Album „So” okazał się pod wieloma względami przełomowy dla Petera Gabriela. Jak artysta pokazał swoje nowe oblicze?
W pierwszej połowie lat 70. Peter Gabriel zasłynął jako charyzmatyczny frontman wczesnego, stricte progrockowego wcielenia Genesis – jego specjalnością były wówczas aktorska interpretacja piosenek i ekstrawaganckie kostiumy sceniczne. W drugiej połowie dekady poszedł na swoje, prezentując piosenkowy, acz niezwykle ambitny repertuar, chwilami wręcz eksperymentalny brzmieniowo i nie tak przystępny jak ówczesne propozycje kolegów z dawnego zespołu.
Pierwsze cztery solowe albumy, wszystkie pod takim samym tytułem Peter Gabriel (1977, 1978, 1980 i 1982), miały mimo wszystko złote nakłady, przyniosły też kilka przebojów (w tym Solsburry Hill, Games Without Frontiers i Biko). Ale artysta podejmował się też różnych zdecydowanie niekomercyjnych inicjatyw, a zorganizowany przez niego w 1982 w hrabstwie Somerset festiwal muzyki świata WOMAD niemal doprowadził go do bankructwa.
Bezkompromisowa postawa Gabriela była zmorą wydawców. Ten amerykański, Geffen, ubłagał go, by kolejnego albumu nie tytułował po prostu imieniem i nazwiskiem. Co wymyślił artysta? Znaczące wszystko i nic So, którego jedno z wielu możliwych tłumaczeń to Tak bardzo. Ale tym razem jego poszukujący duch nieco się uspokoił. Tak wspominał po latach: Na jakiś czas spełniłem się na polu muzycznych eksperymentów. Tym razem chciałem stworzyć po prostu porządne piosenki, ale na własnych zasadach. I uzbrojony w ówczesną nowinkę techniczną, syntezator-sampler Fairlight CMI, zaproponował na albumie So, wydanym w maju 1986, własną, dość wyrafinowaną muzycznie, fascynującą brzmieniowo i bogatą emocjonalnie wersję stadionowego pop rocka lat 80.
Otwierający całość Red Rain, z intensywną partią perkusji Jerry’ego Marotty, bębnów elektronicznych Chrisa Hughesa i talerzy Stewarta Copelanda z The Police, kojarzy się z Simple Minds i innymi podobnymi zespołami, ale przewyższa je ładunkiem emocjonalnym wyczuwalnym w zbolałym głosie Petera – poetycki tekst dotyczy nieumiejętności uzewnętrzniania myśli i uczuć. Na przeciwległym biegunie nastroju lokują się funkowo-soulowe Sledgehammer i Big Time, wykonane wyjątkowo ekspresyjnie, z werwą czarnych gwiazd soulu. Panie zmysłowo śpiewające drugie głosy i sekcja instrumentów dętych też „robią robotę”. A do tego smaczki aranżacyjne w rodzaju brzmienia japońskiego fletu shakuhachi (z syntezatora) w pierwszym z tych nagrań… Upodobanie Gabriela do muzyki świata ujawnia się zresztą w niemal każdym utworze. Najwyraźniej w pulsującym rytmem afrykańskich bębnów Manu Katché In Your Eyes z piękną wokalizą senegalskiego pieśniarza Youssou N’Doura. Z kolei w mrocznym We Do What We’re Told (Milgram’s 37), z tekstem o tłamszeniu indywidualności, napisanym pod wpływem kontrowersyjnych eksperymentów psychologa Stanleya Milgrama, oraz stworzonym i zaśpiewanym z Laurie Anderson, niepokojącym This Is The Picture (Excellent Birds) rytmika wprowadza atmosferę tajemniczą, transową.
No i jeszcze dwie wielkie ballady. Mercy Street, skąpana w miękkich dźwiękach syntezatorów, oparta na rytmie brazylijskiej muzyki forró, pomyślana jako hołd dla Anne Sexton, wrażliwej, zagubionej w życiu poetki, dla której pisarstwo było rodzajem zmagań z dręczącymi duszę demonami. I uduchowiona, nawiązująca do muzyki gospel, wykonana w duecie z Kate Bush Don’t Give Up – smutna, ale dająca nadzieję pieśń o kimś, kto nie poddaje się wbrew wszelkim przeciwnościom losu, zainspirowana przez historyczne fotografie Dorothei Lange, ukazujące Amerykę doby wielkiego kryzysu.
Nowe oblicze Petera Gabriela bardzo spodobało się światu. Album pokrył się kilkakrotnie platyną i dziś ma opinię jednego z najwspanialszych i najbardziej oryginalnych dokonań muzyki lat 80., a surrealistyczny animowany teledysk do Sledgehammer stał się, obok Money For Nothing Dire Straits, najbardziej ikonicznym muzycznym wideo tamtych czasów.
MACIEJ KOPROWICZ
Nowe „Wydanie Specjalne” w sklepach!
„So” to jedna ze 100 płyt wszech czasów, jakie znalazły się w naszym nowym „Wydaniu Specjalnym”.
„Wydanie Specjalne: 100 PŁYT WSZECH CZASÓW – ROCK” to subiektywne, przygotowane przez redakcję „Teraz Rocka” zestawienie najważniejszych albumów w historii naszego ukochanego gatunku.
6 grudnia pismo trafiło do sprzedaży ogólnej. W cenie 27,99 zł dostępne jest w kioskach i salonach prasowych w całej Polsce.
Można je również zamówić z naszego sklepu internetowego: