Otwierający numer wstępniak autorstwa redaktora naczelnego, Mariusza Sobkowiaka, to osobisty, poruszający hołd dla zmarłej mamy autora. W imieniu własnym oraz całej redakcji Ostatniej Tawerny składam najszczersze kondolencje. Choć tekst napisany jest w dość nieoczywisty sposób, jego znaczenie wybrzmiewa w pełni dopiero w kontekście całości numeru – fragmenty wstępu stają się subtelnym echem opowiadań, co jest świetnym, głęboko przemyślanym zabiegiem, idealnie wpisującym się w temat przewodni.
Numer otwiera opowiadanie „Dryfowanie” Jana Walaszka – melancholijna, miejscami niepokojąca wizja przyszłości, w której główny bohater ucieka z wyniszczonego świata w narkotyczne podróże do naszej rzeczywistości. To tekst, który porusza, zmusza do refleksji i zostawia czytelnika z pytaniem: czy naprawdę doceniamy to, co mamy? „Tim i Theor” Klaudiusza Orta to już zupełnie inna odsłona – lekkie, klasyczne science fiction z przymrużeniem oka. Przypadkowa podróż do epoki jaskiniowców, spotkanie z samym sobą i zaskakująca puenta zamykają fabularną pętlę z dużym wdziękiem. Tekst bawi, ale i intryguje pomysłowością. Dariusz Jacek Bednarczyk w opowiadaniu „Planeta Landsberg 2261” prezentuje formę niemal wyłącznie dialogową – rozmowa dwóch postaci, prowadzona z lekkością i humorem, stopniowo odkrywa przed nami wizję odległej przyszłości. Choć narracja pojawia się dopiero pod koniec, pozwala elegancko domknąć opowieść i nadać jej dodatkowego wymiaru. W „Zamku” Michała Narożniaka cofamy się w czasie również fabularnie – to klasyczna przygodowa historia z nutą lokalnych legend. Grupa archeologów poszukuje zamku krzyżackiego, a pomocą służy im tajemniczy staruszek, który – jak się okazuje – potrafi naprawdę podróżować w czasie. Narracyjnie to najbardziej „historyczny” tekst numeru, z wyraźnym ukłonem w stronę lokalnego dziedzictwa.
Na koniec opowiadań – moim zdaniem najmocniejszy punkt całego wydania: „Niekończąca się historia II” Krzysztofa T. Dąbrowskiego. To przejmująca, a przy tym pomysłowa opowieść o umierającym człowieku, który przeżywa swoje życie od nowa – próbując wciąż zmienić jeden detal. I kolejny. I jeszcze jeden. Czy mamy do czynienia z alternatywnymi wersjami rzeczywistości, czy tylko projekcjami umierającego umysłu? Wątek deja vu wprowadza nutę egzystencjalnej niepewności – może my też już tu byliśmy? Klasyczny motyw, ale opowiedziany z nową energią i wyczuciem. Zdecydowanie mój faworyt.
Od strony graficznej „LandsbergON” nie zawodzi. Okładkę zdobi praca Kamili Zygmunt, ukazująca Gorzów Wielkopolski w dwóch wersjach – tej dawnej i współczesnej – odbijających się od siebie w tafli Warty. To efektowna koncepcja wizualna i jednocześnie świetne nawiązanie do tematyki numeru. Która wersja jest prawdziwa? A może… obie? Wewnątrz znajdziemy prace Edwina Bortkiewicza, który łączy w nich swoje fascynacje grozą, mitologią słowiańską i nordycką. Efektem są klimatyczne, bogate w detale ilustracje, które mogłyby z powodzeniem ilustrować mroczne bestiariusze czy sagi fantasy. Piotr Rossa zabiera nas z kolei do światów sci-fi i fantasy – w jednej ilustracji widzimy postacie w futurystycznych kombinezonach, w drugiej – rycerza z mieczem i smokiem na ramieniu. Jako fan gatunku, właśnie tę ilustrację zapamiętałem najbardziej. Z kolei prace Anny Kowalczewskiej, inspirowane astrologią i ezoteryką, wprowadzają łagodniejszy, magiczny klimat. Szczególnie wyróżnia się portret rudowłosej postaci na tle księżyca – subtelny, a zarazem pełen mocy.
„LandsbergON” lubi zaskakiwać swoich czytelników dodatkowymi treściami. Tym razem jest to nietypowa recenzja muzyczna autorstwa Antoniego Drozda, który analizuje album „Time” zespołu Electric Light Orchestra z 1981 roku. Od otwierającego „Prologue” po zamykający „Epilogue”, autor prowadzi nas przez cały koncept album, pokazując, jak poszczególne utwory tworzą spójną, fantastyczną opowieść. To nie tylko analiza – to muzyczna podróż w czasie, idealnie wpisująca się w temat numeru.
Na sam koniec w oczy rzuca się jeszcze jeden element – reklama. Ale nie produktów spożywczych czy detergentów. Tym razem to zaproszenie na wydarzenie, które każdy fan fantastyki powinien sobie zakreślić w kalendarzu – Gorcon, czyli Gorzowski Konwent Fantastyki. Impreza odbędzie się 9 i 10 sierpnia, a atrakcji ma być co nie miara. Warto się pojawić, nie tylko dla prelekcji i klimatów, ale też po to, by spotkać twórców „LandsbergON” na żywo. Kto wie, może będzie okazja podyskutować o opowiadaniach, ilustracjach albo zdradzić pomysły na kolejny numer?
„LandsbergON” #15 to numer wyjątkowy – zarówno przez spójność tematyczną, jak i emocjonalny ładunek. Podróże w czasie stają się tu nie tylko literacką zabawą, ale i refleksją nad życiem, pamięcią i wyborem ścieżek, którymi podążamy. Różnorodność stylów, świetne ilustracje i interesujące dodatki czynią ten numer naprawdę godnym jubileuszu. Dla fanów fantastyki – pozycja obowiązkowa. Dla mieszkańców Gorzowa – powód do dumy.