Aura ciszy to kolejne określenie, które wraca w opowieściach o Jankowskiej-Cieślak. Od zawsze osobna, już w szkole nabrała nawyku spędzania każdej przerwy samotnie, z nosem w książce. Książka i teatr były jej sposobem ucieczki z przemocowego domu ojca, pułkownika ludowego wojska, i z liceum (obecnie Staszica), do którego dołączyła po przeprowadzce rodziny z Gdańska do Warszawy, z łatką prowincjuszki. Potem w garderobie też będzie siedzieć z książką oraz – przez długi czas – z nieodłącznym papierosem.
Włóczka
Na pierwszym roku studiów związała się z Piotrem Cieślakiem, kolegą z wydziału aktorskiego o dwa lata wyżej, później reżyserem i dyrektorem Teatru Dramatycznego (1993–2007). Zobaczył ją, 17-latkę, na egzaminach wstępnych i oświadczył znajomym: „To będzie moja przyszła żona”.
Pobrali się pod koniec jej studiów, jego śmierć w 2015 r., po chorobie nowotworowej, była dla niej jak utrata połowy siebie. O aktorstwie mówiła z typowym dla niej wyważeniem i małymi literami, jak w tej wypowiedzi w Onecie w 2017 r.