Jacek Lech tak naprawdę nazywał się Leszek Zerhau. Był wyjątkowo zdolnym wokalistą i kompozytorem. Występował z zespołem Czerwono-Czarni w latach 1967-1972.
Kliknij tutaj i słuchaj naszego radia na żywo bez żadnych opłat na radiopogoda.pl!
Zobacz także: Karol Dziuba o swoim „drugim fachu”. To pasja gwiazdy „Dewajtis”
Leszku, Warszawa jest smutna bez ciebie
Leszek Zerhau był nie tylko zdolnym piosenkarzem, ale również jazzmanem. Jazzowe jamy nie były mu obce i przez jakiś czas mocno udzielał się w tym gatunku. Następnie w 1966 został solistą zespołu Czerwono-Czarni. Śpiewał wraz z nimi takie przeboje jak: „Bądź dziewczyną moich marzeń”, „Cygańska wróżba”, czy też „Pozwólcie śpiewać ptakom”.
Wziął wraz z grupą udział we wspólnym koncercie z The Rolling Stones, a także w wystawieniu mszy beatowej „Pan przyjacielem moim”. Pod koniec lat 60. zdobył nagrodę na festiwalu w Opolu. Koncertował także za granicą, w takich krajach jak: Niemcy, Węgry, Jugosławia, Kanada, a choćby Stany Zjednoczone. Piosenkę „Warszawa jest smutna bez ciebie” Jacek Lech napisał dla swojej wybranki serca – Lucyny Owsińskiej.
Pod koniec 1972 roku, artysta odszedł z zespołu Czerwono-Czarni i już rok później założył własną grupę. Nie było mu dane zbyt długo się nią cieszyć. Plany zawodowe pokrzyżował mu bowiem wypadek samochodowy. Piosenkarz nie poddał się jednak i w 1974 roku rozpoczął karierę solową. Powrócił w wielkim stylu z albumem „Bądź szczęśliwa”. W 2005 za za całokształt twórczości odznaczono go Brązowym Medalem „Zasłużony Kulturze – Gloria Artis”.
Zobacz także: Sławę przyniósł mu „Kogel-mogel”. Jego śmierć do dziś jest owiana tajemnicą
Zobacz także: Jubileuszowa trasa grupy Bajm. Które miasta odwiedzi zespół?
Jacek Lech: „Bez śpiewu, moje życie nie ma sensu„
W rok po odebraniu nagrody Gloria Artis Jacek Lech podupadł na zdrowiu. Lekarze wykryli u niego wówczas złośliwy nowotwór przełyku. Nie zdziwiło to artysty, ponieważ spodziewał się takiego zagrożenia. Obawiał się, iż nałóg sprowadzi na niego w końcu chorobę. W swoim ostatnim wywiadzie mówił:
Spodziewałem się, iż będę miał problemy, bo przez całe życie paliłem jak smok. Papierosy towarzyszyły mi, odkąd skończyłem 13 lat. To się musiało skończyć źle
Lekarze zaproponowali mężczyźnie różne sposoby leczenia. Najskuteczniejszym z nich z nich była prędka i przymusowa operacja. Gdy artysta dowiedział się, iż może w wyniku niej stracić głos, początkowo odmówił ratowania życia.
Żyję, żeby śpiewać. Bez śpiewu moje życie nie ma sensu. Operacja może zabrać mi głos… – powiedział.
Zobacz także: To czuła Teresa Lipowska po zdradzie męża. Straciła dom
Chciał wypróbować wcześniej innych form terapii. Jego wybór padł na wyjątkowo agresywną formę radioterapii i chemioterapii. Okazało się, iż i ona na nic się zdała. Artysta wyraził ostatecznie chęć oddana się w ręce chirurga. Na ratunek było już jednak za późno, nowotwór był bowiem w zbyt zaawansowanym stadium. Leszek Zerhau odszedł 25 marca 2007 roku.
Zobacz także: Michał Żebrowski szczerze o “Na dobre i na złe”. Dlatego wciąż gra w serialu
Kliknij tutaj i słuchaj naszego radia na żywo bez żadnych opłat na radiopogoda.pl!