Tamten właśnie okres najlepiej kojarzę z nazwiskiem Alejandro Amenábara, urodzonego w Chile hiszpańskiego reżysera, który zaledwie swoim czwartym filmem doczekał się Oscara (statuetka dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego za dramat W stronę morza). Wcześniej dał się poznać jako zręczny twórca kina gatunkowego, pełnych tajemnicy i wolt dreszczowców. W Tezie studentka pisze pracę na temat przemocy w filmach, przypadkiem natrafiając na kasetę z prawdziwym morderstwem. niedługo jej śledztwo przyciąga uwagę psychopaty nagrywającego filmy snuff. Jeszcze ciekawiej prezentuje się Otwórz oczy, historia młodego playboya, który traci w wypadku twarz tylko po to, aby odzyskać ją i miłość swojego życia, płacąc przy tym bardzo wysoką cenę. Zachwycony thrillerem Tom Cruise zrimejkował go później jako Vanilla Sky, zaś Amenábarowi umożliwił anglojęzyczny debiut, produkując jego następny film – Inni.
Rok 1945, Anglia. Wojna już się skończyła, a mieszkający w wielkim domu Grace i jej dwójka dzieci czekają na powrót męża i ojca. Kilkuletnie rodzeństwo cierpi na rzadką chorobę uniemożliwiającą im przebywanie w silnym świetle, dlatego nigdy nie opuszczają domostwa, tonącego nierzadko w mroku. Nowo przyjęta służba stara się pilnować, aby w pokojach, w których znajdują się dzieci, okna były szczelnie zasłonięte, zaś drzwi do sąsiednich pokojów zamknięte, ale coraz częściej dochodzi do sytuacji zagrażających zdrowiu Anne i Nicholasa. A może jest tak, jak mówi dziewczynka, i rzeczywiście nawiedza ich widmo małego chłopca? Matka nie daje temu wiary, ale powtarzające się niezrozumiałe incydenty potwierdzają ingerencję duchów.
Pozwolę sobie w tym miejscu na małą dygresję związaną z moim pierwszym zetknięciem się z Innymi. Siedząc w fotelu nieczynnego już helskiego kina Wicher, byłem przez cały seans przerażony. Od początku do końca. Być może wtedy nie zdawałem sobie sprawy z tego, w jaki sposób horror Amenábara na mnie podziałał, bardziej zwracając uwagę na aspekty czysto techniczne, wspaniałą rolę Nicole Kidman i pozostałych aktorów oraz umiejętność tworzenia ekranowej grozy przez reżysera. Są w filmie momenty autentycznie straszne, zaś napięcie budowane jest po mistrzowsku, ale największy niepokój sprawiła we mnie dziwnie melancholijna atmosfera braku… czegoś. Czegoś trudnego do sprecyzowania, czegoś znajomego, czego obecności byłem nieświadomy. Szok był na tyle silny, iż wychodząc z kina w ciemną i zimną noc, wybrałem dłuższą niż zwykle drogę do domu. Coś mną wtedy szarpnęło. Nie wiem, czy jakikolwiek inny kinowy seans zrobił ze mną to samo.
Piętnaście lat później wciąż oglądam Innych zaskoczony ich siłą, która już w mniejszym stopniu bierze się z typowo horrorowej oprawy.
Miłośnicy gatunku odnajdą tu silne echa W kleszczach lęku Jacka Claytona, gdzie guwernantka walczyła o życie i dusze dwójki małych podopiecznych. Główna bohaterka Amenábara również ukazana jest jako osoba stojąca po stronie wiary, kierująca się miłością, ale także zmęczona i przygnębiona sytuacją, w której jest niewolnicą własnego domu i dzieci. Nie może postąpić jak jej służba – odejść bez słowa wytłumaczenia, pod osłoną nocy. Musi trwać jako matka i pani domu, choćby jeżeli sytuacja wydaje się beznadziejna. Stąd też pojawienie się zjaw, a raczej dziwnych i niepokojących sygnałów ich obecności, każe jej zareagować w sposób zdecydowany. Z tym iż Grace, choć podejmuje działania, aby uchronić swe dzieci przed intruzami, nie chce wierzyć w duchy. Jak może bowiem dać wiarę czemuś, co jest niezgodne z nauką Kościoła? Skoro Biblia mówi, iż żywi i martwi mają się spotkać dopiero na końcu wieczności, jak wytłumaczyć to przenikanie się dwóch światów?
