O czym jest "Towarzysz"? To film twórców "Pamiętnika" i "Barbarzyńców"
Iris (Sophie Thatcher) i Josh (Jack Quaid) to para, której życie wygląda jak komedia romantyczna. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia, kiedy to mężczyzna na oczach swojego obiektu westchnień rozwalił piramidę pomarańczy w supermarkecie.
Młoda kobieta nie widzi świata poza swoim partnerem. Gdy w końcu przychodzi pora na poznanie jego przyjaciół, jest podekscytowana, ale też zdenerwowana – chce wypaść jak najlepiej. Nie ma dla niej bowiem na świecie rzeczy ważniejszej, niż uszczęśliwianie Josha.
Kiedy docierają do okazałej willi na uboczu, nic nie wskazuje na to, iż sprawy niedługo obiorą tragiczny obrót, a widzowie z każdą minutą będą świadkami coraz to większych tarapatów bohaterki.
"Towarzysz" to jeden z tych filmów, o których nie będzie przesadą powiedzieć, iż najlepiej podejść do seansu nie mając pojęcia, o czym jest. Niestety, w niektórych materiałach promocyjnych (trailer powyżej nic nie ujawnia) twórcy co nieco zdradzają, przez co pozbawiają nas pierwszego – ale zdecydowanie nie ostatniego – twistu fabularnego.
Mimo iż ujawniony jest on dość wcześnie, bo po około pierwszych dwudziestu minutach, narracja prowadzona jest w ten sposób, żebyśmy nie domyślili się charakteru niektórych postaci. Pamiętam, iż na początku projekcji żałowałam, iż ten element zaskoczenia został mi odebrany przez marketing filmu.
Jeśli należycie do grupy szczęściarzy, którzy wcześniej nie natknęli się na tytuł albo widzieli o nim tylko wzmianki, namawiam Was do tego, żebyście nie szukali o nim żadnych dodatkowych informacji – poza tym, co znajdziecie poniżej.
Na zachętę dodam, iż to zarówno film twórców jednego z melodramatów wszech czasów, czyli "Pamiętnika", jak i osób odpowiedzialnych za "Barbarzyńców", czyli jednego z bardziej szalonych horrorów ostatnich lat. Z takiego połączenia po prostu musiało wyjść coś intrygującego.
Recenzja "Towarzysza", czyli przygotujcie się na zaskoczenia i... brutalność
"Towarzysz" bywa porównywany do ubiegłorocznego "Strange Darling" i poniekąd słusznie. Tak samo jak swój poprzednik (zasilający swoją drogą wiele list najlepszych thrillerów/horrorów 2024 roku) w znacznej mierze bazuje bowiem na nieoczekiwanych zwrotach akcji, pędzącej na łeb na szyję akcji oraz igraniu z oczekiwaniami gatunkowymi widza.
Chociaż "Strange Darling" zostało zrealizowane z większymi artystycznymi ambicjami, niż film debiutującego w roli reżysera Drewa Hancocka, śmiem twierdzić, iż historia przedstawiona w "Towarzyszu" jest zdecydowanie ciekawsza i ostatecznie bardziej zaskakująca.
Tak jak zasygnalizowałam już na początku, w "Towarzyszu" występuje element science fiction, służy on jednak przede wszystkim do lepszego wybrzmienia satyry na temat relacji romantycznych (szczególnie tych damsko-męskich) oraz bardziej ludzkiego charakteru maszyn niż ludzi.
Dominujący gatunkami w dziele Hancocka są thriller i czarna komedia, nie dajcie się jednak zwieść lekkiemu momentami tonowi filmu. Od pewnego momentu przemoc w "Towarzyszu" nie dość, iż bywa dosłowna (parę scen zahacza o gore), to potrafi wywołać w widzach poczucie sporego dyskomfortu ze względu na swoją brutalność i bezwzględność.
Partnerka Hugh Granta i dziewczyna Stephena Kinga
Twórcy wiedzieli, co robią, dobierając główną obsadę. Chociaż nie zobaczymy w "Towarzyszu" pierwszoligowych nazwisk, nie ma tutaj mowy o przypadkowych twarzach.
Lukas Gage to jasnowłosy anioł o rozmarzonym spojrzeniu znany z "Białego lotosu" i ubiegłorocznej kontynuacji horroru "Uśmiechnij się", zjawiskową Megan Suri znają widzowie serialu "Jeszcze nigdy…", a wszystkim fanom serialu "Co robimy w ukryciu" oczy z pewnością zaświeciły się na widok Harveya Guilléna, czyli uwielbianego serialowego Guillermo.
Wreszcie nasz duet zakochanych. Znany z grania miłego chłopaka w "The Boys" Jack Quaid tym razem tylko markuje dobrą duszę i wychodzi mu to diabolicznie dobrze. Światła reflektorów muszą jednak paść na gwiazdę filmu, czyli młodziutką Sophie Thatcher. Fanom dreszczowców i horrorów raczej nie trzeba jej przedstawiać, bo aktorka powoli rośnie na kolejną ikonę tych gatunków.
Rozpoznawalność zaczęła zdobywać dzięki serialowi "Yellowjackets", a później przyszła główna rola w "Boogeymanie" (adaptacji opowiadania Stephena Kinga) i drobniejsza w "MaXXXine". Największe wrażenie jak dotychczas na kinowym ekranie zrobiła jednak w psychologicznym horrorze "Heretic", w którym zagrała u boku Hugh Granta w nietypowej dla niego roli. Przyznam, iż na mnie nazwisko Thatcher zaczyna działać jak wabik.
Mamy dopiero luty, a już mam wrażenie, iż dostaliśmy jeden z ciekawszych filmów roku. Z jednej strony "Towarzysz" wpisuje się w modne w ostatnich latach feministyczne kino po #metoo i wykorzystuje motywy "female rage" [ang. kobieca furia], czy "good for her" [ang. "dobrze dla niej"].
Z drugiej jednak historia bywa na tyle nieprzewidywalna (poza zakończeniem, które zresztą twórcy słusznie zdradzają już na samym początku), iż nie sądzę, żeby ktokolwiek miał poczucie obcowania z odgrzewanym kotletem. Idźcie i delektujcie się "Towarzyszem", bo to danie pierwszej świeżości.