Wydarzenie Kinomural łączy sztukę wideo, animację, światło i dźwięk z architekturą miasta, tworząc immersyjne i wielowymiarowe przeżycie wizualne poprzez prezentacje prace artystów z całego świata. Tegoroczna edycja odbyła się pod hasłem "Odyseja: wersja beta" i na dwa wieczory przemieniła ulice Wrocławia w scenę sztuki przyszłości. Przez 2,5 godziny widzowie mieli okazję podziwiać zapierające dech w piersiach wizualizacje wyświetlane równocześnie na sześciu monumentalnych ścianach.Reklama
To jedyne tego typu przedsięwzięcie w Polsce, a jego skala i artystyczna różnorodność sprawiają, iż trudno pozostać obojętnym. Przyznam, iż i na mnie zrobiło ogromne wrażenie. Taki spektakl nie mógł się odbyć nigdzie indziej, niż w sercu Wrocławia!
Kinomural: wyjątkowe wydarzenie na ulicach Wrocławia
Uczestnicy mogli podziwiać dzieła artystów wyświetlane na sześciu ścianach kamienic. Były to: Echo Bohatera, Eter Chaosu, Konstelacje autorstwa Yoshiego Sodeoki, Śmierć Rekreacyjna, Dobranocka + Złanocka oraz Struktura Czasu. Każda projekcja tworzyła odrębny hipnotyzujący świat, w którym każdy oglądający mógł znaleźć coś dla siebie.
Z roku na rok Kinomural przyciąga coraz liczniejszą publiczność, ale przede wszystkim zyskuje coraz większe uznanie wśród artystów z całego świata. W tegorocznym programie znalazło się aż 90 twórców z 20 krajów, a na ścianach wrocławskich kamienic zaprezentowano ponad 500 wielkoformatowych projekcji. Jedną z największych gwiazd festiwalu był Yoshi Sodeoka, pionier internetowej sztuki cyfrowej. Choć jego twórczość nie do końca trafiała w moją wrażliwość, nie sposób było nie zauważyć, jak przyciągała uwagę wielu uczestników.
Bardzo ciekawą ścianą była Dobranocka + Złanocka. Zamiast znanych z telewizji kreskówek kuratorzy zaprezentowali krótkometrażowe animacje rysunkowe, poklatkowe i generatywne. Złanocka to abstrakcyjne animacje twórców nowych mediów, m.in. Mariusza Wilczyńskiego, Teda Wiggina i Kathrin Hunze, które zostały połączone ze stworzonymi na tę okazję autorskimi narracjami polskich artystów i artystek, takich jak Tomek Tryzna, Daria ze Śląska czy Ilona Witkowska.
Najbardziej do gustu przypadła mi pierwsza ściana – Echo Bohatera. Niezwykle aktualna wizualizacja przedstawiała losy głównego bohatera złożonego z… kursorów. Otaczające go wyskakujące okienka, rodem ze starego Windowsa, oddawały poczucie przytłoczenia, z którym mierzymy się, będąc ciągle online. To połączenie nostalgii i refleksji nad współczesnością było dla mnie jednym z najbardziej zapadających w pamięć momentów całego festiwalu.
Kinomural to prawdziwa uczta dla osób wrażliwych na sztukę i tych, którzy chcą poszerzać swoje horyzonty. Wydarzenie tworzy przestrzeń do dyskusji i refleksji nad interpretacją prezentowanych dzieł, a jego bogaty program przerósł moje najśmielsze oczekiwania. To doświadczenie, które zostaje w pamięci jeszcze długo po ostatniej projekcji.
Czytaj więcej: Kinomural. Yoshi Sodeoka po raz pierwszy w Polsce