Zatem horror egzystencjalny, horror wiary, można by rzec; większym niebezpieczeństwem od upiorów jest zakwestionowanie światopoglądu, na fundamentach którego zbudowane jest całe życie Grace. Przyznając się przed sobą i innymi do tego, iż dom nawiedzają duchy, dałaby jasny sygnał, iż religia jest równie niewiarygodna, co opowieści fantastyczne czytane przez jej córkę.
Amenábar wielokrotnie w wywiadach przyznawał się do bycia ateistą, jednocześnie zaznaczając, iż wychowywał się w katolickiej wierze. Najwyraźniej ta wciąż go prześladuje, co można dostrzec choćby śledząc jego filmografię po Innych. W oscarowym W stronę morza przyjmujemy punkt widzenia sparaliżowanego mężczyzny, który stara się o pozwolenie na eutanazję; historyczna Agora jest obrazem upadku Aleksandrii, ośrodka kultury i nauki, zniszczonego przez chrześcijan; w Regression młoda dziewczyna staje się ofiarą kultu satanistycznego, ale prowadzący śledztwo detektyw odkrywa, iż masowa histeria wzięła górę nad prawdą. W każdym z tych filmów religia jest dla bohaterów przeszkodą w osiągnięciu celu, w jakiś sposób zagrażającą ich spełnieniu się. Agora do tego stopnia ukazywała chrześcijaństwo jako tępe i niebezpieczne myślenie, iż niektórzy krytycy nazwali ten film bluźnierczym, pomimo zapewnień samego reżysera, iż chciał zaprezentować uniwersalną przestrogę przed każdą formą fanatyzmu religijnego.
Trudno jednak nazwać kino Hiszpana publicystycznym – choć nie da się ukryć, iż uderza w wiarę jako coś, co nas ogranicza zamiast wzbogacać, bardziej niż prezentacją swoich przekonań zainteresowany jest wiarygodnym ukazaniem dramatu bycia istotą ostatecznie nieśmiertelną. Odrzuca myślenie o niebie i piekle, zastępując je snami (Otwórz oczy), zapisem na kasetach video (Teza) oraz kartach historii (Agora) czy, jak w przypadku Innych, kontynuacją ziemskiego żywota. Kiedy Grace w finale odkrywa sekret tytułowych gości, nie wiemy, czy jest bardziej przerażona prawdą, jaka wychodzi na jaw o wydarzeniach, które rozegrały się w domu, niewystarczalności religii jako środka poznawczego i kształtującego ją jako człowieka, czy też koniecznością pogodzenia się z realiami nowej rzeczywistości. Do tej pory ją negowała, odrzucała możliwość jakiegokolwiek kompromisu; na końcu zaś przyznaje się przed swoimi dziećmi, iż wie tyle, co one. Amenábar dostrzega jednak w całej tej sytuacji światełko nadziei – zaakceptowanie zmian niesie ze sobą szansę naprawienia błędów. choćby śmierć nie jest w stanie tego zatrzymać.
Czy Inni poruszyli i przerazili mnie dlatego, iż podważyli moją własną wiarę? Nic z tych rzeczy. Użyli jednak adekwatnych słów, obrazów i historii, aby ukazać, jak bardzo religia może być przytłaczająca, wymagająca i ostatecznie dająca komfort jedynie pozorny. Ta klasyczna opowieść o duchach działa na widza tym mocniej, im bardziej utożsamia się on z główną bohaterką i jej niezachwianymi przekonaniami. Jej dramat nie polega na tym, iż wierzy, lecz, iż poprzestała na tym. Unikając pytań o ostateczność, przypominamy żyjące w mroku dzieci bądź zagubionych w gęstej mgle.
korekta: Kornelia Farynowska