Karolcia

klubkonikowwiatrembujanych.blogspot.com 18 godzin temu
Kultowa postać mojego dzieciństwa. Już drugi raz do niej wracam. Pierwszy zaliczyłam z Pierworodną. Niedawno Drugorodny skończył ją czytać.

Historia trzyma się nieźle mimo upływu lat, choć nie jest to zasługa języka. Ten się trochę zestarzał, ale nie na tyle, by szczególnie utrudnić współczesnemu dziecku podążanie za fabułą. To, co przez cały czas w niej dzieci pociąga, to motyw magicznego przedmiotu i przygody. Oraz przyjaźń Karolci z Piotrkiem, co czyni opowieść uniwersalną. To, co zestarzało się źle, to przebijająca się od czasu do czasu mizoginia. Teksty o "męskich" decyzjach Piotra, "dziecinności" Karolci i generalnie traktowaniu jej z góry przez, bądź co bądź, najlepszego przyjaciela. Jakoś jednak udało się nam to obśmiać i nie zraziło to nas do książki.

Bo przyznajcie sami, czy nie chcielibyście wypróbować błękitnego koralika? Lub choć błękitnej kredki? Wyszeptać życzenie lub dosłownie je narysować? Być niewidzialnym, ujeżdżać lwa, narysować sobie królewny? Albo spełnić marzenia wszystkich dzieci z okolicy?

Info dla osób niewidomych: okładka jest czerwona. Na jej środku widzimy słońce, a na jego tle dość umownie narysowaną Karolcię, lecącą w jego poprzek, z koralikiem dyndającym na szyi. Górą leci Piotr, również narysowany kilkoma kreskami. Na dole mamy zielony zarys miasta, między dziećmi tytuły obu części książek ("Karolcia" i "Witaj, Karolciu"). Jedynie motylek i dwa koty z okładki są dość szczegółowo przedstawione. Reszta to szybki rysunek kogoś, kto lubi syntezę.
Idź do oryginalnego materiału