Jak będę duży to zostanę Hadfieldem (scenariusz: Bartek Biedrzycki, rysunki: Błażej Kurowski, wydawnictwo własne, 2024)

deathtothezins.blogspot.com 18 godzin temu

Nie będę ukrywał - komiks kupiłem dla okładki. Bez wcześniejszego sprawdzania, z czym to się je. I dostałem coś zupełnie innego, niż się spodziewałem. To w głównie mierze rzecz edukacyjno-dokumentalna.

Ech, okładka... Przywołała wspomnienia, gdy będąc brzdącem też chciałem być kosmonautą. Nazwisko Hadfielda jeszcze do niedawna nic mi nie mówiło - jakoś tak sam na podstawie tytułu wykoncypowałem sobie w głowie fabułę, iż będzie to opowieść o spełnieniu marzeń nastolatka, który mając za idola jakiegoś bohaterskiego astronautę, będzie przezwyciężał kolejne przeszkody, by móc pójść w jego ślady. Bardzo się pomyliłem w fantazjach, choć całościowy wydźwięk komiksu aż tak odległy nie jest.

Książeczkę rozpoczyna przedmowa Ali Biedrzyckiej, nauczycielki. Świetny wstęp - w prostych słowach opisuje proces gasnącej ciekawości świata u coraz starszych dzieciaków. I tym samym buduje fundamenty adekwatnego odbioru dzieła - ta historia ma sprawić, iż być może jakiś młody czytelnik "złapie bakcyla" nauki i zamiast chęci stania się sławnym tiktokerem w przyszłości, wybierze inną ścieżkę kariery.

Jak będę duży to zostanę Hadfieldem to ilustrowana historia podboju kosmosu. Zaczyna się od roku 1929 i dokonań Konstantina Ciołkowskiego a kończy na 2023 i wybraniu przez Europejską Agencję Kosmiczną Sławosza Uznańskiego do lotu w kosmos. A po drodze Biedrzycki serwuje szereg ciekawostek związanych z ekspansją człowieka (i nie tylko!) w przestrzeń kosmiczną. Ciekawostek na wskroś fajnych. Scenarzysta przytacza nie tylko powszechnie znane fakty, ale też sięga po źródła mniej medialne. Słyszałem o Łajce, jako pierwszym zwierzaku w kosmosie, ale nie wiedziałem o innych wystrzelonych ponad atmosferę. Podobnie jak z kobietami-kosmonautkami - Tierieszkową i te, które zginęły w katastrofach promu kosmicznego - kojarzyłem. Ale o pozostałych przeczytałem po raz pierwszy. Kto najdłużej spędził czasu w stanie nieważkości? Dowiemy się z tej książeczki. Wśród społeczeństwa pokutuje trochę śmiechowe powiedzenie, iż w latach 60 ubiegłego wieku potrafiliśmy posadzić człowieka na Księżycu, za to dzisiejsza supernowoczesna technologia psuje się po pięciu latach. Cóż, z tą niezawodnością rakiet i promów nie było tak różowo, jak można by przypuszczać. Takich smaczków jest więcej - Bartek zrobił niezłą robotę kondensując dostępna wiedzę na 36 stronach.

Ale też trzeba przyznać, iż komiks jest typowym przedstawicielem komiksów edukacyjnych - dużo tekstu, suche fakty, plejada postaci zmieniająca się niczym w kalejdoskopie, brak ciągłej fabuły. I właśnie w tym momencie wchodzi Błażej Kurowski, cały na biało. Zilustrował ten komiks... smacznie. Rysownik dał się wcześniej poznać jako spec od quasi-mangowego stylu, umie rysować oddziałujące na wyobraźnię potężne stalowe ptaki i to właśnie dzięki niemu lektura nabiera zbawiennej gładkości. Finalnie powstała pozycja sympatyczna, kolorowa, z widocznym sznytem pasji i ciekowości świata. Robota Qrjusza sprawnie, niczym wentyl, rozładowuje 'akademicki' ton. W komiksie nie ma żadnych dymków dialogowych, by przemycić jakiś humor, gag, emocje - te są oddane właśnie dzięki cartoonowej kreski Kurowskiego. Zwyczajnie lubimy pokazane postacie, mimo iż poznamy ich wyłącznie z nazwiska i czym się zapisali w historii astronautyki.

Co prowadzi do końcowej konkluzji - nie wiem czy tytuł Jak będę duży to zostanę Hadfieldem zauroczy młodego czytelnika do spoglądania w letnią noc dłużej w gwiazdy. Wiem tylko, iż może spowodować iż niektórzy boomersi przypomną sobie czasy, gdy podczas letnich nocy spoglądali dłużej w gwiazdy. I poczują lekką zadrę w sercu. Że też chcieliby być jak Chris Hadfield, ale podjęli takie a nie inne życiowe decyzje. I gdyby mogli cofnąć czas, prawdopodobnie lepiej by się przyłożyli do nauki fizyki i matematyki... Aby odpokutować, pozostaje im kupno "Kosmicznego Poradnika Życia na Ziemi". I chęć do dalszych marzeń, przekraczających siłę powszechnego ciążenia.


Idź do oryginalnego materiału