"Igrzyska śmierci" to plagiat? Tak twierdzi Tarantino, ale chyba przesadził

natemat.pl 7 godzin temu
Quentin Tarantino znów wywołał burzę – tym razem sugerując, iż "Igrzyska śmierci" to nic innego jak plagiat kultowego japońskiego "Battle Royale". Oscarowy reżyser stwierdził, iż "nie rozumie, czemu japoński autor nie pozwał Suzanne Collins o każdą rzecz, którą posiada". Choć dyskusja o podobieństwie obu historii nie jest nowa, to Tarantino chyba się trochę zagalopował.


W podcaście Breta Eastona Ellisa twórca "Pulp Fiction" uznał, iż Suzanne Collins "po prostu zerżnęła tę pie*rzoną książkę", a krytycy literaccy uznali ją za "najbardziej oryginalną rzecz, jaką kiedykolwiek czytali", bo "głupi krytycy książek nie pójdą oglądać japońskiego filmu pod tytułem 'Battle Royale'".

Według Quentina Tarantino dopiero recenzenci filmowi mieli zauważyć, iż "Igrzyska śmierci" to "po prostu Battle Royale, tylko iż dla dzieci". Jego słowa padły kilka dni po opublikowaniu zwiastuna kolejnego filmu z serii – "Igrzysk śmierci: Wschód słońca w dniu dożynek", które wejdą do światowych kin w listopadzie 2026 roku.

"Igrzyska śmierci" to plagiat "Battle Royale"? Tak twierdzi Quentin Tarantino


"Battle Royale" to kultowy thriller akcji z 2000 roku w reżyserii Kinjiego Fukasaku, który jest oparty na kontrowersyjnej powieści Kōshuna Takamiego. Podobieństwa między historiami faktycznie są widoczne – oba tytuły rozgrywają się w dystopiach, w których młodzi ludzie zostają zmuszeni do walki na śmierć i życie, a totalitarne państwo dyktuje zasady gry.

Collins jednak wielokrotnie zaprzeczała inspiracji japońskim dziełem. W rozmowie z "New York Timesem" mówiła, iż "nigdy nie słyszała o tej książce ani o jej autorze, dopóki nie oddała własnego manuskryptu", a gdy wspomniano jej o podobieństwach, jej redaktor odradził jej czytanie powieści Takamiego, bo "nie chciał, by tamten świat wchodził jej do głowy".

Autorka "Igrzysk śmierci" przedstawiała swoje źródła inspiracji zupełnie gdzie indziej. W wywiadzie dla School Library Journal tłumaczyła, iż kluczowa była dla niej mitologia grecka, zwłaszcza opowieść o Tezeuszu i Minotaurze. "Ateny musiały wysyłać siedmiu młodzieńców i siedem dziewcząt do labiryntu, gdzie pożerał ich Minotaur… Ta historia była tak okrutna, iż odbierała mi mowę" – opowiadała.

Collins podkreślała, iż w jej oczach Katniss Everdeen jest futurystyczną wersją Tezeusza, a sama chciała stworzyć uwspółcześnioną wersję rzymskich igrzysk. Dodatkowo opowiadała, iż pomysł na "Hunger Games" dopadł ją podczas przełączania kanałów między reality show a relacjami wojennymi – granica między rozrywką a przemocą zaczęła jej się niepokojąco zacierać.

Nawet Tarantino zarzucają plagiat. Trudno dziś w sztuce oryginalność...

Czy więc "Igrzyska śmierci" to plagiat? To chyba zbyt mocne słowo. Owszem, podobieństwa bezsprzecznie istnieją, ale motyw "walki o przetrwanie" jest z nami od starożytności. A dziś wyjątkowo łatwo rzucać oskarżenia o kopiowanie. Warto pamiętać, iż sztuka z natury jest wtórna – motywy powracają, przetwarzają się i przenikają od wieków.

Idąc tropem Tarantino, choćby jemu samemu można by zarzucić, iż "Kill Bill" to w gruncie rzeczy wariacja na temat kultowej japońskiej "Krwawej Pani Śniegu" z 1973 roku. Wskazywano na to wielokrotnie, głównie przez zbieżność fabuły o kobiecie mszczącej się na gangach odpowiedzialnych za śmierć jej rodziny. Do tego dochodzą wyraźne inspiracje "Grą śmierci" z Brucem Lee z 1978 roku...

O tym, czy coś jest plagiatem, decydują dopiero sądy. Pamiętajmy jednak, iż współcześnie naprawdę trudno o absolutną oryginalność – co wcale nie oznacza, iż nowa twórczość nie ma wartości. Wprost przeciwnie: często arcydzieła powstają właśnie dzięki twórczemu przetwarzaniu tego, co już dobrze znamy.

Idź do oryginalnego materiału