Jesienna spowiedź
Mamie
Odtwarzam tamten maj z fragmentów,
które znajduję gdzieś, w synapsach.
To wydobywam cię z odmętów,
to giniesz mi w czeluściach miasta.
Chmury nad zapomnianym miastem
za nieuchwytnym celem gonią.
Nim krew zakrzepnie, zanim zasnę,
przecieram napis drżącą dłonią.
Jesienny wiatr, co łzy osusza,
jak tamten ciepły, jak majowy.
Zrudziałe liście lekko wzrusza
jakby zapraszał do rozmowy.
Opuszki placów, zimny granit.
złote litery, czarna płyta,
i wszelkie moje prośby – na nic.
Nie odpowiadasz, chociaż pytam.
Już nie wystarcza wyobraźni.
Już się rozmywa tamten pejzaż.
To Bóg czy może czas tak zadrwił,
że cię zostawił tylko w wierszach?
Nie wiem, nie pytam. Nie odpowie
ni Bóg, ni inny władca nieba.
W wierszach spisałem swoją spowiedź.
Jesiennym liściom ją powierzam.
Bydgoszcz, 23 października 2025 r.,
© Wojciech Majkowski







![Krzysztof Kobyliński: "W muzyce najważniejsza jest muzyka" [WYWIAD]](https://i.iplsc.com/-/000LUSFRREPDQMXU-C461.jpg)








