W nocy z wtorku na środę, punktualnie o północy, Wzgórze Wdzięczności w Smolniku zamieniło się w wyjątkową scenę. Bez świateł, bez scenicznego blichtru – tylko muzyka, nocne Bieszczady i niebo pełne gwiazd.
Józef Skrzek, legendarny multiinstrumentalista i kompozytor, wciągnął uczestników w niemal dwugodzinną, emocjonalną podróż. Improwizacje, kultowe utwory i dźwięki inspirowane bieszczadzkim krajobrazem stworzyły atmosferę, której nie da się powtórzyć.
Publiczność rozsiadła się wygodnie na kocach i leżakach, otulona w ciepłe ubrania, wpatrzona w niebo i wsłuchana w przejmującą muzykę Józefa Skrzeka. Jego dźwięki, niosące się po wzgórzu, wypełniały chłodną noc głębią i emocją. Na niebie, raz na jakiś czas, błyskał pojedynczy Perseid – świetlista smuga, która na ułamek sekundy przecinała ciemność. Nieliczne, ale wyczekiwane meteory dodawały tej nocnej opowieści mistycznej oprawy – subtelnej i niepowtarzalnej, jakiej nie stworzyłaby żadna scena świata.
To był niezwykły koncert/fot. A. Skucińska
To niezwykłe wydarzenie było zwieńczeniem 3. Bieszczadzkiego Festiwalu Filmowego „Ale Czad!” – inicjatywy, która narodziła się z pasji do sztuki i miłości do Bieszczadów. Jej pomysłodawca, artysta i reżyser Robert Żurakowski, jest nie tylko twórcą koncepcji festiwalu, ale także jego sercem i motorem napędowym. To dzięki jego wizji i determinacji co roku w Bieszczadach spotykają się film, muzyka i ludzie, by tworzyć niezapomniane chwile.
Bieszczadzki Festiwal Filmowy „Ale Czad!” to trzy dni spotkań z kinem, muzyką i sztuką w niepowtarzalnej scenerii gór. Oprócz pokazów filmowych realizowane są warsztaty, spotkania z twórcami i koncerty w plenerze – a wszystko to zrealizowane dzięki zaangażowaniu i pracy Roberta Żurakowskiego oraz zespołu ludzi, którzy wierzą, iż Bieszczady to najlepsza scena dla kultury.
Już niedługo wrócimy do Was z pełną relacją i galerią zdjęć z 3. Bieszczadzkiego Festiwalu Filmowego „Ale Czad!”. Bo są chwile, które warto zatrzymać na dłużej – choćby w kadrach i wspomnieniach.
f Zaobserwuj