Jest zjawiskowo piękna i ma umysł jak brzytwa, ale czy jest szczęśliwa? W tym filmie Sorrentino próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy uroda i inteligencja to dla kobiety dar, czy przekleństwo

glamour.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: fot. materiały prasowe


Kilka dni temu, mniej więcej wtedy, gdy Paolo Sorrentino, twórca kultowego serialu „Młody papież”, pokazywał swój najnowszy film „La grazia” na MMF w Wenecji, w katalogu Amazon Prime pojawiło się jego zeszłoroczne dzieło – „Bogini Partenope”. Wysmakowane malarskie kadry, wyraziste postaci, urzekające pejzaże nasycone soczystymi barwami i nieśpieszne, kontemplacyjne ujęcia z włoskimi piosenkami w tle – wszystkie te elementy sprawiają, iż filmy Sorrentino, włoskiego reżysera rodem z Neapolu, rozpoznaje się niemal na pierwszy rzut oka. Ale ich formalna uroda to nie wszystko, co mają do zaoferowania. Każdy, kto miał przyjemność obejrzeć „Wielkie piękno”, „Młodość”, „Oni”, „To była ręka Boga”, „Boski” czy choćby wspomniany już serial „Młody papież”, wie, jak to działa. Efektowne obrazy zawsze prowadzą do czegoś więcej. Tak samo jest w przypadku „Bogini Partenope”.

O czym jest film „Bogini Partenope”?

Na wyspie Capri rodzi się dziewczynka, która dostaje imię bogini Partenope. Z czasem wyrasta na niezwykle piękną, a także wyjątkowo inteligentną kobietę, która idzie przez życie bez wahania, z ciekawością próbując różnych rzeczy i słuchając tylko siebie. Ma to jednak swoją cenę w świecie zdominowanym przez mężczyzn i ich raczej płytkie potrzeby. Magnetyczny urok Partenope przykuwa ich uwagę, ale także podkopuje pewność siebie i trzyma na dystans. Wielu chciałoby ją mieć na własność, ale jedni muszą się obejść smakiem, a inni rejterują, bo natrafiają na emocjonalny dysonans, którego nie potrafią oswoić. Przy bliższym poznaniu przekonują się bowiem, iż adekwatnie nie sposób powiedzieć, kim jest ta dziewczyna i czego chce. Zwłaszcza, iż chyba ona sama tego nie wie i w gruncie rzeczy w ogóle nie wydaje się być zainteresowana związkami. Z powodzeniem studiuje za to antropologię i świetnie odnajduje się w strukturach akademickich, ale to również nie przybliża jej do odkrycia: kim adekwatnie jestem? Bo odpowiedź na to fundamentalne pytanie jest bowiem trudna choćby dla kogoś tak niezwykłego, jak Partenope. Dla niej może choćby trudniejsza.

W obsadzie „Bogini Partenope” nie brak aktorów z poprzednich filmów Sorrentino

Główną bohaterkę z wdziękiem zagrała tu Celeste Dalla Porta, która pojawiła się też na planie wcześniejszego filmu Sorrentino „To była ręka Boga”, ale niewielka scenka z jej udziałem ostatecznie została usunięta. Aktorka zrobiła jednak na reżyserze tak duże wrażenie, iż powierzył jej najważniejszą rolę w swojej kolejnej produkcji i to była bardzo dobra decyzja. Celeste jest bowiem nie tylko naturalnie piękna, ale również zdolna, potrafi drobnymi zmianami w mimice wyrazić mnóstwo skrywanych emocji, które przemawiają do widza w scenach pozbawionych dialogów. Ma też w oczach inteligentny błysk, przykuwający uwagę i jakże pasujący do postaci Partenope.

Sorrentino przywiązuje się do aktorów i chętnie współpracuje z nimi w kolejnych filmach. Dlatego w rolach drugoplanowych można zobaczyć znanego z „Młodego papieża” Silvio Orlando. Znakomicie wcielił się on w profesora uczelni, na której studiuje główna bohaterka. Jest też Isabella Ferrari, którą można było zobaczyć w „Wielkim Pięknie”, a także Luisa Ranieri, znana z ciekawej roli w „To była ręka Boga”. Niestety nie zobaczymy tu ulubionego aktora Sorrentino, wybitnego Toni Servillo, który u tego reżysera zagrał już pisarza Jepa Gambardella w „Wielkim pięknie”, Silvio Berlusconiego w „Oni” i Giulio Andreottiego w „Boskim”. Zamiast niego mamy jak zawsze świetnego Gary Oldmana w niewielkiej, ale bardzo wdzięcznej roli amerykańskiego pisarza Johna Cheevera.

„Bogini Partenope” – recenzja

Nie jest to film, którego głównymi atrakcjami są szybka akcja i wciągająca intryga. Reżyser oferuje widzom zupełnie inne doświadczenie, dlatego w odmienny sposób rozkłada akcenty. To rzecz nieśpieszna, nad wyraz liryczna, melancholijna, którą należy spokojnie kontemplować, chłonąc atmosferę i piękne kadry, czasem ocierające się o surrealizm, ale z wdziękiem, nie nachalnie, aby nie wybić nikogo z imersji, chyba iż w pewnym momencie, ku zaskoczeniu, Sorrentino celowo to robi i idzie krok dalej w ostatnim akcie, gdy profesor wreszcie pokazuje Partenope swojego syna. Trudno wtedy powstrzymać uśmiech zadziwienia. Scena ta świetnie wpisuje się jednak w całość i wymownie podkreśla niezwykłą otwartość bohaterki na wszystko, co chce jej pokazać ten dziwny świat.

Sorrentiono nie raz pokazał już, iż potrafi przekonująco opowiadać swoje historie w estetyce intensywniejszej rzeczywistości, bogatszej o elementy, których nie spotykamy codziennie. Podobnie jak wcześniej robił to jego słynny rodak Frederico Fellini. Widać to już w pierwszych scenach „Bogini Partenope”, gdy na Capri płynie łóżko zrobione z prawdziwej karety albo gdy Partenope paraduje w wystawnym stroju biskupa. Takie elementy nadają opowieści nieco odrealniony, oniryczny charakter, który sprawia, iż sunie się gładko przez ten film, jak przez niezwykły, słodko-gorzki sen i nie można przestać patrzeć, nie można przestać się dziwić, nie można przestać się zachwycać i smucić. Dlaczego? choćby Partenope tego nie wie.

„Bogini Partenope” – gdzie obejrzeć?

Od niedawna film dostępny jest w serwisie Amazon Prime w ramach subskrypcji.

View oEmbed on the source website
Idź do oryginalnego materiału