Plan zdjęciowy „Sukcesji” powinien być jak fight club z filmu Davida Finchera? Jeremy Strong odniósł się do przytyków Briana Coxa na temat jego metody aktorskiej.
„Sukcesja” dobiegła końca, a widzowie po raz ostatni widzieli, jak Jeremy Strong wciela się w rolę Kendalla Roya. Aktor bez wątpienia mocno związał się z rolą m.in. z powodu stosowanego przez siebie aktorstwa metodycznego. I chociaż wiele osób żartuje ze Stronga – w tym grający jego serialowego ojca Brian Cox – on nic sobie z tego nie robi.
Sukcesja – Jeremy Strong broni metody aktorskiej
Brian Cox w jednym z wywiadów zdradził, iż metody pracy kolegi z planu potwornie go irytowały podczas kręcenia i iż radziłby mu, aby po prostu nauczył się kwestii, zrobił swoje, a potem zapomniał o pracy i poszedł do domu. Teraz Jeremy Strong odniósł się do komentarzy swojego kolegi w trakcie wywiadu z Deadline.
— Powiem tylko, iż uważam, iż to, co dzieje się w miejscu pracy i na planie filmowym, jest święte i powinno być chronione. Obejmuje to również to, jak ludzie czują się w pracy i jak ludzie pracują. Prawda? To trochę jak sytuacja pt. „nie gadaj o fight clubie”. Powiem też, iż uważam Briana za genialnego aktora. Cieszę się, iż ma taki moment w swojej karierze. To był jeden największych przywilejów w moim życiu – bycie w takiej pozycji razem z nim.

Aktor nie ukrywał, iż praca z Coxem była niesamowitym doświadczeniem. Równocześnie jednak nie uważa, iż ten powinien komentować jego metody.
— Prawda jest taka, iż przygotowujesz się, uczysz się swoich kwestii, przygotowujesz się najlepiej jak potrafisz. A cała reszta to trochę tajemnica, zaś wszystko inne to trochę ściema, nie? Tak naprawdę prawdopodobnie nie różnię się tak bardzo od Briana, a on prawdopodobnie nie różni się tak bardzo ode mnie. Wszyscy staramy się dotrzeć do prawdy i niezależnie od tego, jak tam dotrzemy, to jest adekwatne. Chodzi mi o to, iż nie można dyskutować z pracą, którą on wykonuje i nie sądzę, by on mógł dyskutować z pracą, którą ja wykonuję.

Jeremy Strong zdaje sobie sprawę, iż metoda aktorska jest dość specyficzną techniką, ale pomaga mu lepiej zrozumieć motywacje bohatera i nakreślić całokształt sceny.
— Tak, to skomplikowane. To znaczy, wiesz, ja słucham, pracuję tak, jak pracuję i nie wiem, jak to zrobić inaczej. Pracuję tylko po to, by jak najlepiej służyć materiałowi. jeżeli chodzi o „biały szum”, to masz rację. W naszych czasach doszliśmy do miejsca, w którym rozmawiamy o tym, ile terpentyny i oleju lnianego miesza ten malarz i w której ręce trzyma papierosa, a mniej o tym, jaki to obraz. Czym jest dzieło? Więc, wiesz, ten cały dialog w pewnym sensie wolałbym po prostu zostawić w spokoju. Liczy się dzieło.
Tutaj przeczytacie o kuriozalnej sytuacji z łazienką, do której doszło przez metodę aktorską Stronga. Możecie także dowiedzieć się jak inaczej mógłby potoczyć się los Kendalla – finał byłby jeszcze bardziej szokujący, gdyby wykorzystano to, jak Strong postanowił pociągnąć ostatnią scenę dalej na własną rękę.