Gdzieś pomiędzy kupowaniem cukierków (CIĄGLE NIE MAM DYNI!!!), zniczy i robieniem zupy, wyrwałam się dziś do szkoły Mieszka, żeby robić za fotografa ich CZYTANIA Dziadów. Młody ma cudowną i pełną świetnych pomysłów wychowawczynię, a tę akurat lekturę bardzo lubię. Wszyscy musieli się przebrać (Mieszko był chórem nocnych ptaków) i czytali swoje role. I ładne te dzieciaki u niego w klasie, a po takim przerobieniu lektury chyba choćby zapamiętają! W sali było ciemno, rolety były opuszczone (Ciemno wszędzie, głucho wszędzie) i bardzo jestem dumna, iż mój obiektyw jest na tyle jasny, iż dał radę w takich trudnych warunkach!