„Przy furtce ślad się urywa”
Właściciel obiektu odkrył zniknięcie kangurów rano. – Furtka była otwarta, a po naszych gościach ani śladu – relacjonuje. Trop początkowo prowadził na pole kukurydzy, ale samodzielne poszukiwania nie miały szans powodzenia. W ruch poszły telefony: powiadomiono strażaków, policję i lokalne media.
Dron kontra kangur
Na miejsce przybyły jednostki PSP ze Środy Wielkopolskiej i OSP Pięczkowo, które przywiozły drona. Dzięki kamerze termowizyjnej udało się namierzyć jednego z uciekinierów. – Był sprytny, ale dron okazał się sprytniejszy – śmieje się właściciel. Po kilku godzinach drugi kangur również wrócił do zagrody.
„To były emocjonujące dni”
„Dziękujemy za pomoc w złapaniu naszych kangurów uciekinierów” – napisał właściciel Labiryntu w mediach społecznościowych. – „To były naprawdę emocjonujące dni w naszym labiryncie! Dzięki zaangażowaniu wielu wspaniałych osób udało się sprowadzić zwierzęta bezpiecznie do domu. Wasze wsparcie pokazało, jak wielką siłę ma lokalna społeczność”.
Jak dodaje, kangury są już bezpieczne i – jak żartuje – „mają teraz ścisły nadzór, bo chyba planowały podróż do Australii”.