Jedna decyzja wywołała kontrowersję. Przez hejt straci szansę na Oscara?

film.interia.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


Mikey Madison jest w tej chwili jedną z najbardziej rozchwytywanych aktorek. Niedawno podjęła kontrowersyjną decyzję, która może zaważyć na jej przyszłej karierze! Dlaczego zdecydowała się na taki krok?


Mikey Madison jest gwiazdą filmu "Anora" i uchodzi za faworytkę w walce o przyszłorocznego Oscara za rolę pierwszoplanową. Najnowszy film z jej udziałem dał jej przychylność krytyków i 25-latka w tej chwili jest jedną z najbardziej rozchwytywanych aktorek młodego pokolenia.
Film "Anora" opowiada historię striptizerki, która wychodzi za mąż, a jej wybrankiem zostaje syn rosyjskiego oligarchy. Jednak nie wszystkim podoba się ten związek i rodzice mężczyzny postanawiają przyjechać do USA i zrobić wszystko, by unieważnić małżeństwo. Reklama


Zrezygnowała ze współpracy z koordynatorem


W ostatnich latach koordynatorzy intymności stali się nieodłącznymi członkami ekip filmowych, a ich obecność na planie ma służyć komfortowi psychicznemu aktorów i zachowywaniu zdrowych granic podczas kręcenia różnych intymnych scen.


W filmie "Anora" Mikey Madison wielokrotnie występowała w scenach seksu, w związku z czym reżyser, Sean Baker, zaproponował jej skorzystanie ze wsparcia koordynatora intymności. Aktorka postanowiła przygotować się do swojej roli bez takiej pomocy, co w mediach wywołało fale oburzenia i dyskusję.
Podczas jednego ze spotkań z serii "Actors on Actors" organizowanych przez magazyn "Variety" Mikey Madison wyjaśniła powody swojej decyzji.
"Podczas prac nad naszym filmem, to był mój wybór; twórcy zaoferowali mi obecność koordynatora intymności. Mark Eydelshteyn, który gra Ivana i ja zdecydowaliśmy, iż najlepiej będzie, o ile zrobimy to po cichu. Moja bohaterka jest pracownicą seksualną, a ja widziałam poprzednie filmy Seana i wiem, jak bardzo zależy mu na autentyczności. Byłam na to gotowa. Jako aktorka, potraktowałam to jak moją pracę" - tłumaczyła.
Słowa aktorki nie przypadły do gustu wielu osobom i wylała się na nią fala hejtu. w tej chwili uważa się, iż koordynatorzy intymności są ogromnym postępem w świecie filmu i powinni być postrzegani jako niezbędni na każdym planie.
Jednak aktorka nie jest osamotniona w swojej decyzji. Wśród gwiazd, które nie korzystają z pomocy koordynatorów, a choćby podważających sensowność istnienia takiego zawodu są m.in. Toni Collette, Michael Douglas i Jennifer Aniston.
Idź do oryginalnego materiału