![](https://i.imgur.com/LJlSgIs.jpeg)
...a i tak ostatnio słucham głównie albumów, których nie mam i raczej gwałtownie się nie dorobię - podwójnego Live In Seattle (właśnie leci), Offering: Live At Temple University, poczwórnego Live In Japan... jest to dla mnie nadmuzyka. Nie wiem, czy to dobrze, ale właśnie takie dźwięki mnie odprężają, zawieszają mi czas i jakoś wewnętrznie organicznie współbrzmią, w ogóle chyba żadna muzyka inna niż akustyczne free aż tak wielostronnie mnie nie stymuluje. Uzależniłem się, nie ma to tamto. Co zresztą wszystkim polecam.
Statystyki: autor: porwanie w satanistanie — 29 min. temu