Ile zajmowała przemiana Colina Farrella w Pingwina? Gwiazdor zdradza kulisy procesu – zobaczcie wideo

serialowa.pl 2 godzin temu

Na platformie Max możecie już oglądać premierowy odcinek „Pingwina”, spin-offu „Batmana” Matta Reevesa, w którym Colin Farrell powraca do roli kultowego złoczyńcy. Jak dużo czasu potrzebował aktor, by się w niego zamienić?

Wszyscy są zgodni, iż Colin Farrell jest nie do poznania jako Pingwin. A jak długo w ogóle trwała transformacja aktora w kultowego złoczyńcę? O kulisach całego procesu charakteryzacji i make-upu gwiazdor serialu „Pingwin” opowiedział w trakcie międzynarodowej konferencji prasowej, w której uczestniczyła również Serialowa.

Pingwin – ile trwała przemiana Colina Farrella? Oto kulisy

Pingwin z uniwersum Batmana według Matta Reevesa to nie tylko maska, ale i cały kostium, który miał na sobie Farrell. W trakcie wirtualnej konferencji prasowej aktor – i towarzyszący mu Mike Marino odpowiedzialny za charakteryzację – opowiedzieli o tym, jak długo trwał cały proces przemiany aktora w kultowego złoczyńcę. Pierwsze próby rozpoczęły się oczywiście przed filmem „Batman”, w którym Farrell pojawił się w drugoplanowej roli. Jak wytłumaczyli filmowcy, od tamtego czasu ich praca bardzo się usprawniła. Wciąż jednak Farrell spędzał codziennie trzy godziny na charakteryzacji:

— Pierwszy test charakteryzacji przeprowadziliśmy kilka lat temu, przed filmem o Batmanie. (…) Wszedłem na plan zdjęciowy w środku południa, a wyszedłem o ósmej lub dziewiątej wieczorem i dzień się zakończył. W tym czasie [pracowała nad tym] ekipa złożona chyba z dziewięciu, dziesięciu osób. I to byli wszyscy – ludzie, którzy projektowali ciało, zęby, włosy. (…) To było po prostu niezwykłe widzieć, jak cała grupa ludzi pracuje, by ożywić tę postać. I dlatego ciągle mówię, iż nigdy wcześniej nie czułem się tak w porządku, mając tak małą własność nad postacią, jak w tym przypadku, ponieważ potrzeba było wielu osób, by ją ożywić.

(…) Oni naprawdę odgrywają dużą rolę w tworzeniu postaci, niezależnie od tego, jaka jest historia, ale tym razem to było na sterydach. Zanim się z tym uporaliśmy, pierwszego dnia trwało to pięć godzin. A potem, w trzecim tygodniu, zeszliśmy do trzech godzin i utrzymywaliśmy się w okolicach trzech godzin. Trzy godziny każdego ranka. To był pierwszy raz w historii [mojej] pracy jako aktora, kiedy przychodziłem przed ekipą i wychodziłem po nich. zwykle aktorzy mają łatwo. Przychodzimy po wszystkich, wychodzimy przed wszystkimi i jesteśmy przepłacani. Ale ja byłem przed wszystkimi, zaczynaliśmy o wpół do czwartej, o piątej rano, a wychodziliśmy o dziewiątej lub dziesiątej wieczorem.

Uzupełniając wypowiedź aktora, Marino dodał, iż były też takie dni zdjęciowe, kiedy praca nad kostiumem Pingwina trwała zdecydowanie dłużej niż trzy godziny dziennie. Wówczas ekipa pracowała nad dodatkowymi szczegółami charakteryzacji, które na ogół są niewidoczne, innymi słowy – schowane pod ciuchami Oza. Chodzi mianowicie o dokładne przygotowanie charakteryzacji do scen, w którym bohater grany przez Farrella występuje przykładowo nago. Taka scena znalazła się już w 1. odcinku, o którym wspomina filmowiec.

— Były też dni, kiedy byliśmy w domu o drugiej w nocy. Musieliśmy przejść przez każdy centymetr jego ciała, wszystko: stopy, nogi, brzuch, plecy, szyja czy włosy na ciele. To był cały proces, a kręciliśmy tę scenę w biały dzień, co jest najbardziej bezlitosnymi warunkami, jakie można sobie wyobrazić. W scenie, w której jest przesłuchiwany i torturowany, był w zasadzie unieruchomiony. Musieliśmy zbudować kombinezon na krześle, na którym siedział i zaprojektować [kostium] wokół tego, ponieważ te protezy skóry nie poruszają się dokładnie tak, jak skóra. Więc jeżeli zginasz się w określony sposób, może to dziwnie wyglądać.

Tak więc naprawdę staraliśmy się czerpać inspirację z natury i mieliśmy nadzieję to uchwycić, umieścić w kadrze, a później wszystko razem pociąć, dodać muzykę. Tak więc jest to kooperacja artystów, którzy pracują razem, by sprzedać rzeczywistość.

„Pingwin” (Fot. HBO)

Jak dodał Farrell, niektórzy aktorzy, z którymi miał mnóstwo scen nie widzieli go w ogóle bez charakteryzacji podczas kręcenia całego serialu. Na koniec podzielił się zabawną anegdotką z produkcji, kiedy to przechadzał się po planie w charakteryzacji, która jeszcze nie była w pełni gotowa. Aktor zdradził, iż wyglądał wówczas jak bohater filmu „Człowiek słoń” Davida Lyncha i wprawiał wszystkich wokół w osłupienie.

— Byłam w trakcie robienia charakteryzacji, zrobiliśmy torbę na głowę w stylu Johna Merricka z „Człowieka słonia” z jedną dziurką i założyliśmy ją. Pewnego dnia poszedłem na plan w koszulce. W scenie miałem mieć na sobie skórzaną kurtkę, ale było gorąco, mieliśmy próbę, więc poszedłem w koszulce i tylko połowa ciała była zrobiona, a moje przedramiona wyglądały jak ramiona pluszowego misia, ponieważ były wypchane. Jeden z członków ekipy powiedział: „To dziwne, spójrz na swoje ramiona”, a ja pomyślałem: „Nigdy więcej tego nie zrobię. Nie pozwolę nikomu tego zobaczyć, dopóki wy tego nie skończycie”. Tylko po to, żeby utrzymać iluzję przy życiu – podsumował aktor.

Oprócz Farrella w obsadzie serialu są też m.in. Cristin Milioti („Jak poznałem waszą matkę”) jako Sofia, córka Falcone’a, Clancy Brown („Dexter: New Blood”) jako Salvatore Maroni, a także Michael Kelly („House of Cards”), Shohreh Aghdashloo („The Expanse”), Deirdre O’Connell („Peryferia”), Rhenzy Feliz („The Runaways”) i Michael Zegen („Wspaniała pani Maisel”).

Jeśli jeszcze nie mieliście okazji, zachęcamy was do przeczytania naszej opinii o spin-offie Batmana: Pingwin – recenzja serialu. jeżeli z kolei interesują was kulisy produkcji, sprawdźcie skąd pomysł na serial o „Pingwinie”, a także czy trzeba zobaczyć „Batmana” przed premierą spin-offu.

Pingwin – kolejne odcinki w poniedziałki od 30 września na HBO i Max

Idź do oryginalnego materiału