. "Boję się tego, iż Kościół będzie przez pewną partię traktowany jako sposób na pozyskanie swojego elektoratu" – powiedziała na InstaStories. Chodzi o zwolenników Karola Nawrockiego, którzy zbierali podpisy poparcia dla kandydata na prezydenta. Pajączkowska wdała się w dyskusję z jednym z nich. "Kiedy zaczęłam nagrywać, podszedł do mnie jeden z tych mężczyzn i zapytał, dlaczego nagrywam. Więc się zapytałam, dlaczego zbierają podpisy i agitują politycznie przed kościołem. I on mówi, iż mogą stać, gdzie chcą, dlatego iż stoją za terenem posesji, iż mogą stać też na bazarze i innym miejscu publicznym, iż mogą wszędzie zbierać podpisy" - przekazała z oburzeniem.
Zirytowana udała się na rozmowę do księdza. "Poszłam na zakrystię i tam rozmawiałam z klerykiem, który mi powiedział, iż oni przychodzą tuż przed zakończeniem mszy i ustawiają się za terenem kościoła tak, iż kiedy ta wielka grupa ludzi wychodzi z kościoła, to oni nawołują wprost do oddawania podpisów na Karola Nawrockiego" - dodała.