Debiutancki album Patti Smith zainspirował artystów punkowych, nowofalowych i alternatywnych. W tym roku „Horses” kończy 50 lat.
Kiedy Bob Dylan otrzymał w 2016 roku Nagrodę Nobla, wielu znawców literatury kręciło nosami. Szarpidruty na szczycie Parnasu? Wolne żarty. ale ludzie pióra o otwartych głowach już dawno dostrzegli możliwości rocka i znaleźli w nim cennego sojusznika w dziedzinie artystycznej ekspresji. jeżeli poeta chce wykrzyczeć to, co gra mu w duszy, jeżeli jego poezja buzuje od rozdzierających serce emocji, to nic nie uwypukli tego lepiej niż akompaniament gitarowego zgiełku. Nowojorska poetka Patti Smith wie o tym doskonale.
Zafascynowana na równi poezją bitników i Arthura Rimbauda co muzyką The Doors i Jimiego Hendrixa, postanowiła połączyć te dwa pozornie odległe światy. Wspominała: Byłam bardzo młoda, miałam dwadzieścia kilka lat i ogromne rezerwy buzującej we mnie energii. Nie wystarczyło mi recytowanie poezji na stojąco. Chciałam wykonywać swoją poezję w sposób, jakiego nauczyłam się od Jima Morrisona i Jimiego Hendrixa. Do tego lubiłam sobie pośpiewać, więc między swoje wiersze wplotłam nieco melodii. Na wieczorkach poetyckich Patti akompaniował jej z gitarą elektryczną Lenny Kaye, co konfundowało literackich konserwatystów, ale zachwycało młodych, wrażliwych odbiorców, osieroconych po zmierzchu ery hipisowskiej bądź za młodych, by się na nią załapać. Łaknących nowych środków artystycznej ekspresji, zdolnych wyrazić emocje ich generacji. Tę pustkę wypełnił nowy nurt, który w połowie lat 70. XX wieku fermentował właśnie w Nowym Jorku wokół klubu CBGB. Punk.
Elektryzujące koncerty zespołu Patti w CBGB stały się w mieście artystyczną sensacją. Przykuły też uwagę szefów nowo powstałej wytwórni Arista. Debiutancki album, Horses z 1975, wokalistka nagrała w takim samym składzie, jaki towarzyszył jej na scenie, z zewnątrz wzięto jedynie producenta. Ale za to jakiego – Johna Cale’a znanego z The Velvet Underground. Silne osobowości Smith i Cale’a mocno się ze sobą ścierały podczas sesji, jednak efektem było arcydzieło, czerpiące z rocka minionej dopiero co epoki, a zarazem stanowiące awangardę muzycznych nowych czasów.
Patti tak opisywała swoją muzykę: Trzyakordowy rock połączony z potęgą słowa. Trudno o lepszą charakterystykę. Jej gitarzyści, Lenny Kaye i czeski imigrant Ivan Král, grali garażowo, szorstko, surowo, trochę pod Velvetów, ale zarazem bardzo dynamicznie, z furią. I z upodobaniem do improwizacji. Interesującą przeciwwagą dla ich czadowania były fortepianowe partie Richarda Sohla. Smith swoim śpiewem na pograniczu melorecytacji ewidentnie inspirowała się Bobem Dylanem i Lou Reedem, ale przewyższała ich jako performerka ekspresją. To też było zwiastunem nadchodzącej nowej ery wściekłości i wrzasku. Wystarczy posłuchać, co zrobiła z kultową Glorią Them. Przebić wykonanie Vana Morrisona – to coś znaczy. W tekście Patti nie wahała się też dodać czegoś od siebie – legendarnych, szokująco buńczucznych słów na otwarcie: Jezus umarł za czyjeś grzechy, ale nie moje. A to, co wyczyniają Kaye i Král na gitarach, a Jay Dee Daugherty na perkusji – od tego już tylko krok do ściany dźwięku Sex Pistols. To samo można powiedzieć o trzyczęściowej suicie Land, wyraźnie nawiązującej do utworów monodramów The Doors w rodzaju The End i The Celebration Of The Lizard, oraz prostszym, bardziej bezpośrednim, rozpędzonym Free Money.
Nawet bardziej balladowe fragmenty płyty podane są na ostro. W Birdland pod spodem psychodelicznie buzuje gitara, w Break It Up śpiew jest z premedytacją niechlujny, a Elegie tchnie mrokiem, który musiał inspirująco podziałać na Siouxsie Sioux i jej The Banshees. To, iż idzie nowe, zapowiadają też Redondo Beach i Kimberly, pioniersko wykorzystujące rytmikę ska i reggae.
Po wysłuchaniu Horses Michael Stipe z R.E.M. uznał, iż musi założyć zespół. Morrissey i Johnny Marr ukłonili się wokalistce nazwą swojej grupy The Smiths. Koncerty The Patti Smith Group były dla muzyków Sonic Youth wzorem intensywności. A czy trzeba mówić, kogo uznano za osobę najbardziej godną uświetnienia noblowskiego wieczoru Boba Dylana?
MACIEJ KOPROWICZ
Nowe „Wydanie Specjalne” w sklepach!
„Horses” to jedna ze 100 płyt wszech czasów, jakie znalazły się w naszym nowym „Wydaniu Specjalnym”.
„Wydanie Specjalne: 100 PŁYT WSZECH CZASÓW – ROCK” to subiektywne, przygotowane przez redakcję „Teraz Rocka” zestawienie najważniejszych albumów w historii naszego ukochanego gatunku.
6 grudnia pismo trafiło do sprzedaży ogólnej. W cenie 27,99 zł dostępne jest w kioskach i salonach prasowych w całej Polsce.
Można je również zamówić z naszego sklepu internetowego:
„100 PŁYT WSZECH CZASÓW – ROCK” – KUP TERAZ!
![](https://www.terazmuzyka.pl/wp-content/uploads/2024/11/okl-TR-WS-100plyt-1210x1536.jpg)