Julian Sartorius: Hidden Tracks: Domodossola – Weissmies

nowamuzyka.pl 9 miesięcy temu

Zakodowana rzeczywistość.

Julian Sartorius – szwajcarski perkusista, kompozytor i eksperymentator – jest bardzo płodnym artystą i często współpracuje z innymi twórcami. W 2022 roku opisywałem jego wspólny materiał z Matthew Herbertem „Drum Solo” oraz autonomiczny album „Mux”. Choć mam wrażenie, iż działania Juliana wciąż są słabo zauważalne w Polsce, co jest niestety jakąś normą w kontekście tego, o czym się pisze i kogo promuje nad Wisłą.

Julian Sartorius, fot. Stephan Hermann

Na swoim najnowszym wydawnictwie „Hidden Tracks: Domodossola – Weissmies” zabiera nas w niecodzienną podróż wspinaczkową zaczynającą się we włoskim miasteczku Domodossola (272 m n.p.m.), a kończącą na szczycie Weissmies (4017 m n.p.m.) w szwajcarskim kantonie Valais i pokonując przy tym 3745 metrów różnicy wysokości. Niemal od razu wystaje z pamięci paralela łącząca się z jego innym albumem sprzed kilku lat „Hidden Tracks: Basel – Genève”.

Wyruszając Sartorius zabrał ze sobą pałeczki perkusyjne i rejestrator dźwięku, no i oczywiście niezwykłe umiejętności, wyobraźnię, wrażliwość oraz wyostrzony zmysł badacza. Każdy z ośmiu utworów został opisany przebytą odległością. – „W Domodossoli mogłem grać pałeczkami na wszystkim – na latarniach, skrzynkach elektrycznych, znakach drogowych” – wspomina Julian, a to przełożyło się na konkretny fragment „272m 500m”, w którym słychać odgłos skutera, szczekanie psa, dźwięk dzwonu czy ptasi śpiew oraz perkusyjną tkankę, jakieś delikatne dzwonki – i co ważne – wywołując wrażenie obcowania z bliżej nieokreśloną kulturą rytmiczną. Jeszcze lepiej można to odczuć w „500m 1000m” gdzie niemal szamańska transowość rytmu splata się z audiosferą otoczenia.

Julian Sartorius, fot. Stephan Hermann

Bardzo wyraźnie zaznaczają swoją obecność ptasie trele w znakomitym „1000m 1500m” dialogujące z surowym, blaszanym i momentami industrialnym wydźwiękiem rytmu, co bezszwowo przepływa do „1500m 2000m” zanurzonym w jeszcze surowszym brzmieniu i gęstszej rytmice, ale przy pulsującej naturze. Momentami przypomina to występ enigmatycznej grupy gamelanowej.

Z każdym kolejnym fragmentem oddalamy się rzecz jasna coraz mocniej od miejskiego hałasu „2000m 2500m”, a wchodzimy głębiej w odgłosy natury – rytm wyznaczają bulgoczące krople wody z potoku, odgłosy kamieni czy pasterskie dzwonki. Tribalowe serpentyny rytmiczne pną się coraz wyżej w „2500m 3000m”.

Na wysokości „3000m 3500m” miejskie hałasy nie docierają, może jedynie poza krótkim warkotem silnika przelatującego samolotu, a zdecydowanie otacza nas zewsząd falujące i zrytmizowane przez Sartoriusa otoczenie. Dochodzimy do szczytu w „3500m 4017m” o bardzo zminimalizowanym i niemal morficznym wzniesieniu dźwiękowym opadającym w zawiesistą ciszę.

Sartorius dzięki „Hidden Tracks: Domodossola – Weissmies” zabiera nas w endemiczną wyprawę po krajobrazach bez ukazania ich wprost, choć tak kieruje percepcją słuchową odbiorcy, aby on sam ożywił ten świat rozpostarty między Domodossola a Weissmiesem. Ten rodzaj metafizyczno-dźwiękowego przekazu można potraktować jako alegorię do czegoś jeszcze głębszego – wywołującego uczucia doprowadzające nas do zauważenia własnego otoczenia, które gdzieś tam mijamy codziennie, a w jakiś sposób pozostaje „niewidoczne”, mało czytelne albo głuche. Sartorius uchwycił krajobraz własnego wnętrza zamieniając go w projektor wysyłający strumień odwróconych kształtów, znaczeń i wyobrażeń.

Everest Records | marzec 2024


Strona Julian Sartorius: https://www.juliansartorius.com/

FB: https://www.facebook.com/sartoriusjulian

Strona Everest Records: http://www.everestrecords.ch/

FB: http://www.facebook.com/everestrecords

Idź do oryginalnego materiału