Ja jestem tylko matką. O miłości — ani prawa, ani czasu
Mojej córce Wandzie skończyło się szesnaście lat. Młodszy, Jasiu, ma dwanaście. To już prawie nastolatki. A ja wciąż jestem tylko matką. Ani kobietą, ani człowiekiem z marzeniami i prawem do własnego życia — po prostu matką. Rano — szkoła i śniadania. W południe — praca. Wieczorem — zajęcia dodatkowe, lekcje, kolacja. Nocą — zmęczenie i łzy w poduszkę. Cicho, żeby nikt nie usłyszał.
Z ich ojcem, Krzysztofem, rozstaliśmy się pięć lat temu. Bez awantur. Bez sądów. Pewnego dnia po prostu stwierdził, iż rozpłynęłam się w macierzyństwie, iż między nami nie ma już namiętności. Chociaż prawda była inna — już wtedy pisał się z inną kobietą, którą, jak się okazało, znał od dawna.
Nie robiłam z tego tragedii przy dzieciach. Powiedziałam im, iż tak będzie lepiej — teraz mają dwa domy. Przeżywały, oczywiście. Wandzia nie jadła, Jaś milczał wieczorami. Ale minęło. Przywykli. Ja byłam z nimi zawsze. A tata — tylko czasami, na spacerach, w kawiarni, w kinie. Wynajmował mieszkanie w Łodzi, żył z tamtą kobietą. Nie zapraszał tam dzieci — mówił, iż nie pozostało gotów na takie spotkanie. Nie protestowałam. Niech się widują, niech nie tracą kontaktu. Choć w środku wszystko we mnie pękało.
Ale i tak się dowiedziały. O ślubie. O nowej kobiecie. Wandzia płakała całą noc, a rano patrzyła na mnie z bólem i pogardą — jakby to ja ją zdradziłam. Z Jasiem było jeszcze gorzej — zamknął się w sobie, przestał dzielić się choćby drobiazgami. Nie miałam im tego za złe. Było im ciężko. Ale mnie też.
A potem nadszedł Sylwester. Poszłyśmy z dziewczynami z pracy na firmową imprezę. Było nas wielu, muzyka, światła, śmiech. Po raz pierwszy od lat pozwoliłam sobie po prostu być sobą.
I właśnie wtedy go spotkałam. Dariusz. Nie przystojniak z okładki, ale coś w jego oczach — ciepłe, żywe, prawdziwe. Był starszy, mieszkał sam, syn dorosły, dawno już nie w domu. Rozmawialiśmy, dałam mu numer. I się zaczęło.
Przynosił kwiaty. Mówił, iż jestem piękna. Bez powodu. PytAle teraz stoi przede mną wybór między jego miłością a gniewem moich dzieci, a ja nie wiem, czy serce można podzielić na pół bez tego, by przestało bić.