Kajdany i bemole / owsianko

publixo.com 16 godzin temu


Nie przesadzę, gdy powiem, iż wściekle lubię Chopina. Kiedy zdarza mi się słuchać jego utworów, dzieją się rzeczy niesłychane, gdyż słyszę nie to, co konkursowi recenzenci. A mianowicie, nie wyczuwam „dziewiczości mazurków”, „głębokiego grania” utworów „W PEWNYM SENSIE NATCHNIONYCH”. Muzyka „rzuca mi się na uszy” bez pomocy tłumaczenia, dlaczego coś, co mnie porywa, fachmanów porywa średnio; w ten sposób dałoby się streścić wiersz Staffa – Mowa:
Nie trzeba rozumieć śpiewu słowika
Aby się nim zachwycać.
*
Przypuszczalnie na pewno mają świętą rację mówiąc o „wspaniałej pracy lewej ręki” u wirtuoza fortepianu. Być może są tacy, co łakną podobnych informacji, ale ja z euforią stwierdzam, iż do nich nie należę. Obce mi są i hermetyczne sekrety wiedzy. Dla przeciętnego odbieracza muzyki, nie stanowią oczekiwanych rewelacji. Konieczne, a choćby niezbędne są grającym i wyznającym się na muzycznych niuansach i finezjach. Słysząc profesjonalne wywody, czuję się jak najgorszy z możliwych tuman i Jasio Drewniane Ucho jednocześnie.
*
A przecież nikt mi nie rozdeptał małżowiny. Wrażliwości też nie zatkał. W odpowiednich miejscach wydobywam z siebie albo uśmiech, albo szloch. Toteż w trakcie wirtualnego przebierania palcami po klawiaturze, gnam po nieboskłonach, wznoszę się na Himalaje przeżyć i powożę swoją wyobraźnią trzymając w ramionach cały świat.
*
Krytycy od przepływu prawidłowych dźwięków interpretują utwory pod kątem własnego gustu. Ten zaś jest przeważnie zawsze inny, niż sąsiada z przeciwka. Subiektywny on bowiem jest, a jak frazes głosi, z gustami nie ma dyskusji; jeden woli córkę, drugi, teściową, a trzeci – teścia.
*
W niedługi czas nastąpi finał konkursu i zakończa się remonty wokół filharmonii. Znikną tłumy wielbicieli wybranego talentu. Opadnie kurz po entuzjazmach i obojętnie kto zostanie zwycięzcą: wygra Chopin.
Idź do oryginalnego materiału