Joanna Racewicz straciła ukochanego męża w katastrofie smoleńskiej. W 13. rocznicę dziennikarka wspomina Pawła Janeczka. Dodała obszerny post, który wyciska łzy.
Joanna Racewicz to dziennikarka i prezenterka telewizyjna, która od wielu lat nie narzeka na brak pracy. Na samym początku kariery związana była z TVP. Następnie związała się z komercyjnymi nadawcami. Pracowała w TVN, a od kilku lat jest jedną z gwiazd Polsatu.
Na brak pracy i zawodowych obowiązków nigdy nie mogła narzekać. To wszystko łączyła z samotnym macierzyństwem. Dziennikarka 13 lat temu straciła ukochanego męża w katastrofie smoleńskiej. Po jego tragicznej śmierci została sama z 2-letnim synem Igorem.
Mąż Joanny Racewicz był Porucznikiem Biura Ochrony Rządu. Przyjaciele nazywali go Janosikiem. To właśnie on odpowiadał za bezpieczeństwo najważniejszej osoby w naszym kraju. Po jego tragicznej śmierci dziennikarka nie kryła swojej rozpaczy. Janeczek zginął tuż przed swoimi 37. urodzinami.
Joanna Racewicz wspomina męża w 13. rocznicę katastrofy smoleńskiej
Joanna Racewicz po śmierci męża nie ułożyła sobie życia z innym mężczyzną. Całą swoją uwagę skupiła na synu i pracy. Cały czas wspomina też Pawła Janeczka. W 13. rocznicę jego tragicznej śmierci zamieściła w sieci przejmujący post. Pokazała też ostatnie zdjęcie, jakie zrobiono 36-latkowi. Uchwycono go wchodzącego do samolotu tuż za prezydentem Lechem Kaczyńskim.
Ostatnie zdjęcie na ostatnich schodach. Kolejnych już nie będzie. Zatrzymany czas. Ostatnie odzyskane wspomnienie. Miał wrócić do domu na kolację. Krótki lot. Tylko wizyta. Rocznica w Katyniu. Na miejscu rzędy krzeseł i parasolki przy oparciach. Zastygły na zawsze obraz.
Dziennikarka w swoim przejmujący wpisie przekazała, iż pomimo upływu lat strata męża boli tak samo. Czas nie uleczył jej ran.
Trzynaście lat. Wieczność. Myślałam – dość, żeby złapać oddech. Przywyknąć. Oswoić. Ale to złudne. Czas nie leczy ran. Nie zabliźnia. Uczy z nimi żyć. Żłobi koleiny w znanej drodze. Oddala ukochany głos. Zapomina dotyk skóry.
Śmierć boli zawsze. Strata jest koszmarem. Jakby lekarz otwierając serce zapomniał o znieczuleniu. jeżeli pomnożona przez wysokie narodowe C, wzięta na bagnet wojny plemion – tnie do kości. Nie można schować się przed werblem.
Po raz kolejny Joanna Racewicz wspomniała też o tym, iż to nie jej mąż miał tego dnia służbę, ale zgodził zamienić się z kolegą.
To nie On miał być na pokładzie. Zamiana z kolegą. Zamiana na wagę życia. Dziesięć dni później ocalony niósł trumnę. Dziś wracają chwile. Każda jest bezcenna.
Kartka w kieszeni marynarki. Dziękuję Ci. Za wszystko.
Pod niezwykle przejmującym wpisem, który dosłownie wyciska łzy pojawiło się mnóstwo słów wsparcia dla Joanny, który w tym szczególnym dniu czuje, jak wracają do niej wszystkie bolesne wspomnienia.
Joanna Racewicz o celebrowaniu rocznicy katastrofy smoleńskiej
Joanna Racewicz w zeszłym roku udzieliła wywiadu Jastrząb Post. Reporterka naszego portalu zapytała ją wówczas co myśli o tak zwanych miesięcznicach i nieustannym wspominaniu katastrofy smoleńskiej.
Wolałabym nie odpowiadać już na pytania dotyczące miesięcznic smoleńskich i tej rocznicy.