Johnny Depp coraz pewniejszym krokiem stara się powrócić do mainstreamu. Niedawno aktor udzielił obszernego wywiadu brytyjskiemu The Times, w którym podzielił się z czytelnikami opowieścią o ostatnich latach swojego życia. W emocjonalnej rozmowie nazywa się między innymi "obiektem testu zderzeniowego #MeToo" oraz zaznacza, iż "nie żałuje niczego" w kontekście kontrowersyjnej medialnej sprawy z Amber Heard.
Wywiad dla brytyjskiego The Times jest dla aktora kolejnym pełnym nadziei krokiem w kierunku powrotu do głównego nurtu. W pogłębionej rozmowie z dziennikarzami Depp wraca nie tylko do czasów samej zawieruchy wokół jego osoby, ale i z perspektywy czasu przygląda się mechanizmom wykluczenia go z życia publicznego.
Mój powrót? Szczerze mówiąc, ja nigdzie nie odszedłem. Gdybym miał okazję usunąć się w cień, to już bym nie wrócił – mówił między innymi gwiazdor, wskazując, iż rezygnacja z aktorstwa nie była w żadnej mierze jego decyzją. W ciągu ostatnich pięciu lat Depp pojawił się na ekranie wyłącznie raz – we francuskim filmie kostiumowym "Kochanica króla Jeanne du Barry", który otworzył festiwal filmowy w Cannes w 2023 roku.
Nie, niczego nie żałuję, bo, mówiąc szczerze, co można zrobić z zeszłotygodniowym obiadem? Piep****e nic, zero – dodał aktor, po czym zapytany o swój publiczny proces sądowy, kontynuował:
Wiesz, na tamtym etapie to zaszło już za daleko. Wiedziałem, iż będę musiał się obnażyć aż do samych kości. Wszyscy mówili: "To minie samo". Ale nie mogłem w to wierzyć. Co niby minie? Kłamstwo, które obiegło świat? Nie, ono nie minie. jeżeli nie próbowałbym przedstawić prawdy, to wyszłoby tak, jakbym naprawdę zrobił to, o co mnie oskarżono. A moje dzieci będą musiały z tym żyć. I ich dzieci. W związku z tym w noc przed procesem w Wirginii nie byłem zdenerwowany. [...] Wiedziałem, iż to nie będzie łatwe, ale miałem to gdzieś. Pomyślałem sobie: "Będę walczył do gorzkiego, piep*****go końca". A jeżeli skończę pracując na stacji benzynowej? W porządku. Już to kiedyś robiłem – powiedział.
W dalszej części rozmowy aktor wpisuje też swoje doświadczenie w szersze realia ruchu #MeToo. Wspomina między innymi, iż swoją sprawę traktuje jako wydarzenie wyprzedzające #MeToo; właśnie dlatego – jego zdaniem – nikt nie stanął wówczas po jego stronie oraz nikt nie okazał mu wsparcia.
Wiesz, co mnie boli? Są osoby – myślę o trzech – na których naprawdę się zawiodłem. Wcześniej były na urodzinach moich dzieci. Podrzucały je do góry. Mówiąc szczerze, rozumiem tych, którzy nie mogli się za mną wstawić – bo najbardziej przerażało ich to, by postąpić słusznie.
Moja sprawa była przed #MeToo. Byłem obiekt testu zderzeniowego dla całego #MeToo. To było przed Weinsteinem. Wszystko wchłonąłem. Setki osób, które poznałem w branży – wszystkie wolały płynąć z bezpiecznym prądem, nie wychylać się. Lepiej być "woke", prawda? – dodał Depp.
Co dokładnie powiedział Johnny Depp?
Wywiad dla brytyjskiego The Times jest dla aktora kolejnym pełnym nadziei krokiem w kierunku powrotu do głównego nurtu. W pogłębionej rozmowie z dziennikarzami Depp wraca nie tylko do czasów samej zawieruchy wokół jego osoby, ale i z perspektywy czasu przygląda się mechanizmom wykluczenia go z życia publicznego.
Mój powrót? Szczerze mówiąc, ja nigdzie nie odszedłem. Gdybym miał okazję usunąć się w cień, to już bym nie wrócił – mówił między innymi gwiazdor, wskazując, iż rezygnacja z aktorstwa nie była w żadnej mierze jego decyzją. W ciągu ostatnich pięciu lat Depp pojawił się na ekranie wyłącznie raz – we francuskim filmie kostiumowym "Kochanica króla Jeanne du Barry", który otworzył festiwal filmowy w Cannes w 2023 roku.
Nie, niczego nie żałuję, bo, mówiąc szczerze, co można zrobić z zeszłotygodniowym obiadem? Piep****e nic, zero – dodał aktor, po czym zapytany o swój publiczny proces sądowy, kontynuował:
Wiesz, na tamtym etapie to zaszło już za daleko. Wiedziałem, iż będę musiał się obnażyć aż do samych kości. Wszyscy mówili: "To minie samo". Ale nie mogłem w to wierzyć. Co niby minie? Kłamstwo, które obiegło świat? Nie, ono nie minie. jeżeli nie próbowałbym przedstawić prawdy, to wyszłoby tak, jakbym naprawdę zrobił to, o co mnie oskarżono. A moje dzieci będą musiały z tym żyć. I ich dzieci. W związku z tym w noc przed procesem w Wirginii nie byłem zdenerwowany. [...] Wiedziałem, iż to nie będzie łatwe, ale miałem to gdzieś. Pomyślałem sobie: "Będę walczył do gorzkiego, piep*****go końca". A jeżeli skończę pracując na stacji benzynowej? W porządku. Już to kiedyś robiłem – powiedział.
W dalszej części rozmowy aktor wpisuje też swoje doświadczenie w szersze realia ruchu #MeToo. Wspomina między innymi, iż swoją sprawę traktuje jako wydarzenie wyprzedzające #MeToo; właśnie dlatego – jego zdaniem – nikt nie stanął wówczas po jego stronie oraz nikt nie okazał mu wsparcia.
Wiesz, co mnie boli? Są osoby – myślę o trzech – na których naprawdę się zawiodłem. Wcześniej były na urodzinach moich dzieci. Podrzucały je do góry. Mówiąc szczerze, rozumiem tych, którzy nie mogli się za mną wstawić – bo najbardziej przerażało ich to, by postąpić słusznie.
Moja sprawa była przed #MeToo. Byłem obiekt testu zderzeniowego dla całego #MeToo. To było przed Weinsteinem. Wszystko wchłonąłem. Setki osób, które poznałem w branży – wszystkie wolały płynąć z bezpiecznym prądem, nie wychylać się. Lepiej być "woke", prawda? – dodał Depp.
"Kochanica króla Jeanne du Barry" – zwiastun filmu
